Akcje czeskiej grupy energetycznej CEZ drożeją, ale większość analityków z biur maklerskich radzi je sprzedać. Z piętnastu rekomendacji widniejących w bazie agencji Bloomberg ani jedna nie jest pozytywna, tylko trzy są neutralne ("trzymaj"), a pozostałe brzmią "redukuj" lub "sprzedaj".
Co prawda firma na razie dobrze sobie radzi, jednak analitycy sugerują, że perspektywy wyników są raczej spadkowe, a kurs został podpompowany przez zapowiedzi polityków i transakcje dużych prywatnych inwestorów.
– Jednym z powodów wzrostu kursu CEZ jest utrzymujące się od kilku miesięcy pozytywne nastawienie inwestorów do sektora energetyki. Wynika ono m.in. z prognoz wzrostu popytu na energię elektryczną w związku z rozwojem sztucznej inteligencji – tłumaczy Petr Bartek, analityk Erste.
Jego rekomendacja brzmi "redukuj" z ceną docelową 192 zł. To o 10 proc. mniej, niż wynosi kurs na GPW (akcje notowane są także na giełdzie w Pradze).
Sam rynek energii elektrycznej także sprzyja spółce, która korzysta z wysokich cen prądu i z tego, że większość prądu wytwarza w elektrowniach jądrowych. Co więcej, skończyły się przeglądy remontowe jądrowych elektrowni CEZ, które pracują teraz z pełną mocą.
– CEZ wytwarza energię głównie w elektrowniach jądrowych, więc obecnie koncernowi nie szkodzą wysokie ceny uprawnień do emisji CO2, węgla czy gazu ziemnego. Jednak ta przewaga będzie malała z roku na rok wraz ze spadającymi wynikami wytwarzania – mówi Paweł Puchalski, analityk z Biura Maklerskiego Santander.
Jego rekomendacja dla akcji spółki brzmi "gorzej od rynku", a cena docelowa to 116,3 zł. Kurs na GPW jest prawie 100 zł wyżej.
Spekulacje wokół wykupu
W ubiegłym roku CEZ przeprowadził dobrze oceniane przejęcie spółki Gasnet, największego dystrybutora gazu ziemnego w Czechach. Natomiast w kwietniu ogłoszono, że państwo odkupi 80 proc. udziałów w projekcie budowy nowych reaktorów Elektrowni Dukovany. Tę transakcję inwestorzy także uznali za korzystną, bo rozbudowa elektrowni jądrowej jest projektem kosztownym i czasochłonnym. Część inwestorów zakłada też, że udział państwa w samym CEZ może się zwiększyć po jesiennych wyborach – dziś jest to niecałe 70 proc. Możliwość wykupu zasugerowała obecna opozycja.
– Na kurs CEZ mocno wpływają transakcje inwestorów indywidualnych, w tym najbogatsi Czesi, którzy liczą na korzystny dla akcjonariuszy mniejszościowych wykup aktywów przez państwo po ewentualnej zmianie rządu po wyborach parlamentarnych jesienią tego roku – mówi Robert Maj, analityk Ipopema Securities.
Do czeskich miliarderów, którzy kupują akcje CEZ, należy Pawel Tykac, właściciel energetyczno-górniczej firmy Sev.en Ceska Energie. Według serwisu e15.cz jego udział w CEZ może już przekraczać 5 proc.
Kurs wyższy niż potencjał
Petr Bartek podkreśla, że w wyniku działania tych wszystkich czynników akcje CEZ są dziś wyceniane wyżej niż akcje innych firm z sektora.
– Moim zdaniem cena uwzględnia premię wynikającą z potencjalnej transakcji wykupu firmy przez rząd. Kupowanie akcji CEZ byłoby uzasadnione, gdyby ta transakcja była nieuchronna albo wtedy, gdyby ceny energii elektrycznej miały się utrzymać na obecnym poziomie lub wzrosnąć – mówi analityk Erste.
Nie jest odosobniony w przekonaniu, że kurs jest wyżej, niż wskazuje na to potencjał spółki.
– Perspektywa dla wyników CEZ jest negatywna, co wiąże się ze spadkowym trendem dotyczącym cen energii elektrycznej. Aktualnie CEZ sprzedaje energię za około 100 EUR za MWh. W perspektywie trzech-czterech lat, zgodnie z trendami kształtującymi się na rynku, cena ta powinna spaść do mniej więcej 70 EUR – mówi Paweł Puchalski.
Niższe ceny przełożą się na mniejsze zyski, a następnie na niższy poziom wypłacanej dywidendy.
Lepsze widoki dla polskiej energetyki
Analitycy zupełnie inaczej widzą perspektywy dla polskich spółek energetycznych - Enei, PGE i Tauronu. Co prawda w wytwarzaniu nie mają przewagi, za to więcej przychodów czerpią ze stabilnego, regulowanego segmentu dystrybucji energii. Dodatkowo polski regulator, czyli Urząd Regulacji Energetyki, prowadzi bardziej korzystną dla nich politykę niż regulator czeski. Dzięki temu mogą na dystrybucji lepiej zarabiać. Mimo tego czeska spółka jest wyceniana na giełdzie znacznie wyżej niż jej polskie odpowiedniki.
– Rekomendacje “kupuj” dla polskich spółek energetycznych wynikają przede wszystkim z tego, że po zmianie władzy w 2023 r. odblokowane zostały środki z KPO. Spółki uzyskały dzięki temu pożyczki na bardzo korzystnych warunkach – mówi też Robert Maj.
Według niego korzystnie działa też obniżka kosztów realizowana przez nowe zarządy, które rozpoczęły pracę w 2024 r. Z punktu widzenia spółek byłoby co prawda lepiej, gdyby elektrownie węglowe zostały wydzielone do państwowego podmiotu, jak było to wcześniej planowane.
– Jednak oferowane przez państwo wsparcie, na przykład w formie aukcji rynku mocy, powoduje, że spółki są w stanie odnaleźć się w tej rzeczywistości – dodaje analityk Ipopemy.
Jego zdaniem z punktu widzenia inwestorów z polskich spółek energetycznych najlepiej wypada Enea, ze względu na to, że wypłaciła dywidendę.
– Spółka ma dobry profil i wygląda perspektywicznie, jeśli chodzi o przepływy pieniężne. Najwięcej ryzyk wiąże się z PGE, która ma największe projekty inwestycyjne, robi odpisy i nie będzie wypłacać dywidendy – mówi Robert Maj.