Fiskus wprowadza rewolucję na stalowym rynku. Od miesięcy dostawcy wyrobów hutniczych alarmowali, że z rynku wypychają ich oszuści sprzedający tanie pręty budowlane, od których nie płacą podatku. Postulowali wprowadzenie tzw. samonaliczania VAT (podatek płaci tylko ostateczny odbiorca, czyli na przykład firma budowlana) w handlu tym towarem. Zielone światło zapaliła niedawno Komisja Europejska. Resort finansów poszedł krok dalej. By przestępcy nie przerzucili się z prętów na inne wyroby stalowe, w projekcie nowelizacji ustawy o VAT postanowił objąć samonaliczaniem także handel blachami i kształtownikami (dostarczanymi m.in. dla motoryzacji, AGD oraz budownictwa). Podatkowa koncepcja fiskusa pozytywnie zaskoczyła stalową branżę.
— Cieszy nas, że tak wiele stalowych produktów zostało objętych samonaliczaniem. To świetna wiadomość. Do tej pory słyszeliśmy, że oprócz prętów nie ma szans na objęcie nowymi zasadami podatkowymi innych wyrobów — mówi Iwona Dybał, prezes Polskiej Unii Dystrybutorów Stali.
Z nieoficjalnych doniesień wynika, że polscy stalownicy dostali więcej, niż chcieli, bo w Brukseli za zmianami prawnymimocno lobbowali przedstawiciele międzynarodowych koncernów, którym oszuści mocno doskwierali na polskim rynku.
Odpad i surowiec
Resort finansów spełnił także postulaty dostawców i przetwórców metali nieżelaznych. Złom, jako odpad, jest obecnie objęty procedurą samonaliczania VAT. Ale prawo w tej materii dotychczas było niejasne.
— Jeśli weźmiemy puszkę po napoju, będzie traktowana jako odpad, ale jeśli ją zgnieciemy, będzie już surowcem wtórnym, od którego należy odprowadzać podatek na zasadach ogólnych — mówił „PB” Marek Suchowolec, reprezentujący Izbę Gospodarczą Metali Nieżelaznych i Recyklingu (IGMNiR) oraz giełdowy Drop.
Lukę prawną wykorzystywali oszuści, by wyłudzać VAT. Problemem było też to, że część urzędów skarbowych traktowało złom jako odpad, inne jako surowiec wtórny i zależnie od interpretacji kazały przedsiębiorcom płacić podatki lub nie. Obecnie minister finansów w załączniku towarów objętych samonaliczaniem VAT wpisał surowce wtórne z metali oraz makulaturę czy zużytą gumę.
— Szkoda, że długo musieliśmy na to czekać, ale cieszy nas, że wreszcie się udało. Z ostatnich doniesień z Komisji Europejskiej wynika, że samonaliczaniem — bez specjalnej zgody Brukseli — można objąć także półprodukty. Będziemy zabiegać o to, by wpisać je do projektu na dalszym etapie procesu legislacyjnego — mówi Grzegorz Stulgis z IGMNiR, jeden z akcjonariuszy Alumetalu.
— Obawiamy się tego, że po wprowadzeniu samonaliczania VAT na wiele produktów stalowych oszuści przerzucą się na półprodukty z metali nieżelaznych, na przykład na katody miedziowe — wtóruje Marek Suchowolec. Po wprowadzeniu dwa lata temu samonaliczania VAT na odpady złomowe przestępcy przerzucili się na pręty stalowe. Teraz będą pewnie poszukiwać nowego towaru.
Dmuchanie na zimne
Trudno jednak oczekiwać, by każdy produkt, od którego przestępcy nie będą płacić podatków, fiskus obejmował samonaliczaniem. Resort finansów ma także inny — stosowany w Europie — pomysł na walkę z szarą strefą. To podatkowa odpowiedzialność nabywcy. Próbował objąć nią wiele towarów stalowych, ale w najnowszej nowelizacji pozostał jedynie przy rurach używanych m.in. do budowy gazociągów czy ropociągów.
— To absurd. Fiskus dmucha na zimne. Jeśli startujemy w przetargu na dostawę rur gazowych, przedstawiamy dokumentację potwierdzającą pochodzenie produktu. Kupujemy rury bezpośrednio u producenta, należący do naszej grupy Izostal zajmuje się otuliną i towar trafia bezpośrednio do odbiorcy. Tu nie ma miejsca dla wyłudzających podatki pośredników — mówi Jerzy Bernhard, prezes Stalprofilu.
Przyznaje jednak, że jeśli odbiorca będzie kupować towar z wolnej ręki, co zdarza się przy niewielkich projektach inwestycyjnych, musi uważać na dostawców i ceny. Odpowiedzialnością podatkową resort chce — oprócz rur stalowych — objąć także rynek paliw i złota. Dotychczas planował, że regulacje będą dotyczyć firm realizujących transakcje wyższe niż 100 tys. zł. Wysokość stawki została jednak oprotestowana i resort finansów zmniejszył ją do 50 tys. zł. Odpowiedzialności będzie mógł uniknąć odbiorca, którego dostawca zapłaci kaucję gwarancyjną sięgającą jednej piątej miesięcznego deklarowanego VAT, ale nie mniej niż 0,2 i nie więcej niż 3 mln zł. W poprzedniej wersji projektu proponowano 0,1-2 mln zł. Jednak Polska Organizacja Przemysłu i Handlu Naftowego uznała, że to zbyt niska kwota. Proponowała nawet, by w handlu paliwami kaucja sięgała 10-30 mln zł.