Czy polityka wstrząśnie giełdą i rynkiem walutowym?

Gabriel ChrostowskiGabriel Chrostowski
opublikowano: 2025-05-29 20:00

W niedzielę II tura wyborów prezydenckich. Jak świat finansów zareaguje na rozstrzygnięcie głosowania? Przyjrzeliśmy się, co działo się po rozstrzygnięciu poprzednich elekcji.

Przeczytaj i dowiedz się

  • jak na wyniki wyborów reagowała warszawska giełda
  • jak jak zachował się złoty
  • co działo się na rynku obligacji rządowych
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Aby lepiej zrozumieć potencjalne reakcje rynków, przeanalizowaliśmy zachowanie polskiej giełdy (WIG20), kursu złotego (EUR/PLN) oraz rentowności 10-letnich obligacji skarbowych po wszystkich wyborach parlamentarnych od 2004 r. W przypadku prezydenckich skupiliśmy się na II turze.

Zwycięstwa ugrupowań czy liderów centrowych i centrolewicowych (PO/KO i Bronisław Komorowski) były zazwyczaj dobrze odbierane przez inwestorów – zwłaszcza zagranicznych. Przekładało się to na umocnienie złotego, wzrosty na giełdzie oraz spadki rentowności obligacji. W pamięci wielu inwestorów pozostał październik 2023 r. - spektakularny rajd WIG-u i aprecjacja złotego po zwycięstwie opozycji, któremu towarzyszył spadek rentowności w kolejnych tygodniach. Podobne reakcje rynkowe (aczkolwiek nie tak mocne) obserwowaliśmy również w latach 2007 i 2011, gdy Platforma Obywatelska triumfowała w wyborach parlamentarnych.

Tymczasem zwycięstwa partii lub liderów prawicowych (PiS/Andrzej Duda) zazwyczaj wywoływały reakcje odwrotne lub umiarkowane. Najsilniejsze ruchy miały miejsce po II turze wyborów prezydenckich w 2015 r. gdy Andrzej Duda pokonał Bronisława Komorowskiego. Wówczas GPW notowała spadki, złoty tracił na wartości względem euro, a rentowności obligacji wystrzeliły w górę. W kolejnych elekcjach wygrywanych przez prawicę – parlamentarnych w 2015 r. oraz prezydenckich w latach 2019 i 2020 r. – reakcje były znacznie łagodniejsze. Rynek wcześniej skonsumował już polityczny zwrot w stronę prawicy i dostosował swoje oczekiwania.

Naturalne wydaje się pytanie: dlaczego rynki wyraźnie preferują liderów centrowych lub centrolewicowych nad reprezentantami prawicy?

Odpowiedzią może być kombinacja kilku czynników. PO, a później KO, z Donaldem Tuskiem na czele są postrzegane jako bardziej proeuropejskie, przewidywalne pod względem polityki fiskalnej i generalnie przychylniejsze sektorowi prywatnemu. Rynki cenią taką polityczną stabilność i liberalne podejście do gospodarki. Warto zaznaczyć, że jeszcze kilkanaście lat temu Donald Tusk był powszechnie postrzegany jako gospodarczy liberał – i ten rynkowy wizerunek częściowo przetrwał do dziś. Najbardziej wyraźną egzemplifikacją pozytywnego nastawienia rynków do lewicowo-liberalnej sceny politycznej była reakcja z 2023 r., gdy po wyborach z polskiego rynku finansowego wyparowała premia za ryzyko polityczne, wynikająca m.in. z konfliktu rządu PiS z Komisją Europejską i brakiem wypłat z Krajowego Planu Odbudowy.

Na uwagę zasługuje też fakt, że indeks sWIG80 często nie podążał śladem szerokiego rynku. Jego zachowanie bywało bardziej niezależne, co dobrze było widać w 2015 r., gdy do władzy dochodziła prawica, ale też w 2023 r., gdy rządy objęła opozycja. Skąd ta odmienność? Może ona wynikać z kilku czynników: dominacji we wskaźniku spółek prywatnych, mniejszej zależności od polityki gospodarczej państwa oraz innego profilu inwestorów – na tym rynku działają głównie krajowi inwestorzy indywidualni, a nie kapitał zagraniczny.

Jeśli zwycięży Rafał Trzaskowski, można się więc spodziewać umiarkowanych wzrostów na GPW. Skala ruchu raczej nie dorówna tej z października 2023 r., ale sentyment rynkowy może być lekko pozytywny. Złoty prawdopodobnie nie rozpocznie nowej fali aprecjacji względem dolara, bo już dziś znajduje się na wysokim poziomie, co ogranicza przestrzeń do dalszego umocnienia. Warto też pamiętać, że reakcje rynków na wybory prezydenckie są z reguły mniejsze niż na parlamentarne, bo prezydent ma ograniczony wpływ na kierunek polityki gospodarczej.

Z kolei zwycięstwo Karola Nawrockiego mogłoby wywołać odwrotną reakcję – spadki na giełdzie, osłabienie złotego i wzrost rentowności obligacji. Historia pokazuje, że rynki nie reagują entuzjastycznie na zwycięstwa prawicy. Ponadto pojawi się ryzyko przedłużonego impasu politycznego między prezydentem a rządem. Taka instytucjonalna niepewność to zawsze niepożądany czynnik z punktu widzenia inwestorów. Dlatego wygrana Nawrockiego mogłaby przynajmniej w krótkim okresie odwrócić do pewnego stopnia pozytywne trendy obserwowane na polskich rynkach od jesieni ubiegłego roku. Rynek nie lubi politycznego pata.

Przeczytaj także:

Stawka w tych wyborach jest wysoka

Każdy z kandydatów chce uszczuplić wpływy budżetowe

To najważniejsze wybory prezydenta od poprzednich