Briju kusi fundusze planami ekspansji

Jagoda Fryc
opublikowano: 2015-04-24 00:00

Jubilerska spółka wkracza na salony. Notowania akcji biją w tym roku rekordy, a do pędzącego pociągu wskoczyły Pioneer i ING OFE.

Od początku roku walory gnieźnieńskiej firmy zajmującej się projektowaniem, wytwarzaniem i dystrybucją wyrobów jubilerskich ze złota, srebra oraz z kamieni szlachetnych podrożały prawie o 60 proc. Silna zwyżka to efekt bardzo dobrych wyników finansowych za 2014 r. Przychody grupy zwiększyły się o 41 proc., do 393 mln zł, a zysk netto o 67 proc., do 12,6 mln zł. Eksperci przekonują, że te tendencje nie osłabną, nic więc dziwnego, że w akcjonariacie pojawili się inwestorzy instytucjonalni. Pioneer Pekao IM zwiększył zaangażowanie do 7,8 proc., a ING OFE do ponad 5 proc. Sprzedającym był Velotti Ltd, a transakcje pakietowe zawarto po 17,5 zł — trochę taniej, niż kosztowały na rynku.

— Rynek jubilerski w Polsce rośnie stabilnie w tempie kilku procent rocznie, napędzany wzrostem PKB i bogaceniem się społeczeństwa. Sprzedaż biżuterii nieco przypomina sytuację na rynku odzieżowym — firmy otwierają nowe salony w centrach handlowych i chwalą się rosnącymi przychodami — tłumaczy Seweryn Masalski, zarządzający z MM Prime TFI.

W pogoni za rentownością

Briju to firma o tyle specyficzna, że 96 proc. przychodów osiąga z handlu złomem złotym i srebrnym — spółka skupuje go od jubilerówi lombardów, a następnie sprzedaje do Niemiec. Ale to sprzedaż biżuterii we własnych salonach jest dużo bardziej rentowna (18 proc. zysku brutto ze sprzedaży) i na jej rozwój stawia zarząd.

— Teraz Briju jest jeszcze średnim graczem, z kilkunastoma salonami w kraju, ale już na koniec roku chce dołączyć do czołówki — dużych sieci o zasięgu ogólnopolskim, jak Apart, Kruk, Yes — wyjaśnia Seweryn Masalski. Spółka ma 14 sklepów, przy czym w Warszawie na razie tylko jeden, ale tu — a także w innych dużych miastach, jak Poznań i Wrocław — sieć ma być powiększona. Na koniec 2015 r. Briju planuje mieć co najmniej 32 sklepy, a w 2018 r. — 63. Na tegoroczne inwestycje firma wyda 15 mln zł.

— Rozwój własnej sieci sprzedaży przyczyni się nie tylko do dywersyfikacji przychodów, ale za sprawą wyższej rentowności pozytywnie wpłynie na wyniki. Wraz ze wzrostem liczby placówek na znaczeniu zacznie zyskiwać segment jubilerski, z którego w latach 2017-18 pochodzić będzie ok. 40 proc. EBITDA. Kluczem do sukcesu pozostanie kontrola kosztów, która za sprawą dźwigni operacyjnej sprawi, że dynamika zysków w najbliższych okresach powinna pozostać dwucyfrowa — ocenia Marcin Stebakow, szef działu analiz DM Banku BPS.

Poduszka bezpieczeństwa

Eksperci tłumaczą, że stabilną częścią biznesu Briju pozostanie handel surowcami, który nie jest narażony na wahania sezonowe, dlatego stanowi działalność uzupełniającą i zapewnia stabilne źródło przychodów oraz zysków.

— Wahania cen złota i srebra mają wpływ na przychody, ale już mniejszy na zyski — spółka zarabia na marży między ceną kupowanego kruszcu a ceną sprzedaży kolczyków. Pomimo znacznego wzrostu kursu akcje spółki wciąż są relatywnie tanie. Można je kupić za mniej niż dziesięciokrotność rocznego zysku — przekonuje Seweryn Masalski. W listopadzie 2014 r. Marcin Stebakow wydał rekomendację „kupuj” dla Briju, wyceniając akcję na 19,9 zł. Wycena ta uwzględnia 30-procentowe dyskonto z uwagi na niski free float. Bez dyskonta jego zdaniem akcja warta jest 26,8 zł.