Banki chcą wiedzieć, co z pieniędzmi chemii

Anna Bytniewska
opublikowano: 2002-06-17 00:00

Dwa tygodnie temu Rada Ministrów zatwierdziła program restrukturyzacji i prywatyzacji spółek sektora wielkiej syntezy chemicznej. Zgodnie z jego założeniami, Nafta Polska ma wreszcie zająć się rozwiązywaniem problemów bankrutujących producentów. Najtrudniejszym wyzwaniem będzie restrukturyzacja ogromnego ich zadłużenia oraz odbudowania ich wiarygodności w oczach banków. Wszelkie działania będą więc zmierzać do poprawy, a w niektórych przypadkach do przywrócenia pełnej płynności finansowej spółek. Należy jednak pamiętać, że w tej rozgrywce warunki dyktują banki. I de facto dopiero twarde postawienie sprawy przez instytucje finansowe sprawiło, że konkurujące dotąd firmy mają zostać podzielone według klucza produktowego. Wszystko po to, by stworzyć środowisko, w którym publiczne środki nie będą rozpływać się w mało czytelnych strukturach kapitałowych i handlowych.

Nie ma się co oszukiwać. Kapitałochłonna branża bez radykalnych kroków ze strony właściciela nie ma żadnych szans na przetrwanie. Organizacja pracy, stan zatrudnienia, poziom technologiczny rodzimych firm znacznie odbiega od światowych standardów. Najboleśniej obrazuje to przypadek Zakładów Azotowych Puławy, dotychczasowego lidera w branży, który 2001 r. zakończył dużą stratą. Mało tego, dotychczasowy pupilek banków ma poważne kłopoty ze zdobyciem środków na sfinansowanie budowy strategicznej dla siebie inwestycji.

Cóż zatem mogą zrobić pozostali, którzy borykają się z naprawdę poważnymi problemami, tym bardziej że banki coraz częściej sygnalizują swój niepokój o los zastawianych pod kredyty instalacji. A w grę wchodzą setki milionów złotych, prywatyzacja utknęła w miejscu, więc na potencjalnych inwestorów trzeba jeszcze poczekać. Siwych włosów przybywa też PGNiG, czyli dostawcy gazu —podstawowego surowca dla spółek oraz firm energetycznych. W przypadku tych ostatnich sprawa jest dosyć prosta. Wszystko wskazuje na to, że ich wierzytelności mogą zostać zamienione na akcje. W przypadku banków sprawa jest bardziej skomplikowana. Żądają gwarancji rządowych, a rząd nie chce i nie może gwarantować w ciemno. Dlatego więc decyzja zarządu ZA Tarnów, spółki, której kilka segmentów produkcji jest atrakcyjnych dla potencjalnych inwestorów i zasługuje na wsparcie rządu, raczej nie dziwi. Wniosek o postawienie spółki w stan upadłości mógłby być przedwczesny. Stąd propozycja wszczęcia postępowania układowego.