Bitcoin uporał się z tzw. kryptozimą zaskakująco szybko i dzięki typowo dużej zmienności wskoczył na szczyt zestawienia najlepiej zachowujących się aktywów w I kwartale 2023 r., zamykając go niemal 70-procentową zwyżką. Kurs powoli zbliża się do 30 tys. USD, bariery psychologicznej, ostatni raz osiągniętej w czerwcu ubiegłego roku tuż przed osłabieniem się sentymentu dla ryzykownych aktywów i serią niefortunnych zdarzeń dla rynku wirtualnych aktywów, takich jak upadek giełdy FTX.
Wahania cen nie są na rynku kryptowalut niczym nowym - szczególny wzrost popularności bitcoin zaliczył w 2017 r., kiedy jego wartość podniosła się 100 proc., aby rok później spaść o 74 proc. i rozpocząć kilkumiesięczny okres niskich obrotów.

Wyjątkowa odporność
Na przestrzeni ostatnich kilku kwartałów dużo dyskutowano na temat tego, jakiego właściwie rodzaju aktywem jest bitcoin. Jakiś czas temu na łamach PB eksperci stwierdzili, że inwestorzy traktują kryptowaluty jak akcje giełdowe o dużym ryzyku, takie jak amerykańskie spółki technologiczne. Potwierdzeniem tezy była wysoka korelacja stóp zwrotu indeksu Nasdaq i bitcoina.
Mimo że w I kwartale 2023 r. Nasdaq 100 zachowywał się bardzo dobrze i urósł prawie 20 proc., to za wzrostem kursu bitcoina kryje się coś więcej niż wyższa tolerancja inwestorów na ryzyko. Sentyment poprawił się na tyle, że inwestorzy z rynku kryptowalut zignorowali potencjalnie negatywne skutki upadku banków Silicon Valley i Silvergate Capital, które wspierały wiele podmiotów działających w niszy krypto.
Informacją, która na chwilę wstrzymała rajd na bitcoinie, było wszczęcie przez amerykańską komisję CFTC postępowanie przeciwko Changpengowi Zhao, prezesowi Binence’a, największej giełdy kryptowalut pod względem dziennych obrotów. Kurs bitcoina zareagował lekkim spadkiem w dniu ogłoszenia rozpoczęcia dochodzenia, ale niedługo później wrócił na ścieżkę wzrostu.
Warunki sprzyjają
Równie odporny na wydarzenia rynkowe, co kryptowaluty, nie były stablecoiny, czyli wirtualne aktywa, które z natury mają mieć wartość równą dolarowi. Circle, emitent stablecoina o nazwie USDC, posiadał depozyt w banku Silicon Valley, a Binance, emitent BUSD, boryka się z kolejnym już dochodzeniem, tym razem w sprawie charakteru stablecoina. Amerykański nadzorca rynku uznała go za niezarejestrowany instrument zabezpieczenia.
Oba te wydarzenia spowodowały znaczny odpływ środków z sektora stablecoinów na rynek kryptowalut, w szczególności bitcoina, który uznawany jest za najbezpieczniejszy.
- Kapitalizacja BUSD na początku stycznia wynosiła ponad 15 mld USD, a dziś już tylko 7,6 mld USD. Natomiast wartość rynkowa USDC w I kwartale 2023 r. spadła z 42,6 mld do 33,1 mld USD. Tymczasem udział bitcoina w rynku kryptowalut zwiększył się z 42,5 proc. do 47 proc. - mówi Daniel Kostecki, analityk CMC Markets.
Teorię o przepływie kapitału może potwierdzać fakt, że dane nie wskazują na istotny napływ gotówki spoza rynku wirtualnych aktywów.
- Dane wskazują, że nowi inwestorzy dołączają do rynku kryptowalut, ale wciąż jest za wcześnie, by mówić o odwróceniu średnioterminowego, spadkowego trendu jeśli chodzi o liczbę uczestników - mówi Eryk Szmyd.
Gracze, którzy stale utrzymują ekspozycję na bitcoina nie przejmują się jednak obecnym spadkiem zainteresowania, ponieważ ich oczy zwrócone są ku halvingowi, czyli procesowi obniżenia podaży bitcoina o połowę, który nastąpi na początku przyszłego roku. Inwestorzy liczą na wzrost popytu przy jednoczesnej mniejszej dostępności.
- To kluczowe wydarzenie dla spekulantów na rynku kryptowalut. Został rok do kolejnego halvingu, ale cykl już się rozpoczął i wiara w jego kontynuację jest na rynku bardzo duża - dodaje Daniel Kostecki.
Jeśli warunki makroekonomiczne się utrzymają i nie nastąpi nic nieoczekiwanego na globalnych rynkach finansowych, perspektywy bitcoina są dość dobre.
- Dopóki recesja nie stanie się scenariuszem najbardziej prawdopodobnym, a regulatorzy zdołają powstrzymać banki od kolejnych kłopotów, bitcoin może kontynuować przedhalvingowy wzrost i zyskiwać na fali wzrostu apetytu na ryzyko. Główna kryptowaluta wciąż nie została jednak przetestowana w warunkach systemowego kryzysu i ryzyko spadku nadal jest duże – uważa Eryk Szmyd.