Giganci biją rekordy, mikrusy upadają

Małgorzata GrzegorczykMałgorzata Grzegorczyk
opublikowano: 2012-08-10 00:00

Dziewięć bankructw nie psuje humoru touroperatorom. A powinno, wynika z badania PBS

Razem z firmą Summerelse, która wczoraj poinformowała, że kończy działalność, w tym sezonie splajtowało już dziewięć biur podróży. To niechlubny rekord ostatnich lat. Plajty mają wpływ na decyzje dotyczące wakacji u ponad połowy Polaków, którzy korzystają z usług touroperatorów, wynika z badania PBS przeprowadzonego dla „Pulsu Biznesu”. Co piąty woli samodzielnie zorganizować sobie wakacje. Ponad 12 proc. bierze pod uwagę tylko ofertę dużych, renomowanych biur podróży. 8,3 proc. nie interesuje się najtańszymi wyjazdami.

Rekordowy lipiec

Nie do końca potwierdzają te dane touroperatorzy.

— W lipcu liczba klientów, którzy wyjechali na nasze wycieczki, wzrosła rok do roku o 29,8 proc., a obroty o 40 proc. Większość klientów Sky Club, którzy mieli wykupione wakacje, kupiła wycieczki w innych biurach. Przez 10 dni po upadku tej firmy nasza sprzedaż rok do roku była o 50 proc. wyższa — twierdzi Remigiusz Talarek z Rainbow Tours. Równie optymistyczny jest szef TUI Poland.

— Potwierdzam, że część klientów przenosi się do dużych biur. W lipcu nasza sprzedaż wzrosła rok do roku o 88 proc. Przez kilka pierwszych dni sierpnia zanotowaliśmy 100 proc. wzrostu. Nie zgadzam się z tezą, że jakaś część klientów rezygnuje w ogóle z biur podróży. Robią to raczej osoby, które tylko rozważały wyjazd zagraniczny i nie były do końca zdecydowane. Sytuacja jest dobra u wszystkich największych touroperatorów, którzy mają ponad 60 proc. rynku, więc nie może on się kurczyć— ocenia Marek Andryszak, prezes TUI Poland.

Rekord wszech czasów miała w lipcu Itaka, która działa od 23 lat. — 67 tys. klientów zrobiło w lipcu rezerwacje. Tym samym pobiliśmy rekord z lipca ubiegłego roku, gdy było to 60 tys. osób — mówi Piotr Henicz, wiceprezes Itaki.

Nie tak różowo

Części biur zaszkodziły jednak kłopoty kolegów po fachu.

— Trudno uwierzyć, że wobec tak trudnej sytuacji w branży są odnotowywane imponujące zwyżki. Nie sądzę, żeby mali tracili, a duzi zyskiwali. Po informacjach o bankructwach zaobserwowaliśmy nieznaczne wyhamowanie dynamiki sprzedaży. Popyt nie rośnie tak, jak byśmy sobie tego życzyli. Wiążemy to głównie z sytuacją gospodarczą w kraju, ale także niepowodzeniami kilku biur. Niewykluczone, że optymistyczne dane o przychodach z innych biur wynikają z tego, że lipcowe wycieczki sprzedały wcześniej, przed falą bankructw. Dlatego dane nie są reprezentatywne. Efekty odczujemy dopiero później — uważa Grzegorz Karolewski, dyrektor generalny Oasis Tours.

— Przez pierwsze dwa tygodnie lipca sprzedaż była dobra, ale potem zaszkodziły jej bankructwa — dodaje Marek Grotowski z Exim Tours.

Pod nadzorem

Większość respondentów PBS uważa, że rząd powinien lepiej kontrolować działalność touroperatorów.

— Ludziom się wydaje, że stanie żandarm i będzie pilnował biura. Nie wierzę w to, bo urzędnikowi brakuje wiedzy i doświadczenia. W Wielkiej Brytanii padło dwa lata temu kilku dużych touroperatorów, a nikt nie wprowadził dodatkowych kontroli. Po prostu nie należy kupować najtańszych ofert — uważa Remigiusz Talarek.

Z tym może być trudno: z badania PBS wynika, że cena jest najistotniejszym czynnikiem przy wyborze biura dla 17,9 proc. respondentów, a dla 36,4 proc. — atrakcyjność oferty, w której na pewno również brane pod uwagę są koszty.

Będzie drożej

Tylko 33,8 proc. respondentów PBS jest gotowa zapłacić więcej za większe bezpieczeństwo wycieczki, a prawie połowa nie zgadza się na to. To, że touroperatorzy będą się musieli lepiej zabezpieczać, jest przesądzone. Wyższe gwarancje lub dodatkowy fundusz oznaczają wzrost cen wycieczek. Od września tego roku obowiązują przepisy znowelizowanej ustawy o usługach turystycznych, które miały zabezpieczyć interesy klientów. Okazało się, że ustawę można obejść, co skończyło się tym, że nie starczy pieniędzy np. dla wszystkich klientów Sky Club. Ministerstwo Sportu i Turystyki wyszło z propozycją stworzenia funduszu, z którego marszałkowie mogliby korzystać, gdy zabraknie pieniędzy. Na razie projekt jest mglisty i torpedują go touroperatorzy. Podkreślają, że nie wiadomo, jak ustalać stawki, czy tak samo traktować nowe i istniejące od lat biura. Chcieliby, by z pieniędzy mogli korzystać touroperatorzy, a nie tylko marszałkowie. Całkowicie przeciwny funduszowi jest prezes TUI Poland.

— Obecny model jest dobry. Trzeba tylko podwyższyć gwarancję, np. z 20 do 30 proc. obrotów. Podstawą do obliczeń powinny być obroty powiększone o 30 proc., bo przecież rynek rośnie. Potem należy egzekwować przepisy i nie pozwalać na omijanie prawa — mówi Marek Andryszak.

Konkurenci podkreślają, że TUI Poland ma silnego właściciela i spółce łatwiej podnieść gwarancję niż innym. Rainbow Tours myśli o powołaniu funduszu największych touroperatorów.

— Dopiero sprawdzamy, czy to możliwe — zastrzega Remigiusz Talarek.

Czarna fala tego lata

4 lipca

Upadł Sky Club, który organizował wycieczki pod marką własną i Triady. Poza granicami znajdowało się 4,7 tys. klientów.

12 lipca

Działalność zawiesiła Alba Tour z Poznania, samorząd zorganizował powrót 430 turystów, wakacje wykupiło 3 tys. osób.

16 lipca

Splajtowało biuro Africano Travel, wielkopolski samorząd przywiózł do kraju 190 klientów.

26 lipca

Blue Rays poinformowało o niewypłacalności, dwa dni później do Polski wróciło 360 turystów.

27 lipca

Upadła Atena z Oświęcimia, za granicą było 52 klientów firmy.

30 lipca

Elektra Travel z Wałbrzycha zbankrutowała, nie było za granicą klientów.

2 sierpnia

Aquamaris splajtowało, poszkodowanych może być 2,2 tys. osób.

7 sierpnia

Upadło Mati World Holdings z Chorzowa.

9 sierpnia

Summerelse poinformowało, że kończy działalność, za granicą przebywa 500 osób.

Źródło: PAP, PB