Chester i Loctite utknęli w sądzie
Na rynku klejów anaerobowych panuje niezdrowa konkurencja
DŁUGA DROGA: Myślę, że sprawa zostanie rozstrzygnięta w ciągu 5 lat. Nasz adwokat mówi, że przy wyjątkowym pechu, w Polsce niestety dość częstym, może się przedłużyć do lat 8. Wszystkiemu winna zapaść naszego sądownictwa — ubolewa Czesław Miętek, prezes zarządu Chester Molecular. fot. Grzegorz Kawecki
Trwa konflikt pomiędzy firmami Henkel Polska Business Unit Loctite i Chester Molecular. Obie przedstawiają sobie zupełnie inne zarzuty. Według przeciwników w sporze, Loctite łamie ustawę o nieuczciwej konkurencji, a Chester prawo o ochronie znaków towarowych. Czy tak rzeczywiście jest, okaże się dopiero za kilka lat. Tyle czasu zajmuje bowiem polskim sądom rozstrzyganie tego typu spraw.
Od stycznia 1999 r. trwa spór pomiędzy producentami klejów anaerobowych — Henkel Polska Business Unit Loctite i Chester Molecular. Sytuacja przypomina walkę Dawida z Goliatem. W tym przypadku nie do końca jednak wiadomo, który z nich jest bohaterem pozytywnym.
Zarzuty z obu stron
Z jednej strony Loctite oskarża Chestera o kopiowanie opakowań jego klejów anaerobowych. Z drugiej, Chester zarzuca firmie Loctite rozpowszechnianie fałszywej ekspertyzy produktów.
— W styczniu tego roku dotarła do mnie informacja, że Loctite używa do celów marketingowych fałszywego dokumentu. Zawarte w nim nieprawdziwe dane przedstawiają nasze kleje jako gorsze od produktów Henkla. W dodatku jest on spreparowany w laboratorium, które nie istnieje — opowiada Czesław Miętek, prezes zarządu Chester Molecular.
Według niego, zaraz po tym wydarzeniu Chester zgłosił spółce Loctite posiadanie fałszywej ekspertyzy. Jej zarząd stwierdził podobno, że w ogóle jej nie zna. Jednocześnie przyznał jednak, że była ona wykorzystywana tylko do celów wewnętrznych.
— To całe zamieszanie, które próbuje wywołać prezes Miętek, jest tematem zastępczym. Wcześniej oskarżyliśmy jego firmę o kopiowanie opakowań naszych klejów. Kopiują numerację, kształt i koloryt naszych opakowań. Te elemetny zastrzegliśmy w Urzędzie Patentowym już 25 lat temu. Na początku stycznia 1999 r. poprosiliśmy Chestera o zaprzestanie tych praktyk i zmianę wyglądu opakowań. Niestety bez odzewu — ripostuje Dariusz Żychowicz, dyrektor Henkel Polska Business Unit Loctite (BU Loctite).
Zdaniem Czesława Miętka, zarzuty Henkla przeciw jego firmie graniczą z absurdem. Numeracja klejów Chestera, jego zdaniem, w niczym nie przypomina tej z produktów Loctite.
— Kształt opakowania nie może być inny. To tak, jak byśmy powiedzieli, że Mercedes i Fiat są takie same, bo mają cztery kółka. Na czerwony kolor opakowań mamy natomiast patent — twierdzi prezes Chester Molecular.
Wracając do sprawy fałszywego dokumentu, twierdzi, że trafił on do jego firmy m.in. od dealerów sprzedających wyroby Loctite.
— Ich pracownicy nie wiedzieli, że dokument jest fałszywy i wykorzystywali go do celów marketingowych. Co ciekawe, od 2-3 miesięcy już tego nie robią. Ja uważam, że moje opakowania są w porządku, dlatego ich nie zmieniam — dodaje Czesław Miętek.
Dariusz Żychowicz twierdzi, że Chester nigdy nie ujawnił skąd wziął sporny dokument.
— Jeśli pan Miętek jest w stanie udowodnić, że uzyskał ten dokument od nas, niech to zrobi. Nigdy nie rozpowszechnialiśmy tej ekspertyzy na zewnątrz. Ale dostęp do niej mają wszyscy nasi pracownicy. Być może jeden z naszych dealerów użył jej w celu marketingowym. Jest ich prawie 150 i nie jestem w stanie wszystkich dokładnie kontrolować — tłumaczy.
Dyrektor BU Loctite mówi, że co do miejsca wykonania ekspertyzy sprawa jest jasna. Jego firma zawsze wykonywała takie badania na Politechnice Warszawskiej, bądź Krakowskiej. I tym razem zleciła badania i zapłaciła za nie.
Ciemna strona biznesu
Zdaniem Dariusza Żychowicza, zachowanie firmy Chester Molecular jest typowym dla Zachodu zachowaniem marketingowym małych firm w stosunku do konkurencji.
— Wywołują problem, żeby zaistnieć w mediach — stwierdza.
Zdaniem Czesława Miętka sytuacja wygląda inaczej.
— W kwietniu skierowaliśmy sprawę do sądu. Druga strona pozwała nas o kopiowanie produktów. Rozstrzyganie takich spraw trwa kilka lat. Od strony marketingowej to bardzo dobry ruch. Podobnych przypadków jest na polskim rynku mnóstwo. To ciemna strona krajowego biznesu. W Polsce praktycznie każda firma, która znajdzie się w opałach, z premedytacją wykorzystuje opieszałość sądownictwa — twierdzi prezes Chestera.
Odpowiedź dyrektora BU Loctite na te zarzuty jest krótka.
— Nie boimy się prezesa Miętka, lecz dezinformowania przez niego mediów. Wnosząc sprawę do sądu bronimy po prostu naszych klientów — zapewnia.