Dlaczego niekompetentni faceci awansują

Mirosław KonkelMirosław Konkel
opublikowano: 2023-09-14 20:00

Zamiast pytać, dlaczego tak mało kobiet sprawuje funkcje kierownicze, zapytajcie, jakim cudem tylu mężczyzn staje na czele firm.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • dlaczego pewność siebie powszechnie mylimy z potencjałem przywódczym
  • na czym polega ciemna triada i co ma wspólnego z małym odsetkiem kobiet w zarządach
  • kiedy narcystyczni szefowie mogą przynieść firmie korzyści
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Są dobrze wykształcone, utalentowane i równie pracowite jak ich koledzy. Dlaczego więc rzadziej awansują na stanowiska kierownicze? Oto trzy najpopularniejsze wyjaśnienia. Pierwszy — kobiety nie nadają się na szefów, drugi — nie chcą nimi być, trzeci — nadają się i chcą nimi być, ale nie mogą przebić szklanego sufitu, grubej warstwy uprzedzeń i stereotypów. A jeśli każda z tych opcji rozmija się z prawdą?

Iluzja charyzmy

Pozbawione predyspozycji przywódczych? Bzdura. Niezainteresowane szefowaniem? Bynajmniej. Szklany sufit? Jest, ale można go przebić. Stefan Stern i Cary Cooper, autorzy książki „Mity zarządzania”, uważają, że przyczyna niedostatecznego udziału kobiet w zarządzaniu tkwi w czymś innym: „Nie odpowiada im typ człowieka, którym podobno trzeba się stać, aby wysoko awansować, więc postanawiają pracować zgodnie z własnymi pryncypiami”. Niektóre nawet opuszczają firmy, których praktyki im nie odpowiadają. Wolą swoją małą działalność niż pozostanie w przedsiębiorstwie o wątpliwej kulturze organizacyjnej. Nie ma to nic wspólnego ze słabością. Przeciwnie, może świadczyć o odwadze i wysokich kompetencjach — prawdziwe profesjonalistki wiedzą, że poradzą sobie na swoim.

Zdobądź kompetencje współczesnej liderki >>

Połowa absolwentek MBA rezygnuje z kariery zawodowej w ciągu dekady od ukończenia studiów. Wbrew temu, co można sądzić, głównym powodem nie jest macierzyństwo, ale frustracja — wynika z badania Kellogg School of Management na Northwestern University (USA). Chodzi o to, że cechy kojarzone z przywództwem, takie jak przebojowość, ambicje czy szczerość, uważane są za męskie. Na domiar złego te same zalety u kobiet uchodzą za wady. Mężczyźni są ambitni, kobiety agresywne. Mężczyźni są bezpośredni i szczerzy, kobiety wredne. Podwójne standardy sprawiają, że potencjalna kandydatka na stanowisko menedżerskie zawsze okazuje się nieodpowiednia — jeśli tupnie nogą, jest zołzą, a jeśli idzie na kompromis, jest słaba. I tak źle, i tak niedobrze. Wiele kobiet nie chce uczestniczyć w grze, która nie jest dla nich sprawiedliwa.

Podobnych argumentów używa Tomas Camorro-Premuzic, psycholog organizacji: naturalnymi liderami w biznesie wydają się mężczyźni, bo emanują większą pewnością siebie niż kobiety, nawet jeśli nie mają do tego podstaw. Ta pewność siebie powszechnie jest mylona z kompetencjami i potencjałem przywódczym. W efekcie panowie rzekomo charyzmatyczni, a faktycznie pełni arogancji i pychy zdobywają wyższe stanowiska, a panie są notorycznie pomijane przy awansach. To wcale nie musi być zmowa facetów, którzy trzęsą zarządami i radami nadzorczymi. Większość ludzi bez względu na płeć i pozycję w hierarchii służbowej daje się nabrać jednostkom o zawyżonej samoocenie. Jak mówi dr Anna Czarna, psycholog: „Zakładamy, że ktoś, kto sam siebie wysoko ceni, najwidoczniej na to zasługuje, bardziej mu ufamy, jesteśmy skłonni uwierzyć, że jest silnym człowiekiem. Narcystyczni menedżerowie zdobywają poparcie dzięki gigantycznej samoocenie”.

Kierownicze funkcje sprawuje 43 proc. Polek, podczas gdy średnia dla UE to 35 proc. Wyższy wskaźnik w UE ma tylko Łotwa (46 proc.) — wynika z danych Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Słabiej reprezentowane są natomiast kobiety w zarządach dużych spółek w Polsce, choć i tak w latach 2013-22 ich odsetek wzrósł z 12 do 24 proc. Osiągnięcie równowagi płci na stanowiskach menedżerskich wydaje się tylko kwestią czasu, skoro 66 proc. absolwentów szkół wyższych to absolwentki i według różnych badań kobiety są bardziej ambitne i pracowite od mężczyzn.

Niedobór kobiet wśród liderów może wynikać nie tyle z dyskryminacji, ile z faworyzowania osób spod ciemnej triady. To zestaw trzech stosunkowo podobnych i wzajemnie powiązanych cech: narcyzmu, psychopatii i makiawelizmu. Charakteryzują się nimi głównie mężczyźni, dlatego to oni dominują na kierowniczych stanowiskach. Z początku wydają się czarujący, dowcipni, towarzyscy, ale tracą przy głębszym poznaniu. Wtedy jednak jest już często za późno, bo zdołali zdobyć władzę, która pozwala im zrzucić maski. Zaczynają być autokratyczni, krytykują, upokarzają i deprecjonują podwładnych. Dbają tylko o siebie. Do takich liderów należy Elon Musk, który sam siebie określił jako narcyza, dodając „ale przynajmniej jestem przydatny”. Coś jest na rzeczy. Destrukcyjny rys pomaga w biznesie. Ktoś pozbawiony empatii i sumienia bez mrugnięcia okiem zwolni pół firmy. Brak oporów moralnych przynosi krótkoterminowe korzyści i długoterminowe straty. Za bankructwa firm i kryzysy gospodarcze odpowiadają najczęściej prezesi z rozdętym ego.

Weź udział w konferencji “Akademia Kobiet Menedżerek Przyszłości” >>

Lepsza płeć

Czy jednak kobiety to naprawdę lepsza, wrażliwsza i bardziej odpowiedzialna połowa ludzkości? Potwierdza to przegląd różnic osobowościowych między płciami, którym objęto ponad 23 tys. przedstawicieli 26 kultur. Wynik okazał się zgodny z intuicją: kobiety są bardziej empatyczne, rozważne i pokorne od mężczyzn. Tomas Chamorro-Premuzic zestawił te analizę z badaniami, które przeprowadził wśród tysięcy menedżerów z wszystkich sektorów przemysłu i 40 krajów. Tym razem też nie było niespodzianki: liderzy wyszli na bardziej aroganckich, skłonnych do manipulacji i ryzyka niż liderki.

Nie sposób lekceważyć barier, które utrudniają kobietom wspinanie się po szczeblach kariery. Większym problemem jest jednak brak przeszkód dla niekompetentnych mężczyzn, którzy idą do władzy po trupach — twierdzi Tomas Chamorro-Premuzic. Rezultatem jest patologiczny system, który za arogancję i nadmierną pewność siebie nagradza, a za skromność karze. Ze stratą dla wszystkich.

Firmy, które mają wśród menedżerów kobiety, osiągają lepsze wyniki niż kierowane tylko przez mężczyzn. Dlatego Stefan Stern i Cary Cooper apelują: „Posuńcie się, panowie, i zróbcie miejsce dla pań”. Trzeba być jednak naiwnym, by wierzyć, że faceci potraktują poważnie ten apel. Większą realistką była Madeleine Albright, która radziła kobietom, by się wtrącały i przerywały, bo „nikt nie wpadnie na to, by nas zapytać o zdanie”.