Największy eksporter ropy naftowej może słono przypłacić załamanie cen ropy naftowej, do którego sam doprowadził, walcząc o udziały w globalnym rynku surowca. Ceny zabezpieczenia przed niewypłacalnością Arabii Saudyjskiej w ciągu najbliższych 5 lat sięgnęły w poniedziałek 185 punktów bazowych rocznie. To oznacza, że pierwszy raz od przełomu 2009 i 2010 r. inwestorzy obawiają się bankructwa utrzymującego się z wydobycia ropy królestwa bardziej niż niewypłacalności zmagającej się kryzysem Portugalii. Jeszcze w 2012 r. to zabezpieczenie przed niewypłacalnością Portugalii było droższe, i to aż o 13,9 punktów procentowych (dla porównania zabezpieczenie przed bankructwem Polski kosztuje niespełna 74 punkty bazowe rocznie).
Po tym, jak w 19 miesięcy ceny ropy brent spadły o 72,4 proc., nie tylko inwestorzy zmienili postrzeganie perspektyw Arabii Saudyjskiej. W ciągu pierwszych dni 2016 r. polityka królestwa zmieniła się bardziej niż kiedykolwiek w ostatnich latach. Rządzący zaczęli przygotowywać finanse kraju na długi okres taniej ropy. Tydzień temu książę Mohammed bin Salman przyznał, że rozważana jest częściowa prywatyzacja giganta naftowego Aramco, błyskawicznie podjęto i wprowadzono decyzję o obcięciu dopłat do cen paliw. Poza gospodarką zaostrzono kurs wobec Iranu oraz represje wobec przeciwników panującej dynastii Saudów. Rząd zaczyna wycofywać się z dawnego powolnego stylu, zauważają komentatorzy.
- Niektóre ze zmian dobrze rokują, jeśli chodzi o kondycję gospodarki Arabii Saudyjskiej w długim terminie. Władze pokazały, że chcą obniżać subsydia, wprowadzać podatki i ograniczać wydatki. Jednak z drugiej strony to zwiększa ryzyko dla inwestorów w tym sensie, że zmiany są często nieprzewidywalne, a nawet wprowadzane z dnia na dzień – komentowała w wypowiedzi dla Bloomberga Allison Wood, analityczka regionalna w ośrodku badawczym Control Risks.
Notowania kontraktów CDS zabezpieczających przed niewypłacalnością Arabii Saudyjskiej w ciągu najbliższych 5 lat (linia żółta) na tle cen analogicznego zabezpieczenia dla długu Portugalii. Źródło: Bloomberg.
