Chiny-Japonia: Brak rozstrzygnięć w rozmowach o podziale zasobów ropy i gazu

Polska Agencja Prasowa SA
opublikowano: 2006-03-07 16:19

Pragmatyczną i konstruktywną nazwała oficjalna agencja Xinhua (Sinhua) zakończoną we wtorek w Pekinie czwartą rundę chińsko-japońskich rozmów o podziale bogatych pokładów ropy i gazu w spornym akwenie Morza Wschodniochińskiego.

Pragmatyczną i konstruktywną nazwała oficjalna agencja Xinhua (Sinhua) zakończoną we wtorek w Pekinie czwartą rundę chińsko-japońskich rozmów o podziale bogatych pokładów ropy i gazu w spornym akwenie Morza Wschodniochińskiego.

    Dwudniowe spotkania negocjatorów nie przyniosły żadnych rozstrzygnięć; mają oni znowu się spotkać, ale na razie nie wiadomo kiedy.

    Po rozmowach przedstawiciel Chin Hu Zhengyao mówił o konieczności przezwyciężenia rozbieżności na "drodze dialogu".

    Jak dotąd Japończycy nie otrzymali jednak od Chińczyków konkretnej odpowiedzi na swoją propozycję wspólnego wydobycia surowca. Wcześniej propozycję tę, złożoną podczas jesiennej rundy rokowań w Tokio, strona chińska uznała za "problematyczną".

    Japoński wysłannik Kenichiro Sasae oświadczył, że oferta Tokio "pozostaje na stole".

    Oba kraje od dawna nie mogą uzgodnić wspólnego stanowiska w sprawie kontrowersyjnych złóż, co dodatkowo utrudnia poprawę stosunków dwustronnych. Są one nie najlepsze, głównie z powodu rozbieżnej interpretacji przez oba narody historii związanej z wojenną przeszłością.

    Pekin nie może wybaczyć Tokio m.in. wizyt, jakie od 2001 co roku składa w tokijskiej świątyni Yasukuni premier Junichiro Koizumi. Dla Chińczyków jest ona bowiem symbolem japońskiego militaryzmu i okupacji części ich kraju w latach 1931-1945.

    Problemem jest też nieuregulowana przynależność wysp zwanych w Japonii Senkaku, a w Chinach - Diaoyu.

    Sytuację może jeszcze skomplikować planowana przez Pekin eksploracja złoża Chunxiao, o czym informowała w ubiegłym tygodniu hongkońska gazeta "Ta Kung Pao". Choć złoże to leży w obrębie chińskich wód terytorialnych, Japonia obawia się, że podjęcie jego eksploatacji może prowadzić do naruszenia tych zasobów, które Tokio uważa za swoje.