Awokado kusi złodziei w kraju kiwi

AR
opublikowano: 2016-06-16 22:00

Nowa Zelandia, której symbolem jest ptak kiwi, boryka się ostatnio z falą przestępstw, które mają związek z… kwitnącym od lat rynkiem awokado. Globalny i lokalny popyt na te owoce — w języku polskim nazywane smaczliwkami — wciąż rośnie, a nastawieni głównie na eksport rolnicy nie nadążają z ich produkcją. W zeszłym roku borykali się jednak z nieurodzajem, w tym — z falą kradzieży. Od stycznia znacząco wzrosła liczba przestępstw zgłaszanych przez plantatorów tych owoców w całym kraju. Policja odnotowała 40 przypadków masowych nocnych kradzieży z sadów. Są to tylko zarejestrowane skargi — podejrzewa się, że niezgłoszonych do organów ścigania było znacznie więcej. Policja twierdzi, że kradzione owoce trafiają do miejskich warzywniaków, małych barów sushi, barów z kanapkami i niedużych sklepów, głównie w Auckland. Ceny awokado w Nowej Zelandii wahają się od 4 do 6 NZD (10-28 zł) za sztukę. Kradzione owoce często sprzedawane są tuż po oprysku substancjami chemicznymi, dlatego mogą stanowić zagrożenie dla zdrowia — ostrzegają eksperci. Choć Australia i Nowa Zelandia nie są w czołówce krajów z największym eksportem awokado — liderem jest Meksyk, to w ostatnich latach uprawy tego owocu w obu krajach rosną. © Ⓟ

Bloomberg