
Noir to pojemny gatunek. Na przykład Netflix rozpina czarną skalę od „Taksówkarza” z 1976 r. w reżyserii Martina Scorsese po „Gorączkę” z 1995 wyreżyserowaną przez Michaela Manna. Portal Filmweb zrobił ranking najlepszych filmów tego gatunku. Na pierwszym miejscu jest „Bulwar Zachodzącego Słońca” z 1950 r. w reżyserii Billy’ego Wildera, potem „Chinatown” Romana Polańskiego z 1974. Podium zamyka „Człowiek z blizną”, ale obraz z 1932 r., wyreżyserowany i wyprodukowany przez miliardera Howarda Hawksa, a nie w reżyserii Briana De Palmy z 1983. Zestawienie kończy „Pocałunek mordercy” Stanleya Kubricka z 1955 r. Za pierwszy film noir uważany jest „Sokół maltański” Johna Hustona z 1941.
– Jestem fanatykiem filmu noir. Dwie godziny wolnego czasu, który mam po pracy, spędzam, oglądając te filmy – wyznaje Paweł Czapla, prezes firmy Plot Twist produkującej gry wideo.
Historia na pierwszym planie

Fascynuje się tym rodzajem kina od dzieciństwa. Pamięta pierwsze filmy noir, które widział w telewizji.
– „Sokół maltański”, „Dark Passage” Delmera Davesa z 1947 r. lub „Wielki sen” Howarda Hawksa z 1946 – na pewno jeden z nich był pierwszy. Pamiętam Humphreya Bogarta, choć pozostanie dla mnie tajemnicą, dlaczego stał się bożyszczem kobiet – zastanawia się Paweł Czapla.
Co go pociąga w czarnym kryminale? Archaiczna, oszczędna forma, stawiająca na pierwszym planie historię. To coś innego niż reszta programów i filmów. Oglądając w kinie „Łowcę androidów”, film z 1982 r. w reżyserii Ridleya Scotta, zdał sobie sprawę, że to jest ten sam bohater, którego oglądał w starym czarno-białym filmie.
– Mężczyzna bez zobowiązań pewnego dnia spotyka piękną kobietę, która zaczyna go namawiać, by zabił jej męża. Cyniczny, zgorzkniały prywatny detektyw, ze skórą grubą jak skała, balansujący na krawędzi dobra i zła, podejmuje kolejne zlecenie, które prawdopodobnie doprowadzi go do zguby. Jeżeli przetrwa, to pozostawi kolejną wyrwę w jego podziurawionej duszy. Tacy bohaterowie wędrują najczęściej po mieście nocą. Każdy ciągnie za sobą cień, który jest trudnym do zniesienia ciężarem. Atmosfera jest duszna i nieprzyjazna. To motywy typowe dla kina noir. Ich rozwinięcie spotykamy w setkach filmów kultowych dla kolejnych pokoleń widzów – wyjaśnia Paweł Czapla.
W tym brutalnym, często pozbawionym nadziei świecie fascynują go kontrasty. Stawianie człowieka w sytuacjach ekstremalnych, kiedy na wierzch wychodzi jego prawdziwa natura. Piękno, które pojawia się na tle brzydoty i błyszczy jeszcze bardziej.
Wychowany na komiksach

Spędził pięć lat pod samiuśkimi Tatrami – w Zespole Szkół Plastycznych im. Antoniego Kenara w Zakopanem.
– Moje życie koncentrowało się wokół szkoły i teatru Witkacego. Wielu przyjaciół zainteresowanych teatrem statystowało. Dzięki temu często lądowałem na widowni. Wtedy narodziła się miłość do sztuki – mówi prezes firmy Plot Twist.
Dlaczego wybrał liceum plastyczne w stolicy gór? Logiczna konsekwencja.
– Wcześnie wiedziałem, co będę robił w przyszłości. Wychowany na komiksach, zafascynowany kulturą popularną, animacją, kinem już w tamtym okresie widziałem siebie jako rysownika komiksów albo reżysera filmów animowanych. Zawsze wiedziałem, że to moja zawodowa droga i że nie będzie łatwa. Pamiętam, jak w pierwszej klasie szkoły podstawowej wyobrażałem sobie konia. Widziałem go wyraźnie. Po powrocie do domu zacząłem rysować, lecz różnica między wyobrażeniami i rzeczywistością była porażająca. Zdałem sobie wtedy sprawę, jak długa droga przede mną – mówi szef studia.
W Tatry miał najbliżej, bo pochodzi z Nowego Sącza. W wieku 15 lat przeprowadził się do Zakopanego. Wyjechał stąd dopiero na studia. Wybrał filmoznawstwo w Krakowie, bo po ukończeniu szkoły plastycznej stwierdził, że rzemiosło ma opanowane – co, jak wyznaje, nie było prawdą – i postanowił rozwijać drugą pasję: kino.
– Wiedziałem, że w trakcie studiów będę realizował projekty związane z animacją – jak się później okazało, z grami. Kierunek był dla mnie naturalną kontynuacją edukacji – uważa Paweł Czapla.

Przyznaje, że przeskok po Zakopanem był spory. Ale Kraków jest miejscem przyjaznym i szybko go wchłonął. Poczuł, że to jego miejsce, w którym chce żyć i się rozwijać.
Po latach zdecydował się jednak na uczelnię plastyczną – Akademię Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie.
– Powrót na uczelnię w dojrzałym wieku to było coś odświeżającego. Mówimy o czasie, w którym rozkręcałem własne studio animacyjne. Liczyłem, że uczelnia pozwoli mi doszlifować warsztat. Okazało się, że studia na ASP dały mi coś więcej. Poukładały mój sposób myślenia o pracy twórczej. Sądzę, że były brakującym elementem w moim życiu – uważa twórca gier.
Król absolutny

Czy filmoznawstwo ugruntowało jego pasję do filmu czarnego? Przecież na tym kierunku studiów poznaje się historię kina i wszystkie możliwe gatunki, często dużo ciekawsze od noir.
– Gatunki dużo ciekawsze od noir? Nie sądzę. Jeżeli spojrzymy na kino gatunków, czyli tak naprawdę kino amerykańskie, to właśnie lata 40. i 50. ubiegłego wieku są złotym okresem. Filmy, które wtedy powstawały, były na tak wysokim poziomie estetycznym i tak mocno rozwinęły język filmowy, że wszystko, co działo się później, odwoływało się do tego okresu. Film noir to król absolutny. Łaskawy i hojny władca dla innych gatunków – mówi Paweł Czapla.

Jeszcze w czasie studiów, pod koniec lat 90. ubiegłego wieku, zaczął pracę w Tate Interactive. Zajmował się projektowaniem postaci do pierwszej polskiej komputerowej gry platformowej „Kangurek Kao”. Po ośmiu latach w Tate i stworzeniu całej serii gier z Kao założył własne studio postprodukcji i animacji, w którym powstawały animowane reklamy telewizyjne. Propozycja współtworzenia studia Plot Twist, objęcia funkcji dyrektora artystycznego i szefa studia była okazją, jakiej nie mógł przegapić. Kiedy usłyszał o założeniach nowej gry „The Last Case of Benedict Fox”, był pewien, że jest we właściwym miejscu.
Dlaczego? Portal gry-online.pl podaje o „The Last...”: „Wcielamy się w detektywa, który bada sprawę makabrycznego morderstwa, po drodze stawiając czoła demonom i rozmaitym bestiom”.
Czyli wypisz wymaluj film noir.

– Znając historię gatunku, łatwo poruszamy się po nim i tworzymy zupełnie nową historię. „The Last Case of Benedict Fox” to dla mnie szalenie ważny projekt. Benek, tak zdrobniale mówimy o naszej grze w studiu, jest aktualnie naszym głównym projektem, na którym skupiamy się całkowicie. To mroczna historia osadzona w Bostonie lat 20. Wątki noir przeplatają się z elementami paranormalnymi inspirowanymi prozą lovercraftowską [H.P. Lovecraft, amerykański pisarz, autor opowieści grozy i fantasy, jeden z prekursorów fantastyki naukowej; styl przez niego stworzony określany jest jako horror lovecraftowski – red.]. Nie zabraknie muzyki jazzowej charakterystycznej dla epoki. Fakt, że Xbox wspiera nas i pokazał naszą grę na swojej konferencji, jest dla nas wyjątkowym wyróżnieniem. Cały zespół jest niesamowicie zmotywowany, by dostarczyć najlepszą jakość na premierę. Jestem pewien, że nadal będziemy tworzyć w mroku – zapowiada Paweł Czapla.