Przeżywszy po drodze dwa znaczące spadki, kurs Giełdy Papierów Wartościowych (GPW) jest po ostatnich 12 miesiącach tylko 4 proc. pod kreską. Doskonale koresponduje to z opiniami analityków o tym okresie. — Pod względem finansowym był to lepszy rok, niż mogło się wydawać, że będzie — zaznacza Łukasz Jańczak, analityk Ipopemy Securities.

— GPW jako spółka zaskakująco dobrze sobie radzi, jeśli chodzi o wyniki finansowe — wtóruje mu Jaromir Szortyka, analityk PKO Banku Polskiego. Przychody GPW w pierwszych dziewięciu miesiącach 2016 r. wyniosły 229,2 mln zł. To 6,1 proc. mniej niż rok wcześniej. Zysk netto wzrósł jednak o 5,4 proc. — do 100,6 mln zł. Wzrosła także EBITDA — 1,1 proc. na plusie przekłada się na 135,9 mln zł.
Cięcia kosztów procentują
Giełda zarabia na obrocie. Tymczasem rynek finansowy jest dość cherlawy, odkąd rząd Donalda Tuska wziął się za demontaż OFE. Po ostatnich wyborach rynek dołowały obawy o dokończenie tej operacji, bijące w banki rozwiązania dotyczące tzw. kredytów frankowych, czy pomysły na zmiany wartości nominalnej akcji spółek kontrolowanych przez skarb państwa. Na tym tle dla wyniku finansowego GPW niebagatelne znaczenie ma prowadzona restrukturyzacja. Koszty operacyjne systematycznie spadają od końca 2015 r., co rekompensuje słabość obrotów. Mimo to GPW zaskoczyła wysokością dywidendy.
Wypłaciła 2,36 zł na akcję. Poprzedni zarząd zakładał, że będzie to 2,60 zł. — Obniżenie dywidendy nie było zasadne. Kondycja finansowa spółki wskazuje na możliwość wypłaty wyższej dywidendy — uważa Jerzy Kosiński, analityk Wood & Company. — Rozczarowujące było samo obniżenie dywidendy. Giełda ma wystarczające zasoby gotówki, by płacić więcej. Dodatkowo, tegoroczna decyzja zwiększyła wątpliwości co do tego, jak polityka dywidendowa będzie wyglądać w przyszłości — dodaje Łukasz Jańczak.
Efekt restrukturyzacji trudno jednoznacznie przypisać którejś z ekip rządzących GPW w ostatnich dwunastu miesiącach. Paweł Tamborski złożył rezygnację z funkcji prezesa w grudniu 2015 r., ale ostatni z członków jego zarządu przetrwał do maja 2016 r., czyli przez kilka miesięcy współpracował z prof. Małgorzatą Zaleską.
— Restrukturyzacja została rozpoczęta przez poprzedni zarząd. Obecny ją kontynuował — mówi Łukasz Jańczak. Specjalista uważa, że potencjał do dalszej redukcji kosztów na GPW jeszcze jest.
Przychody
— To była pierwsza restrukturyzacja kosztowa w historii GPW, więc zakładam, że jakieś miejsce na dalsze cięcia pozostało — dodaje Łukasz Jańczak. Ekspert podkreśla jednak, że coraz trudniej będzie rekompensować wysokość obrotów akcjami, będącą pochodną kondycji polskiej gospodarki i spółek, których akcjami handluje się przy ul. Książęcej.
— Duża część z nich jest kontrolowana przez państwo. Mamy więc podwójną ekspozycję na wpływ państwa na gospodarkę — twierdzi Łukasz Jańczak. — Gdy indeksy idą w górę, kurs giełdy też, bo rośnie wartość obrotów. I nie ma możliwości, by inny segment przychodów zrekompensował wpływy z rynku akcji — podkreśla Jerzy Kosiński.
Coraz słabsza alternatywa
Choć giełda ma w nazwie papiery wartościowe, to na razie 41 proc. przychodów przysparza jej Towarowa Giełda Energii. Dotychczas rekompensowała ona niskie obroty na rynku finansowym, ale zdaniem analityków, planowane na 1 stycznia 2017 r. przejście w obrocie tzw. zielonymi certyfikatami na system aukcyjny zmieni sytuację.
— Czy znajdą się nowe instrumenty, które załatają dziurę po zielonych certyfikatach? Na razie wydaje się, że nie. GPW wprowadziła kontrakty terminowe na energię elektryczną, ale na razie nie widać nimi zainteresowania — ocenia Jerzy Kosiński. Wentylem bezpieczeństwa miała być także inwestycja w Aquis Exchange, czyli rodzaj paneuropejskiej giełdy elektronicznej, której największym udziałowcem GPW stała się za prezesury Adama Maciejewskiego. GPW nie sprzedawała swoich udziałów, ale nie obejmowała nowych akcji Aquis. Co ciekawe, cena akcji była wyższa, niż kilka lat temu płaciła GPW.
— Aquis to projekt o podwyższonym ryzyku, start-up, który obecnie przynosi straty. Pytanie, czy GPW, powinna inwestować w start-upy? Wydaje się, że inwestorzy, którzy chcą inwestować w papiery GPW niekoniecznie chcą mieć ekspozycję na start-upy, a jeśli chcą, to mogą uzyskać ją w inny sposób — komentuje Jaromir Szortyka.
— Jeżeli ten biznes wypali, to GPW osiągnie przyzwoity zarobek nawet po rozwodnieniu swoich udziałów. Jeśli nie, to przynajmniej nie straci więcej pieniędzy — dodaje Łukasz Jańczak. © Ⓟ