Jedynie program stymulacji konsumpcji, finansowany przez rząd, którego zobowiązania byłyby następnie skupywane przez bank centralny, mógłby uchronić drugą co do wielkości gospodarkę świata przed wejściem w recesję, ocenia Willem Buiter, główny ekonomista Citigroup. Za recesję w warunkach chińskich przyjmuje on wzrost gospodarczy poniżej 4 proc., wskazując na niską wiarygodność oficjalnych danych gospodarczych z Państwa Środka.
- Choć gospodarka prosi się o stymulację, rząd nie może się na nią zdecydować. Gospodarka Chin znajduje się na równi pochyłej prowadzącej do recesji - powiedział Willem Buiter.
Choć oficjalne dane wskazują na wzrost gospodarczy sięgający 7 proc., to jednak według Willema Buitera w rzeczywistości wynosi on 4,5 proc. Chiński premier Li Keqiang wielokrotnie deklarował, że kraj nie zdecyduje się na powtórzenie zakrojonych na wielką skalę programów stymulacyjnych z okresu po kryzysie finansowym.
- Chiny zareagują, ale zareagują zbyt późno, by uniknąć recesji. To prawdopodobnie ściągnie globalny wzrost poniżej 2 proc., co według mojej definicji oznaczałoby globalną recesję - ocenił Willem Buiter.
W tym roku chińska gospodarka będzie rozwijała się w tempie 6,9 proc., najwolniejszym od ćwierć wieku, a globalny wzrost sięgnie 3,0 proc., wynika z prognoz ekonomistów zebranych przez Bloomberga.
