Najstarszą formą masowych przesiedleń obywateli Rzeczypospolitej było zesłanie funkcjonujące w carskiej Rosji już XVI wieku, prawnie usankcjonowane w 1582 r. i stosowane masowo wobec polskich jeńców wojennych i ich rodzin. Od samego początku jednym z najważniejszych celów zesłań był ich „kolonizatorski” charakter. Carskie imperium rozszerzając się na wschód potrzebowało ludzi do pracy i jednym ze sposobów na ich pozyskanie była przymusowa zsyłka. Z 1617 znane jest pierwsze zesłanie jeńców wojennych, w postaci 60 Polaków i Litwinów osiedlonych w okolicy Tobolska. Generalnie w okresie 1593 - 1645 zesłano na Syberię 1500 osób, w tym 600 jeńców (głównie Polaków i Litwinów, ale także Szwedów i Tatarów).
Jednym z nich był Nicefor Jaxa-Czernichowski, założyciel i przywódca efemerycznego państwa na Dalekim Wschodzie. Najbardziej jednak znane są oczywiście deportacje z lat II wojny światowej, kiedy to na wschód - wgłąb Rosji, do Azji Środkowej i na Syberię deportowano niemal 800 tysięcy naszych rodaków.

Piszę o nich z uczciwości i przez pamięć o losie setek tysięcy Polaków pozbawionych przemocą rodzinnego domu, choć nie byli oni uchodźcami.
>>>POLSKIE PAŃSTWO NA DALEKIM WSCHODZIE
Poniżej: Aleksander Sochaczewski, Pożegnanie Europy, 1894 r.

Saksonia i Francja, 1792 r.
Pierwsza zorganizowana fala polskiej emigracji politycznej miała miejsce w 1792 r. kiedy po przystąpieniu króla Stanisława Augusta Poniatowskiego do konfederacji targowickiej przegrana w wojnie obronnej z Rosją stała się oczywistością. Do Saksonii - Drezna i Lipska - uciekli wtedy przywódcy obozu patriotycznego, którzy w grudniu owego roku zawiązali sprzysiężenie: Ignacy Potocki, Hugo Kołłątaj i Tadeusz Kościuszko. Oprócz nich kilkudziesięciu innych polityków i wojskowych obawiających się represji ze strony Rosji znalazło schronienie we Francji oraz Saksonii - państwie do niedawna jeszcze złączonym unią personalną z Rzecząpospolitą. Część już wkrótce powróciła na łono ojczyzny i wzięła udział w Insurekcji Kościuszkowskiej 1794 r.
Wielka Emigracja, pierwsza połowa XIX wieku
Historia Wielkiej Emigracji rozpoczęła się w zasadzie jeszcze w czasie trwania powstania listopadowego. Od lipca 1831 r. oddziały polskie były otaczane na terenach przygranicznych i zmuszane do przekroczenia granicy z Prusami bądź Austrią, gdzie składały broń. Po upadku Warszawy dołączyły do nich główne siły polskie oraz członkowie rządu i sejmu, a także inne środowiska patriotyczne. Choć przyznać też trzeba, że na emigrację z powodów politycznych udawano się już wcześniej - w zasadzie już w latach 20. XIX wieku Polacy wyjeżdżali z kraju z obawy przed carskimi represjami. Wśród emigrantów znaleźli się między innymi: Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, Józef Bem, książę Adam Jerzy Czartoryski, Bonawentura Niemojowski, Teodor Morawski, Ernest Malinowski, Zygmunt Krasiński, Fryderyk Chopin, Maurycy Mochnacki i inni.
>>>KOLEJ TRANSANDYJSKA ERNESTA MALINOWSKIEGO
Co działo się z rozbrojonymi żołnierzami polskimi po przekroczeniu granic? Sprawa była skomplikowana, a dla Prus i Austrii wręcz niebezpieczna. Rządy tych państw zaborczych obawiały się tysięcy maruderów, którzy nagle znaleźli się na ich terenach zamieszkałych wszak również przez Polaków. Na terenach zarządzanych przez Wiedeń znalazło się 20 tys. uchodźców, pod administracją Berlina zaś 30 tys. Zorganizowano ich w obozy osobne dla oficerów i żołnierzy.
1 listopada 1831 r. car ogłosił amnestię, z której wielu internowanych skorzystało. Po przekroczeniu granicy zostali jednak aresztowani i zesłani na Sybir bądź Kaukaz.Pod koniec 1831 r. na terenie Austrii i Prus pozostało 5 tys polskich żołnierzy. Reszta wróciła do Rosji, bądź indywidualnie przedostawała się na zachód, do bardziej przyjaznych nam państw.
Zdając sobie sprawę z wysokich zdolności bojowych polskiej armii przebywający już na emigracji gen. Józef Bem postanowił zorganizować logistykę przerzutu polskich uchodźców na zachód. Na terenie państw niemieckich zakładał on Komitety Przyjaciół Polski, które zbierały środki finansowe wśród życzliwych mieszkańców tamtych terenów.
W jednym z koncertów zorganizowanych przez mieszkańców Lipska na cześć polskich emigrantów w rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 Maja wziął udział dziewiętnastoletni Ryszard Wagner. Utwory wtedy zagrane wpłynęły na niego do tego stopnia, że cztery lata później skomponował uwerturę Polonia, w której wykorzystał fragmenty dzieł: Witaj, majowa jutrzenko, Mazurek Dąbrowskiego i Litwinka czyli hymn Legionów Litewskich (dobrze znanej w 1 połowie XIX wieku patriotycznej pieśni autorstwa Karola Kurpińskiego).
Entuzjazm zwykłych obywateli Niemiec witających polskich powstańców był swego rodzaju opozycji liberalno-demokratycznej i stał się ważnym czynnikiem umacniającym patriotyzm ogólnoniemiecki. Pro-polskie stowarzyszenia przekształciły się rychło w kluby polityczne, które podejmować zaczęły walkę w imię wolności i demokracji przeciwko własnym autorytarnym rządom.
Pierwsze fale emigrantów zaczęły do Francji dopływać w styczniu 1832 r., gdzie również witane były entuzjastycznie, często z orkiestrami i kompaniami honorowymi. Polskich żołnierzy zaczęto początkowo gromadzić w jednym wspólnym obozie, ale potem rozdzielono ich w mniejszych jednostkach wybierając ostatecznie kilkadziesiąt miejscowości, w których osiedlono niewielkie ich grupy.
Liczebność Wielkiej Emigracji szacuje się na 8-9 tys. bezpośrednio po powstaniu, a ok. 20 tys. do 1862 r. Oprócz Francji, część byłych powstańców listopadowych osiedliła się też, choć w mniejszej liczbie w krajach niemieckich, Belgii (ok. 200 osób), Wielkiej Brytanii (ok. 700 osób), Szwajcarii (ok. 50 osób), Skandynawii, a nawet w Stanach Zjednoczonych, Turcji i Algierii.
Polonezköy (Adampol) w Turcji, 1842 r.
Polska wioska w Turcji powstała w 1842 r. na polecenie księcia Adama Czartoryskiego, na cześć którego również nadano jej nazwę Adampol. Pieczę nad nią sprawował Michał Czajkowski - agent polityczny Hotelu Lambert - który na polecenie księcia wykupił ziemię i zaczął osadzać na niej polskich emigrantów dość licznie zbiegłych nad Bosfor.
Fakt istnienia wioski ściągał do niej uchodźców polskich uchodźców z różnych krajów Europy, a także z macierzy pozostającej pod zaborami. Stąd też stanowił specyficzną mieszankę regionalnych folklorów i gwar. Adampol do 1883 był własnością księży lazarystów. Następnie przejęty został przez ród Czartoryskich na 85 lat (do 1968).
Obecnie w wiosce zaledwie jedna trzeci mieszkańców deklaruje swoje pochodzenie jako polskie, a językiem ojczystym posługują się już tylko najstarsi. Wciąż jednak na wójta wybierany jest tradycyjnie Polak.
Reportaż o Polonezköy w telewizji tureckiej:
Ewakuacje i migracje wojenne, 1915 - 1918
Wielka ewakuacja została przeprowadzona przez rząd carski w obliczu zbliżającej się armii niemieckiej podczas I wojny światowej. Rosjanie, wycofujący się z Królestwa, zostawiali za sobą spaloną ziemię. Ewakuowali ponad 800 tysięcy obywateli polskich, zabierali konie, bydło, zasoby banków, urządzenia fabryk, parowozy i wagony kolejowe. Wyjechało też około 200 tysięcy ludzi w jakiś sposób powiązanych z zaborcą.
Również Niemcy doprowadzali do masowych migracji organizując roboty przymusowe dla Polaków. Uczestniczyło w nich 700 tysięcy naszych rodaków z Królestwa i 200 tysięcy z Galicji. W większości po zakończeniu wojny zostali zdani na siebie w obcych krajach często decydując się na trwałą emigrację.
Polscy uchodźcy II wojny światowej, 1939 - 1945
Po przegranej kampanii wrześniowej w ramach ewakuacji ok. 80 000 żołnierzy przedostało się do sąsiadujących z Polską krajów neutralnych – Litwy, Łotwy i Estonii (12 000) oraz Rumunii (32 000) i na Węgry (35 000).
Do niewoli radzieckiej dostało się ok. 250 000 żołnierzy. Oficerowie oraz jednostki zagrażające realizacji planów przywództwa radzieckiego (w tym inteligencja, urzędnicy, leśnicy a nawet pracownicy poczty) zostali wymordowani w ramach tzw. "zbrodni katyńskiej". Rodziny zamordowanych wysiedlono na wschód aby zminimalizować problem zorganizowanych skarg i pytań do władz, a także ze względu na zagrożenie, które dostrzegano w ich zamordowanych bliskich.
Układ Sikorski-Majski podpisany w lipcu 1941 r. między premierem polskiego rządu a ambasadorem ZSRR w Londynie ogłaszało amnestię dla Polaków na terenie ZSRR i zapowiadało utworzenie armii do walki ze wspólnym wrogiem.
W wyniku ewakuacji Armii Polskiej z ZSRR razem z ludnością cywilną w Persji znalazło się około 116000 Polaków (w tym 45000 osób cywilnych, wśród nich 13000 dzieci do lat 14). Exodus rozpoczął się w marcu 1942 r. decyzją gen. Andersa.
Dziećmi polskich uchodźców, również sierotami, opiekowały się w Teheranie i Isfahanie europejskie zgromadzenia zakonne. Należy podkreślić, że ówczesna Persja była krajem daleko bardziej kosmopolitycznym i otwartym jeśli chodzi o stosunek szacha i wyższych władz od współczesnego Iranu.
Dla polskich dzieci utworzono w Persji 21 placówek opiekuńczych, pedagogicznych i zdrowotnych, m.in. przedszkola, szkoły powszechne, dwa gimnazja, sanatorium.
Kolejna grupa polskich uchodźców zawędrowała do Indii, gdzie spotkała się z życzliwością tamtejszego maharadży Digvijaysinhji. Ten książę jednego z hinduskich państewek interesował się dziejami Polski odkąd w latach 20. poznał mieszkając w Szwajcarii sąsiada swego stryja - Ignacego Paderewskiego. Do swoich ulubionych lektur zaliczał Chłopów Reymonta. Po podpisaniu układu SIkorski-Majski, w 1942 r. w obecnym stanie Gudźarat, w Balachadi koło Jamnagaru, niedaleko letniej rezydencji maharadży, powstał Polish Children Camp. Maharadża mówił do osieroconych dzieci: "Nie uważajcie się za sieroty. Jesteście teraz Nawanagaryjczykami, ja jestem Bapu, ojciec wszystkich mieszkańców Nawanagaru, w tym również i wasz." W Delhi przy udziale księcia powołano Komitet Pomocy Dzieciom Polskim, na który wpływały datki osób prywatnych oraz od zorganizowanej grupy kilkudziesięciu maharadżów. Gdy 12 maja 1945 r. poświęcano sztandar hufca harcerskiego w obozie dziecięcym, książę wygłosił słynne przemówienie:
"Jest to dla mnie i mojej żony wielki zaszczyt, ze zostaliśmy rodzicami chrzestnymi tego polskiego sztandaru. Niechaj te srebrne gwoździe, które wbijamy w drzewce tej flagi będą gwoździami wbitymi w trumnę wrogów wolności i waszych domów [...].
Zawsze pozostanę wierny i lojalny wobec Polski, zawsze będę sympatyzował z przyszłością Waszego kraju. Jestem pewny, że Polska będzie wolna, że powrócicie do waszych szczęśliwych domów, do kraju wolnego od ucisku. Duch Polski, który jest znany w całym świecie, jak długo pozostanie takim, jakim jest teraz, wywalczy wolność kraju. Ochraniajcie ten sztandar nawet życiem własnym, ponieważ natchnieni takim duchem zawsze pokonacie wszelkie przeciwności
W historii Jamnagaru dzisiejsze wydarzenie pozostanie zawsze jako jedno z najpiękniejszych, które kiedykolwiek miało miejsce. Niech was Bóg błogosławi i pozwoli wrócić do prawdziwie wolnej i szczęśliwej Polski." (Wiesław Stypuła, W gościnie u "polskiego" maharadży (wspomnienia z pobytu w Osiedlu Dzieci Polskich w Indiach w latach 1942–1946), Warszawa 2000)
Zapytany przez gen. Sikorskiego o to, w jaki sposób należałoby mu się odwdzięczyć maharadża, którego pełne imię brzmiało Jam Shri Sir Digvijaysinhji Ranjitsinhji Sahib Bahadur, poprosił o nadanie go jednej z ulic w Warszawie. Prośba została spełniona w 2012 r. Z przyczyn praktycznych nosi on nazwę Dobrego Maharadży, a ideę omawia inskrypcja na postawionym nań pomniku.
Kolejna grupa trafiła do Meksyku, który przyjął pierwszą grupę uchodźców w 1943 r. Zgodnie z umową z polskim rządem, w Ameryce Środkowej mogło czasowo zamieszkać nawet 28 tys. naszych rodaków pod warunkiem utrzymywania ich przez gabinet Sikorskiego. Trasa wiodła z Persji i Indii przez Australię i Nową Zelandię do Los Angeles, a następnie koleją do miejsca docelowego. Ostatecznie przystań w tym kraju znalazło prawie półtora tysiąca Polaków.
Wyjątkowo życzliwie przyjęto małych uchodźców w Nowej Zelandii. Na pomysł zorganizowania pomocy dla polskich dzieci przebywających w Iranie wpadła hrabina Maria Wodzicka, żona polskiego konsula w Nowej Zelandii – Kazimierza Wodzickiego. Idea spotkała się ciepłym przyjęciem nowozelandzkiego premiera Petera Frasera. Dzięki nim jesienią 1944 roku 733 dzieci wraz z opiekunami stanęły w porcie w Wellington a stamtąd pociągiem dotarły do Pahiatua, którą wkrótce nazwano "Małą Polską".
Mieszkańcom wioski należy się szczególny szacunek za zaangażowanie na rzecz polskich małych uchodźców. Ich wysiłki miały nie tylko znaczenie symboliczne (zmieniano nazwy ulic w miasteczku na polskie aby przybliżyć dom małym mieszkańcom) ale również praktyczny. Nowa Zelandia była jedynym krajem, który przyjął uciekinierów życzliwie i bez żadnych warunków wstępnych. Na każde kolejne Święta - przez cały okres działania obozu - dzieci znajdowały rodziny zastępcze. Po zakończeniu działalności obozu 15 kwietnia 1949 r. większość jego mieszkańców pozostała w miasteczku.
Emigracja solidarnościowa, lata 80. XX w.
Kolejna wielka fala polskiej emigracji miała miejsce w latach 80., a szczególnie po ogłoszeniu stanu wojennego. Wiele osób, które wyjechały wcześniej nie mogło też powrócić wobec zamkniętych granic bądź później niechęci do kraju rządzonego przez twardogłowych generałów.
Około 160 tys. osób znalazło się w obozach dla azylantów, z czego 100 tys. wyjechało z Polski w okresie sześciu miesięcy przed 13 grudnia 1981 r.
Dużo mniejszą grupę, ale znaczącą, stanowili ci, którym umożliwiono opuszczenie Polski w ramach specjalnej akcji zorganizowanej przez MSW. Nakłaniano do tego internowanych i ich rodziny. W latach 1982-1988 w PRL w ramach tej akcji wystąpiło o zezwolenie na wyjazd 9500 osób, zgody uzyskało 6800, a ostatecznie wyjechało 4300. Wśród emigrantów znalazło się 2200 (byłych) internowanych i 4000 członków ich rodzin, 815 działaczy opozycji i 1215 członków ich rodzin oraz 410 kryminalistów i 510 członków ich rodzin. Olbrzymia większość wniosków została złożona w czasie stanu wojennego: 7500 osób złożyło wnioski, a około 3000 wyjechało w latach 1982-1983. Duża grupa osób, która złożyły wnioski i dostała zgodę, mimo to nie opuściła Polski.
Wiemy, że pod koniec istnienia PRL za granicą przebywało ok miliona obywateli Polski, których zadeklarowany termin powrotu minął, znajdowali się więc na emigracji. Większość wybrała RFN, Francję i USA. Kilkutysięczne grupy Polaków dotarły do Skandynawii, krajów Beneluksu oraz Australii.
