Zwolennicy hasła „polskie banki dla Polaków”, rzuconego tuż po wybuchu kryzysu finansowego, nie spodziewali się, że proces repolonizacji będzie trwał tak długo i postępował małymi kroczkami. Niemniej, postęp bankowej rekonkwisty jest widoczny gołym okiem. W 2008 r., jak podaje Komisja Nadzoru Finansowego (KNF), w rękach krajowego kapitału było 27,7 proc. aktywów sektora bankowego. Skarb państwa kontrolował bezpośrednio 17,3 proc. banków, z czego gros stanowiły akcje w PKO BP plus częśc BGŻ. 5,4 proc. rynku należało do sektora spółdzielczego, a 5 proc. do pozostałych inwestorów, czyli do Leszka Czarneckiego, kontrolującego dwa banki: Getin i Noble, wtedy jeszcze działające osobno. 72,3 proc. aktywów sektora trzymał kapitał obcy. Był to szczytowy moment pod względem udziału zagranicznych inwestorów w krajowym sektorze bankowym.

Znikające szyldy
Minęło osiem lat i krajobraz rynku finansowego zasadniczo się zmienił, co widać po liczbie banków i szyldów na ulicach polskich miast. W 2008 r. działało 649 banków, obecnie 628 (tak wtedy, jak dzisiaj 90 proc. to banki spółdzielcze). Na rynku nie ma już takich marek jak AIG Bank (przejętyprzez Santander), Allianz Bank (Getin Holding), Bank Współpracy Europejskiej (Meritum), Dexia Kommunalkredit (Getin Bank), Dominet (Fortis), DZ Bank (likwidacja biznesu), GMAC Bank (Getin Bank), Fortis (BNP Paribas), Kredyt Bank (BZ WBK), Mazowiecki Bank Regionalny (grupa SGB), Meritum (Alior), Nordea (PKO BP), Nykredit (likwidacja biznesu), Rabobank (likwidacja biznesu), WestLB (Abris, później AnaCap). Raiffeisen przejął Polbank, a BNP Paribas BGŻ. Konsekwencją fuzji, przejęć i rezygnacji z działalności w Polsce jest istotne zagęszczenie w branży i wzrost koncentracji. W 2008 r. 10 największych banków miało 62,5 proc. udziałów w aktywach. Na koniec III kwartału 2015 r. kontrolowały już 71,5 proc. rynku. Skutkiem ubocznym konsolidacji branży były kolejne fale zwolnień przetaczające się przez sektor, zmniejszając poziom zatrudnienia ze 182 tys. w 2018 r. do 172 tys. obecnie. Efektem wykruszania się kolejnych zagranicznych graczy z rynku jest wzrost udziału rodzimego kapitału w bankowym torcie. Według danych KNF, na koniec września ubiegłego roku w rękach krajowych inwestorów znajdowało się już 38,8 proc. sektora, czyli o 0,3 proc. więcej niż w grudniu 2014 r. Wzrost udziałów jest w dużej mierze zasługą Aliora, który w ubiegłym roku przejął Meritum. Kolejną cegiełkę do budowy polskiego sektora bank dołożył w ubiegłym tygodniu, przejmując część Banku BPH. W ramach skomplikowanej akcji przejmowania wydzielonego przedsiębiorstwa bilans Aliora powiększy się o około 15 mld zł, co stanowi około 0,9 proc. aktywów bankowych w Polsce. Tym samym po raz pierwszy od lat udział kapitału krajowego — albo raczej kapitału kontrolowanego przez centralę znajdującą się w Polsce, bo akcjonariat banku jest różnej proweniencji — przekroczy 40 proc. Daleko nam jeszcze do dojrzałych zachodnich rynków, gdzie udział rodzimego kapitału jest przytłaczający (z wyjątkiem Wielkiej Brytanii), ale też wypadamy znacząco lepiej niż kraje regionu, zdominowane przez inwestorów zagranicznych z udziałem w granicach 90 proc. Wyjątkami są tylko Węgry i Słowenia.
Piąty bank w kraju
Wygląda na to, że proces repolonizacji pod flagą Aliora i przy wsparciu PZU będzie postępował. — W III kwartale będziemy gotowi do rozpoczęcia rozmów o kolejnym przejęciu — zapowiedział w piątek podczas konferencji z dziennikarzami Wojciech Sobieraj, prezes Aliora. Jak stwierdził, „byłoby porażką”, gdyby bank przestał przejmować. Nie ujawnił, jakie obiekty do przejęcia ma na myśli. Pytany, czy w grę wchodzi Raiffeisen Polbank (RP), uchylił się od odpowiedzi. Z naszych informacji wynika, że Alior interesuje się tym bankiem. Jak pisaliśmy już w „Pulsie Biznesu” kilka tygodni temu, Martin Grull, prezes Raiffeisen Bank International (RBI) odwiedził szefa PZU, sondując zainteresowanie przejęciem RP. Z rozmowy, mało konkretnej, nic nie wynikło, ale później doszło do spotkania przedstawicieli ubezpieczyciela, Aliora, „polskiego” Raiffeisena i Wiednia, podczas którego omawiano możliwe opcje sprzedaży banku. Podobnie jak w przypadku Banku BPH, rozważane jest wydzielenie walutowego portfela hipotecznego i sprzedaż pozostałej części. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że w najbliższych dniach Raiffeisen Polbank ma przedstawić KNF ostateczną wersję przeprowadzenia „curve out” i podziału na bank frankowy i niefrankowy. Jak wynika z naszych informacji, RBI nie podjął jeszcze decyzji, czy bank dzielić, czy nie. Przy okazji publikacji rocznych wyników kilka tygodni temu dał wyraźnie do zrozumienia, że nie zamierza sprzedawać Raiffeisena za wszelką cenę. Grunt pod sprzedaż jest jednak szykowany. Jest też potencjalny kupiec, o którego teraz na rynku niełatwo. Gdyby Alior porozumiał się z Austriakami i kupił ich biznes w Polsce lub jego część, stałby się jednym z największych graczy na rynku. Suma bilansowa Raiffeisena miała wartość 61,9 mld zł na koniec 2015 r. Po „wyjęciu” portfela frankowego (o wartości około 12 mld zł plus inne aktywa walutowe) do przejęcia zostanie ponad 40 mld zł. To plus 40 mld zł na własnym bilansie zapewniłoby Aliorowi piąte miejsce na liście największych banków w kraju. Zwolennicy repolonizacji po stronie krajowego kapitału mogliby dopisać sobie kolejne 2,5 proc. udziałów w rynku bankowym.