Polski Związek Faktorów (PZF) na podstawie danych od swoich 22 członków sprawdził, jak wygląda przeciętny klient faktoringowy. Z wyliczenia wynika, że generuje on obroty faktoringowe rzędu 20 mln zł rocznie, ma 20 kontrahentów w portfelu i przekazuje faktury o średniej wartości 20 tys. zł. — Zatem dzisiaj faktoring jest adresowany głównie do małych i średnich firm. Jeszcze kilka lat temu te wartości mogły być znacznie wyższe, a obecnie również finansowanie faktur rzędu 50 zł nie stanowi dla faktorów problemu — mówi Dariusz Steć, przewodniczący Komitetu Wykonawczego PZF.

Każda faktura się liczy
Przy tym nawet największy średni klient faktoringowy, który u jednego z faktorów generuje obroty rzędu 70 mln zł, ma 60 kontrahentów, a jego faktury opiewają na 200 tys. zł, nie jest dużym przedsiębiorstwem. Najmniejszy średni klient natomiast przekazuje 1,5 mln zł obrotu, ma 2 kontrahentów, a wartość przekazywanych przez niego faktur wynosi 9 tys. zł. Do tego z danych związku faktorów można wywnioskować, że rynek zdobywa przede wszystkim nowych klientów, a nie tylko zacieśnia współpracę z już istniejącymi — rosną bowiem nie tylko faktoringowe obroty, ale w podobnym tempie zwiększa się także liczba korzystających z usługi oraz liczba faktur. A wśród tych nowych klientów pojawiają się coraz mniejsze firmy.
— Faktorzy coraz szerzej docierają ze swoim produktem do małych firm, także takich ze sprzedażą poniżej 1 mln zł. Wydaje się, że ten trend będzie się pogłębiał. To m.in. dzięki rozwiązaniom informatycznym, które umożliwiają zautomatyzowanie procesów i opłacalność finansowania nawet najdrobniejszych faktur. Poza tym wiedza o faktoringu wśród firm jest coraz bardziej powszechna, a jego koszt zrównał się z kosztem kredytu — tłumaczy to zjawisko Dariusz Steć.
— Kwota faktury nie ma obecnie dla faktorów żadnego znaczenia. Pracują oni bowiem na profesjonalnych systemach rozliczeniowych, w których procesy są coraz bardziej automatyczne i wygodne nie tylko dla samych klientów, ale rownież dla faktorów — przyznaje Jerzy Dąbrowski, dyrektor generalny Bibby Financial Services. — Dzięki technologii nie ma problemu, żeby skupować nawet kilkuzłotowe faktury, jeżeli klientowi na tym zależy — wtóruje im Paweł Kacprzak, dyrektor do spraw faktoringu w Raiffeisen Polbanku. Jego zdaniem, w Raiffeisen Polbanku najszybciej rozwija się segment tzw. małych korporacji, czyli firm z obrotami od 5 do 20 mln zł. — W ciągu pół roku podpisaliśmy ponad 150 umów z nowymi klientami z tego segmentu, co stanowi wzrost o 30 proc. w porównaniu z ubiegłym rokiem — mówi Paweł Kacprzak.
Kredyt trudniejszy
Dostrzega on jednak także zainteresowanie mniejszych firm faktoringiem. Jego zdaniem, poprawa w tym zakresie zaczęła się od kryzysu z 2008 r. Wtedy dostępność kredytu została bardzo ograniczona oraz mocno pogorszyła się terminowość spłat przez odbiorców.
— Nic dziwnego, że faktoringiem interesują się nawet mikrofirmy, skoro kredyt jest paradoksalnie najtrudniejszą do zarządzania formą finansowaniadla przedsiębiorstw — a im mniejsza firma, tym gorzej. Nasi klienci zwracają uwagę, że kredyt bardzo łatwo wydać, problem pojawia się, kiedy zbliża się termin spłaty. W przypadku faktoringu bank płaci za wystawioną fakturę od razu, a dług ten spłaca dłużnik w terminie płatności faktury. Nie trzeba wyjmować gotówki z obrotu — tłumaczy Paweł Kacprzak.
Dla wielu najmniejszych firm faktoring może być jedynym sposobem na pozyskanie niezbędnego finansowania.
— Te firmy z powodu braku lub złej historii kredytowej, braku zabezpieczeń czy zaległości publicznoprawnych, nie mają praktycznie żadnych szans na pozyskanie w banku kredytu obrotowego czy inwestycyjnego. Jeżeli w końcu uda im się uzyskać pozytywną ocenę analityków bankowych, to często szansa zrealizowania intratnego zamówienia czy kontraktu mija bezpowrotnie — przekonuje Grzegorz Pardela, dyrektor handlowy i członek zarządu w Pragma Faktoring. Jego zdaniem, faktor, przyznając finansowanie, skupia się na ocenie finansowej transakcji, a nie na analizie zdolności kredytowej firmy. Co więcej, rozwojowi branży sprzyja również przychylność do tego produktu samych banków, z którychwiele ma własne spółki faktoringowe — ponieważbardziej opłaca się finansować firmy faktoringiem niż kredytem.
— Udzielanie finansowania w postaci faktoringu wiąże się z około trzy razy niższym ryzykiem niż w przypadku kredytu — przekonuje Dariusz Steć.