Od początku roku indeks dolara, mierzący siłę amerykańskiej waluty wobec środków płatniczych głównych partnerów handlowych USA, zyskał 1,2 proc. Choć ta skala ruchu nie imponuje, to wskaźnik wyszedł na blisko 2-letnie maksimum, w czym nie przeszkodziło mu nawet umacnianie się rynkowego konsensu za słabszym dolarem. „Zielony” jest przewartościowany, Fed zaprzestał podwyżek stóp, a rynek nie wyklucza nawet, że jeszcze w tym roku dojdzie do obniżki. Za osłabieniem dolara przemawiałyby także napływające z Chin oznaki ożywienia oraz fakt, że indeks niespodzianek ekonomicznych dla USA od miesiąca utrzymuje się na głębszym minusie niż ten dla strefy euro. Za siłą dolara przemawia znacznie mniej argumentów, a decydujące być może jest to, że utrzymywanie pozycji pod osłabienie dolara po prostu stało się bardzo kosztowne.
„Koszt krótkoterminowego finansowania w dolarze jest o prawie 3 punkty proc. wyższy niż w przypadku jena i euro” – oblicza w majowym raporcie centrum analiz SpotData.
„Dolar jest relatywnie drogi na tle historii, jednak oparliśmy się pokusie, by obstawiać jego przecenę. Różnica w oprocentowaniu jest na tyle istotna, że wpływa na koszt pozycji zabezpieczających przed wahaniami kursu dolara” – komentuje w rozmowie z Bloombergiem Gene Tannuzzo, zarządzający amerykańskiego towarzystwa Columbia Threadneedle.
Zdaniem agencji Bloomberg taka sytuacja może utrzymywać się latami – różnicy w kosztach finansowania nie da się zasypać, nawet gdyby inwestorzy uwzględnili w cenach jedną obniżkę stóp Fedu. Dlatego Gene Tannuzzo, który kupuje obligacje europejskich spółek denominowane w euro, zabezpiecza się przed… osłabieniem wspólnej waluty. Pomimo oczekiwań, że do końca roku euro zyska do dolara 5 proc., przed jego osłabieniem paradoksalnie zabezpiecza także inne amerykańskie towarzystwo, Invesco, które kupuje europejskie akcje.
- Gdybyśmy utrzymywali krótkie pozycje na dolarze, płacilibyśmy za niekorzystne różnice w oprocentowaniu, a tego nie wolno lekceważyć – zauważa zarządzająca Invesco Noelle Corum.
Do opłacalności utrzymywania długich pozycji na dolarze przyczynia się także niska zmienność rynkowa. Zmniejsza ona ryzyko większych wahań kursu w niekorzystnym kierunku, pozwalając jednocześnie inwestorowi na inkasowanie zysków z różnic w oprocentowaniu. Dolar może być przewartościowany jeszcze przez dłuższy czas, ostrzega bank inwestycyjny Jefferies Group. Inwestorzy zaczną obstawiać jego osłabienie, dopiero gdy nadejdzie silniejsze odbicie globalnego wzrostu, przewiduje instytucja.
- Zważywszy na koszt obstawiania słabszego dolara, inwestorzy robią to niechętnie, chyba że spodziewają się na tyle znaczącego jego osłabieni, by mogło ono pokryć straty z tytułu różnic w oprocentowaniu – komentuje Brad Bechtel z Jefferies Group.
