USA wracają do paliw kopalnych. Ekonomiści: to może im się opłacić

Oskar Nawalany, Bloomberg
opublikowano: 2025-11-10 13:38

Wycofanie się z ambitnych celów klimatycznych i ponowne postawienie na paliwa kopalne — kierunek forsowany przez prezydenta Donalda Trumpa — przyniosłoby długoterminowe korzyści amerykańskiej gospodarce, ale jednocześnie osłabiło kraje, które dalej inwestują w zieloną transformację.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Z analiz ekonomistów Bloomberg Economics wynika, że rezygnacja przez USA z realizacji celów redukcji emisji i zwiększenie sprzedaży paliw kopalnych mogłoby podbić amerykański PKB o dodatkowy 1 proc. do 2050 r. w porównaniu ze scenariuszem kontynuacji transformacji energetycznej. Jeśli jednak pozostałe państwa nadal rozwijałyby odnawialne źródła energii, globalna gospodarka byłaby w tym czasie o ok. 0,2 proc. mniejsza względem bazowego scenariusza.

USA zyskają tylko wtedy, gdy reszta świata pozostanie przy OZE

Choć różnice w tempie wzrostu wydają się na razie niewielkie, badacze przypominają, że największe skutki fizyczne zmian klimatycznych — ekstremalne zjawiska pogodowe czy koszty braku działań — dopiero nadejdą po 2050 r. Ich zdaniem istnieje też ryzyko, że ocieplenie klimatu przyspieszy w sposób trudny do odwrócenia.

„Jeśli tylko USA wycofają się z transformacji, zyskają. Ale jeśli inne kraje zrobią to samo, stracą wszyscy — także Ameryka” — podkreślają autorki raportu, Eleonora Mavroeidi i Maeva Cousin. To przykład sytuacji, w której działania korzystne dla jednego kraju mogą ostatecznie zaszkodzić całemu światu.

Szczyt klimatyczny bez udziału USA

Zmianę kursu USA będzie widać już podczas najbliższego światowego szczytu klimatycznego w Brazylii. Amerykańska administracja nie wyśle tam najwyższych rangą przedstawicieli, a dyskusje o nowych celach emisji i wsparciu dla krajów rozwijających się odbędą się bez udziału Waszyngtonu. Oznacza to, że kluczowe decyzje zapadną bez aktywnego udziału Stanów Zjednoczonych.

W analizie Bloomberg Economics przyjęto scenariusz, w którym USA rezygnują z inwestycji w odnawialne źródła energii, a pozostałe kraje kontynuują zieloną transformację przez kolejne 25 lat. W rzeczywistości polityka może być bardziej złożona — niedawno np. amerykańska presja doprowadziła do odłożenia głosowania nad regulacjami wymuszającymi opłaty za emisje w sektorze żeglugi.

USA mogą umocnić pozycję na rynku paliw kopalnych

USA, jako drugi największy emitent CO2 i jednocześnie ogromny producent ropy i gazu, mogłyby w takim scenariuszu zwiększyć konkurencyjność w sektorze paliw kopalnych. Już latem administracja Donalda Trumpa zawarła z UE umowę handlową przewidującą zakupy amerykańskich surowców energetycznych — ropy, gazu i energii jądrowej — warte łącznie 750 mld USD.

Jednak, jak ostrzegają ekonomiści, wycofanie się Waszyngtonu z polityki klimatycznej może skłonić inne kraje do podobnego kroku. W takim wariancie — gdy wszyscy rezygnują z transformacji — zarówno gospodarka USA, jak i światowa, byłyby o ok. 1 proc. mniejsze względem scenariusza, w którym państwa trzymają się kursu OZE. Globalne emisje CO2 wzrosłyby wtedy o ok. 75 proc.

Najwyższą cenę zapłacą kraje rozwijające się

Najbardziej ucierpiałyby kraje cieplejsze i uboższe — m.in. Indie, Wietnam i Indonezja, a także państwa Afryki Subsaharyjskiej, Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. Z kolei chłodniejsze, bogatsze państwa — jak USA i Kanada — poniosłyby relatywnie mniejsze koszty.

Model wykorzystuje prognozy BloombergNEF dotyczące popytu i podaży energii, uwzględniające m.in. rosnące zapotrzebowanie wynikające z rozwoju centrów danych AI.

„Brak działań w sprawie klimatu będzie drogi — szczególnie dla państw, które już dziś borykają się z upałami i mają ograniczone możliwości dostosowania się. Kraje bogatsze odczują skutki później, ale i tam koszty będą stopniowo narastać” — podkreślają autorki analizy.