Najbardziej rentowna hurtownia odczuła skutki większej konkurencji, wzrostu płac i cen paliw. Nadal jednak rosła szybciej niż rynek.
Dariusz Kiczek, dyrektor finansowy katowickiego Farmacolu, jest zadowolony ze wzrostu sprzedaży, jaki udało się osiągnąć spółce w I półroczu 2008 r.
Walka zjada zyski
— Nasz udział w rynku aptecznym i szpitalnym wzrósł do 18 proc., czyli o około 1,5 pkt. proc. w stosunku do pierwszej połowy ubiegłego roku. Rynek apteczny urósł w tym okresie o blisko 10 proc. Nasza dynamika wyniosła 13 proc. — mówi dyrektor Kiczek.
W II kw. przychody Farmacolu sięgnęły 998 mln zł (861 mln zł rok wcześniej), a w całym I półroczu 2,1 mld zł (1,8 mld zł przed rokiem). Półroczny zysk netto grupy kapitałowej też był wyższy — wyniósł 31,4 mln zł, wobec 29,9 mln zł rok wcześniej, ale w II kwartale Farmacol zarobił mniej niż rok temu — 15,5 mln zł, wobec 16,3 mln zł w 2007 r.
— To skutek wyraźnie odczuwalnej większej konkurencji na rynku. Kto chce się utrzymać, musi oferować lepsze warunki. Nasze wyniki obniżyły też rosnące koszty rodzajowe. Chodzi przede wszystkim o roszczenia płacowe i wzrost cen paliw, który firmy transportowe świadczące nam usługi częściowo przerzuciły na nas — wyjaśnia Dariusz Kiczek.
W rezultacie rentowność netto grupy spadła do 1,52 proc. w porównaniu z 1,63 proc. w I półroczu ubiegłego roku. To oddala Farmacol od strategicznego celu, jakim jest osiągnięcie 2 proc. zyskowności. Ten wskaźnik z pewnością jednak poprawi się przed końcem roku, bo w grudniu spółka rozliczy roczne bonusy wypłacane hurtownikom przez producentów za zrealizowanie planów sprzedażowych.
— Te bonusy przesądzają o rentowności działalności. Gdyby nie one, niewielu hurtowników byłoby w stanie się utrzymać — podkreśla dyrektor.
Podlasie do wzięcia
Farmacol, podobnie jak konkurenci, ostrzy sobie zęby na szykujące się przejęcia na rynku hurtu farmaceutycznego.
— Jak już wielokrotnie zapowiadaliśmy, jesteśmy zdeterminowani, żeby wystartować w przetargu na Cefarm Białystok. Interesuje nas również Multi Pharme, drugi gracz na terenie Podlasia. Wart rozważenia może być zakup obu firm, które w swoim rejonie mają łącznie ponad połowę rynku — mówi Dariusz Kiczek.
Dodaje, że Farmacol jest spółką oszczędną, więc zdecyduje się na transakcję tylko po rozsądnej cenie.
Rozsądek spowodował też, że katowicki hurtownik na razie zawiesił skup własnych akcji. Spółka czeka na rozstrzygnięcie kwestii podatkowych. Resort finansów zapowiedział, że oczekuje zapłacenia podatku przez spółki skupujące swoje akcje, ale nie przedstawił technicznego rozwiązania problemu.
— Nie będziemy ryzykować. Dopóki sprawa się nie wyjaśni, nie będziemy kontynuowali skupu. Dotychczas kupiliśmy 7,3 tys. akcji za ponad 240 tys. zł — dodaje dyrektor Kiczek.