Wyniki Pekao SA potwierdziły, że nawet najbardziej stabilne polskie banki muszą szukać nowych źródeł dochodów. Ich przychody z odsetek systematycznie spadają, a prowizji nie da się stale zwiększać.
Pekao SA osiągnął w pierwszym kwartale tego roku przychody z odsetek na poziomie 1,07 mld zł. Były one o 26,6 proc. niższe niż w tym samym okresie 2002 r. Nieco lepiej było z przychodami z tytułu prowizji. Te z pierwszym kwartałem 2002 wzrosły o prawie 2 proc. i wyniosły 333,5 mln zł.
W pierwszym kwartale tego roku nie tylko w Pekao SA znacząco spadły przychody z odsetek. Dotyczy to wszystkich notowanych na GPW instytucji finansowych. Wiele z nich także miało problem z poprawą wyniku z prowizji.
— Powodem niskich dochodów odsetkowych i prowizyjnych jest zła sytuacja rynkowa, która nie sprzyja wzrostowi akcji kredytowej. Dodatkowo zastój gospodarczy połączony ze spadkiem stóp procentowych spowodował, że spadł popyt na inne produkty bankowe — mówi Andrzej Powierża, analityk BRE Banku.
W opinii obserwatorów rynku, dopóki nie ruszy gospodarka, dopóty bankom będą spadały przychody odsetkowe. Niewiele można też zarobić kosztem klientów.
— Zaczyna już brakować miejsca na kolejne podwyżki opłat i prowizji. Kolejne podwyżki mogą spowodować powrót do obrotu gotówkowego — uważa Grzegorz Zawada, analityk Erste.
Natomiast Andrzej Powierża dodaje, że jeśli banki zdecydują się na kolejne podwyżki opłat za prowadzenie rachunków, to efektem może być zamykanie kont.
— Sądzę, że ze względu na opłaty pierwsi będą zamykać konta klienci, którzy dysponują 2-3 rachunkami. Będą wybierać jeden najlepszy ROR. Na podnoszeniu opłat przez konkurentów może skorzystać PKO BP, który ma w miarę stabilną politykę cenową — twierdzi Andrzej Powierża.
Zdaniem analityków, banki powinny zacząć szukać nowych źródeł dochodu.
— Sądzę, że jest jeszcze miejsce na wzrost dochodów związany z rozwojem rynku kart kredytowych. Szansę widzę także w rozwoju usługi „private-banking”. Dodatkowym źródłem przychodów może być również sprzedaż polis ubezpieczeniowych i jednostek towarzystw funduszy inwestycyjnych oraz rozwój oferty dla firm, w tym sektora małych i średnich przedsiębiorstw — mówi Marcin Materna, analityk Millennium DM.
Banki mogą także rozwijać swą działalność w niszach rynkowych.
— Jedną z takich nisz, która utrzymuje trend wzrostowy, jest bankowość hipoteczna. Dość dobre wyniki mają też banki wyspecjalizowane w kredytowaniu samochodów. Działalność na tym rynku nadal może być bardzo opłacalna — zwraca uwagę Andrzej Powierża.
Analitycy podkreślają jednak, że wiele się mówi o konieczności cięcia kosztów. Gorzej za to jest z wykonaniem.
— Ograniczenie kosztów działania to sposób na przetrwanie kryzysu we wszystkich największych bankach w Europie. Natomiast u nas nadal jest z tym problem — zauważa Marcin Materna.
Tymczasem polskie instytucje finansowe mają coraz mniej czasu na przygotowanie się do konkurencji z bankami europejskimi.
— Klienci korporacyjni już korzystają z usług banków europejskich. Polskie instytucje nie mogą więc sobie pozwolić na podnoszenie marży w tym segmencie rynku, by ich nie stracić. Wejście Polski do UE może mieć wpływ na klientów „private-bankingu”, którzy będą mogli wybierać w najlepszych ofertach również zachodnioeuropejskich banków. Natomiast nie sądzę, by z naszych instytucji odeszli masowi klienci — mówi Grzegorz Zawada.
Jednak Andrzej Powierża zwraca uwagę, że jeśli wzrost polskiego rynku będzie nadal tak słaby, to nowe zagraniczne instytucje finansowe mogą się tu w ogóle nie pojawić.