Jesteśmy strukturalnie negatywnie nastawieni do euro, przyznali specjaliści amerykańskiej instytucji w komentarzu dla portalu FXStreet. Ich zdaniem na koniec drugiego kwartału kurs euro sięgnie 1,06 USD, by rok zakończyć osiągnięciem parytetu z amerykańską walutą. Oto trzy argumenty, które według nich przemawiają za takim niekorzystnym dla wspólnej waluty scenariuszem:
1. Wysoka dźwignia w bankach
Europejski sektor finansowy jest znacząco zlewarowany, a tymczasem globalna płynność kurczy się za sprawą spadających światowych rezerw walutowych, umocnienia dolara i powrotu kapitału do krajów jego pochodzenia. To może utrudnić europejskim bankom dostęp do finansowania, a skutkiem będzie niekorzystne dla wzrostu gospodarczego spowolnienie akcji kredytowej.
2. Gołębi EBC
Prawdopodobny wzrost różnicy między oprocentowaniem w USA i strefie euro będzie przyciągał kapitał do Ameryki. Od słabego euro mogą uciekać także zarządzający państwowymi rezerwami walutowymi.
3. Negatywny wpływ polityki
Kursowi euro zagraża także szereg czynników ze sfery geopolityki, zauważa Morgan Stanley. Wraz z zakończeniem zimy można spodziewać się ponownego napływu uchodźców do Europy. To będzie nie tylko negatywnie wpływało na kondycję budżetów, ale także grozi ograniczeniem swobody poruszania się po strefie euro. W takim wypadku koszty transportu wzrosłyby o 5 proc., co spowolniłoby wzrost gospodarczy o 0,2 punktu procentowego. Jednocześnie pod znakiem zapytania stanęłaby wiara w trwałość strefy euro, a to mogłoby skłonić inwestujących w Europie do żądania wyższej premii za ryzyko.
