W komputerach Microsoftu jako standardowa zainstalowana jest przeglądarka Internet Explorer, a w komputerach Apple — przeglądarka Safari. Prawie dwie trzecie agentów biur obsługi klienta używało przeglądarki domyślnej, nigdy się nie zastanawiając, czy jest ona lepsza, czy gorsza od innych. Pisze o tym Adam Grant w książce „Buntownicy. Kreatywni liderzy zmieniają świat”.

Zdaniem wykładowcy zarządzania w Wharton Business School, ściągnięcie i zainstalowanie przeglądarki Firefox lub Chrome to tylko z pozoru drobny akt — wymaga przedsiębiorczości, inicjatywy, a przez to jest niepodważalną wskazówką, jakie dana osoba ma podejście do pracy.
Złam konwencję
Jedni bez zastanowienia akceptują w życiu „ustawienia domyślne”, inni rzeczywistość próbują dostosować do swoich wyobrażeń, potrzeb i zasad. Do drugiej grupy należy Krzysztof Surgowt, założyciel i szef firmy Cryptomind, wcześniej prezes spółki SES Astra, a jeszcze wcześniej, w latach 80., współtwórca programów „Teleranek” i „Sobótka” oraz cieszącego się ogromną popularnością teleturnieju „Rambit. Swoje niedopasowanie do schematów ujawnił, starając się o pracę w TVP. Na rozmowę kwalifikacyjną przyszedł w kurtce amerykańskiego żołnierza marines.
Już tylko za to mógł zostać wyrzucony za drzwi. Jego szanse na angaż zdawał się przekreślać też brak znajomości, pleców, układów. Lub chociażby książeczki wiadomego koloru. Tymczasem trafił na dyrektor Annę Rosel-Kicińską, która cieszyła się szacunkiem pracowników telewizji, także obsadzanych z partyjnego klucza prezesów. Bardziej od poglądów, wyglądu i stylu bycia interesowało ją to, czy kandydat ma to coś — charyzmę, fantazję, talent.
— Dlaczego uchowałem się, a nawet odniosłem sukces w instytucji uznawanej za reżimową? Raz, przydzielono mnie do redakcji dziecięcej, która nie podlegała aż tak ścisłej kontroli ideologicznej. Dwa, moja szefowa otworzyła nade mną parasol ochronny — opowiada Krzysztof Surgowt. Będąc u szczytu popularności, opuścił telewizję. Stanął na czele polskiego oddziału Astry, największego na świecie
operatora telewizji satelitarnej. Szczęście ponownie się do niego uśmiechnęło. Międzynarodowy zarząd koncernu tworzyli ludzie, dla których o wartości człowieka nie stanowi sposób zawiązania krawata, ogolona twarz czy okrągłe słówka. Ważne dla nich jest to, co zwykło się nazywać contribution, czyli ile pracownik może włożyć do wspólnej puli. — Spotkałem w życiu wielu top-menedżerów i właścicieli najbardziej rozpoznawalnych firm na kuli ziemskiej. Wszyscy oni są tacy sami: cechują się wyobraźnią, fantazją, łamią konwencje, w sprawach naprawdę ważnych nigdy nie idą na kompromisy i nie dbają o to, co myśli o nich otoczenie — opisuje Krzysztof Surgowt.
Pozytywny ferment
Prowadząc firmę, otacza się indywidualistami. Ci ludzie — przyznaje — potrafią być uciążliwi, zawalają terminy, zadania realizują po swojemu, często lekceważą integrację z zespołem. Współpraca z nimi to wyzwanie, ale zaznacza — naprawdę warto! — Osoba, która martwi się o zachowanie pracy, awans, karierę, przytakuje szefowi albo siedzi cicho. Twórczy odmieniec na tyle jest pewny swojej wartości, że nie boi się mówić prawdy. Jego szczerość i odwaga często chroni firmę przed błędami i kłopotami — twierdzi Krzysztof Surgowt.
A Grzegorz Badzio, dyrektor zarządzający agencji reklamowej Diferente, dodaje, że nietuzinkowe jednostki, choć trudne do zarządzania, mogą wywoływać w zespole pozytywny ferment. Postrzega je jako szansę na twórcze rozwiązania i rozwój. Po asekurantach wiele się nie spodziewa. Chyba że przekroczą swoją sferę komfortu.
— Ekspresyjność jednych ośmiela tych, którzy dotychczas stali z boku. Pomysłowi bywają wzorem do naśladowania, a mocniejsze osobowości często wnoszą koloryt i przełamują impas przy trudnych przedsięwzięciach — mówi Grzegorz Badzio.
Ale widzi też drugą stronę medalu: niekiedy firmowa gwiazda to nic więcej, tylko trudny charakter, arogancja, narcyzm, forsowanie swoich racji za wszelką cenę. — Pół biedy, gdy Pan Trudny to tak zwany mistrz dygresji, który przy każdej okazji zasypuje innych opowieściami ze swojego barwnego życia. Najczęściej jednak nie jest on żadnym mistrzem, ale atrakcyjną z zewnątrz wydmuszką — przekonuje Grzegorz Badzio.
Mądry menedżer (lub rekruter) szybko jednak odróżni wybitnego lub dobrze zapowiadającego się fachowca od pozera.
— Anna Rosel-Kicińska uwierzyła we mnie, dlatego dała mi szansę. Gdyby moja oryginalność kończyła się na kurtceżołnierza marines, raczej nie zagrzałbym miejsca w telewizji — przypuszcza Krzysztof Surgowt.
Dobra równowaga
Specjaliści od wizerunku i marki osobistej uczą, że im większymi jesteśmy nonkonformistami, tym surowiej otoczenie nas ocenia — również pod kątem przygotowania merytorycznego, kwalifikacji, profesjonalizmu. Doskonale rozumie to prof. Adam Grant, dlatego w „Buntownikach” radzi, by oryginalność w jednej dziedzinie zestawiać z ostrożnością w innych sferach życia. Chodzi o zabezpieczenie i równowagę. Za przykład stawia T.S. Eliota, który w 1922 r. opublikował „Ziemię jałową”, uznawaną za jeden z najważniejszych utworów poetyckich XX wieku, a mimo to przez kolejne trzy lata nadal pracował w Londynie jako urzędnik bankowy. Pewnego razu odwiedził go w biurze powieściopisarz Aldous Huxley. Eliot wydał mu się „najbardziej urzędowo-bankowym ze wszystkich urzędników bankowych”. Przez następne 40 lat poeta pracował w wydawnictwie — osiągana dzięki temu stabilizacja bytowa pozwalała mu w chwilach wolnych oddawać się pisaniu poezji. Równowaga to ważne kryterium również przy tworzeniu zespołów.
— W każdej firmie powinni być najróżniejsi ludzie. Tacy, którzy inspirują, roztaczają wizje, i tacy, którzy zwracają uwagę na szczegóły, umieją liczyć, zadają trudne pytania — podkreśla Jacek Sztolcman z Uniwersyteckiego Ośrodka Transferu Technologicznego Uniwersytetu Warszawskiego. Zgadza się z nim Krzysztof Surgowt.
— Gdyby polegać tylko na niepokornych, to nie. Biznesowy statek płynąłby szybko, ale pewnie co chwila w innym kierunku — mówi szef firmy Cryptomind.
Czy to znaczy, że ustatkowanym pracownikom można pozwolić żyć w świecie Internet Explorera? To prawda, że nie każdy rodzaj obowiązków wymaga innowacyjności, działania poza schematami, rezygnacji z ustawień domyślnych. Niemniej głównie ludzie twórczy we współczesnym świecie mają szansę na karierę i sukces. Pokazuje to opisane przez Adama Granta badanie: telekonsultanci, którzy przerzucili się na niefabryczne przeglądarki Firefox lub Chrome, trwali na swoich stanowisku o 15 proc. dłużej, wykazywali się o 19 proc. mniejszą absencją i przynosili swoim firmom dużo wyższe zyski niż asekuranci spod znaku Internet Explorera.