— Chcemy dobudować do obecnej działalności dwie nogi. Dziś opieramy się na inwestycjach na własny rachunek. Docelowo chcemy osiągać znaczące przychody z zarządzania powierzonym kapitałem i wybranych usług bankowości inwestycyjnej — mówi Paweł Turno, prezes i główny udziałowiec BB Investment.
Strategia zmierza do przekształcenia grupy BBI w holding finansowy. BB Investment będzie czapką nad trzema liniami biznesowymi. Pierwszą: inwestycje na własny rachunek, zajmować się będą, tak jak dotychczas, przez giełdowe fundusze NFI. Druga to zarządzanie powierzonymi pieniędzmi — przez nowe inicjatywy, m.in. BBI TFI oraz struktury oparte na funduszach zagranicznych. Trzecia to pion usług związanych z doradztwem biznesowym i bankowością inwestycyjną, m.in. dom maklerski Rubicon Partners oraz spółka badań rynkowych.
Bessa od lipca 2007 r. mocno uszczupliła portfele giełdowych inwestorów. Ale nie poznańskiej grupy BB Investment (BBI), która kontroluje trzy giełdowe NFI: Capital, Development i Zeneris i jest znaczącym akcjonariuszem Sygnity. Taki wniosek płynie z wyników, które BBI na łamach „PB” po raz pierwszy zdecydowało się ujawnić. Aktywa netto wzrosły o 23 proc., zysk netto do 85,4 mln zł z 35,4 mln zł rok wcześniej. Wzrost zysku o 141 proc. wynika w dużej mierze z przeszacowania wartości aktywów. Ale nie tylko — BBI Capital ma na koncie kilka udanych wyjść ze spółek — na sprzedaży pakietu Pepeesu zarobił 107 proc., ZEG — 46 proc., a Bomi — 410 proc. W ostatnich dwóch był zaledwie przez kilka miesięcy. W tym samym czasie przeprowadził inwestycje i projekty deweloperskie o wartości grubo ponad 100 mln zł. Mniej powodów do zadowolenia mają akcjonariusze funduszy. Bessa dała im się mocno we znaki: od lipca 2007 r. kurs BBI Capital spadł o 54 proc., BBI Development — o 72 proc., podczas gdy WIG stracił jedynie 37,6 proc.


