Grupie Azoty ceny zbóż niestraszne

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2016-07-07 22:00

Liberalizacja rynku gazu niweluje wpływ obfitych plonów zbóż na spadek popytu na nawozy. Fajerwerków trudno się jednak spodziewać

Niedawno amerykański Departament Rolnictwa podwyższył prognozy plonów zbóż na świecie. Nieco wcześniej podobny raport opublikowała Międzynarodowa Rada Zbożowa. W rezultacie i tak niskie ceny pszenicy jeszcze spadły do poziomu nienotowanego od sześciu lat. Najniżej od prawie półtora roku znalazł się natomiast kurs Grupy Azoty. Analitycy podkreślają jednak, że prosta zależność cen zbóż i popytu na nawozy w przypadku kontrolowanej przez skarb państwa firmy nie jest tak jednoznaczna. Duży wpływ na wyniki ma bowiem liberalizacja rynku błękitnego paliwa.

— Przez wiele lat Grupa Azoty płaciła nierynkowe ceny gazu. Te nie dość, że spadły, to wciąż są w procesie urynkowienia. Nie widzę perspektyw wzrostu cen gazu w 2016 r., a taryfy na trzeci kwartał pokazują już trzecią obniżkę cen gazu w tym roku. Zakładam, że taryfy na czwarty kwartał będą jeszcze o 2-3 proc. niższe. By ceny gazu powróciły do poziomu z początku 2016 r., musiałby wzrosnąć o 30 proc. Nie jestem sobie w stanie wyobrazić, co musiałoby się stać, by do tego doszło — mówi Łukasz Prokopiuk, analityk DM Banku Ochrony Środowiska.

— Ceny gazu ostatnio trochę wzrosły, ale niedużo i cały czas są na bardzo niskich poziomach. Sądzę też, że na nich pozostaną. Grupa Azoty powinna być tego beneficjentem, choć ceny nawozów spadły bardziej — uważa Adam Milewicz, analityk ING Banku Śląskiego.

Dyskonto do konkurencji

Jakub Szkopek z mBanku wylicza, że po znaczącej korekcie cen nawozów na rynkach zagranicznych marże europejskich producentów spadły do poziomów 10-36 proc. niższych od średniej za ostatnie trzy lata. Również relacje cen nawozów do pszenicy i kukurydzy są 20-40 proc. niższe od trzyletnich średnich.

— To może być argument dla spółek nawozowych do podnoszenia cen, a ceny w Polsce są i tak bardziej stabilne niż w Europie — mówi Jakub Szkopek.

Analityk mBanku przypomina, że model sprzedaży w Polsce różni się trochę od tego z innych krajow, gdzie działa kilku dużych dystrybutorów podpisujących umowy z jednym producentem nawozów. Polska sieć dystrybucji jest rozdrobniona, co nie oznacza, że Grupa Azoty jest monopolistą. Penetracja rynku przez innych producentów jest jednak nieporównywalna do pozycji Grupy Azoty, czy Anwilu kontrolowanego przez PKN Orlen. Najbardziej widoczni są konkurenci z byłego ZSRR, ale ich główny argument to cena. Według analityka, za niższą ceną idzie też gorsza jakość nawozów.

— Na polskim rynku nie widzę na razie zagrożenia dla Grupy Azoty ze strony zagranicznych producentów. Konkurencja na rynku nawozów rozgrywa się nie tylko na poziomie ceny, ale też pewnego modelu finansowania dystrybutorów i szkolenia rolników w zakresie stosowania nawozów — twierdzi Jakub Szkopek. Analityk zakłada, że w 2016 r. EBITDA Grupy Azoty wzrośnie o 9 proc. Według jego prognoz spółka jest obecnie notowana z około 15-procentowym dyskontem do spółek porównywalnych, jeśli chodzi o wskaźnik cena/zysk, i ponad 20 proc., jeśli chodzi o EV/EBITDA.

— Na wskaźnikach C/Z i EV/EBITDA za 2016 r. Grupa Azoty jest dość nisko wyceniana. Zakładam przy tym, że to, co się dzieje na rynku nawozów i rynku zbóż, jest już w cenie — wtóruje mu Adam Milewicz. Jego zdaniem, import nawozów do Polski nie jest dużym zagrożeniem, bo rośnie z bardzo niskiego poziomu. — Większe zagrożenie widziałbym na rynkach eksportowych. Rolnicy wstrzymują zakupy nawozów, czekając na dalsze spadki cen. Grupa Azoty dużo eksportuje, więc pomaga jej osłabienie złotego. Ten rok może być dla spółki dobry, ale przyszły już niekoniecznie — zasiewa ziarno wątpliwości Adam Milewicz.

Inwestycje kosztują

Łukasz Prokopiuk przypomina, że Grupa Azoty to nie tylko biznes nawozowy, ale również segment tworzyw sztucznych. To tam kumulują się obecnie inwestycje spółki.

— Rynek koncentruje się na nawozach, bo to one odpowiadają za wynik. Ale poza segmentem chemiczno-nawozowym jest też segment plastików, który od dłuższego czasu notuje EBITDA w okolicach zera.

Inwestycje spółki są w stanie poprawić ten wynik w dłuższej perspektywie — tłumaczy Łukasz Prokopiuk.

Także Monika Kalwasińska z PKO Banku Polskiego wskazuje na segment tworzyw sztucznych. Jej zdaniem, zakończenie jednej z inwestycji sprawi, że marże poprawią się w 2017 r. Generalnie jednak analityczka zwraca uwagę, że wysokie wydatki kapitałowe w perspektywie najbliższych lat, przy relatywnie stabilnym poziomie EBITDA niosą ryzyko ujemnych wolnych przepływów pieniężnych oraz uzależnienie wypłaty dywidendy od stanu zaawansowania inwestycji.

12,4 proc. Taki jest udział segmentu tworzyw sztucznych w całości przychodów Grupy Azoty.

Pszeniczna szansa

Warszawska giełda pozwala uzyskać ekspozycję na rynek pszenicy poprzez cztery certyfikaty strukturyzowane wyemitowane przez Raiffeisen Centrobank. Trzy z nich to certyfikaty Turbo pozwalające zarabiać na spadku cen zboża. Najlepszy z nich osiągnął 42-procentową stopę zwrotu w ostatnich 12-miesiącach. Najgorszy — 32 proc. Czwarty dostępny instrument to tzw. tracker nastawiony na wzrost cen pszenicy. W ostatnim roku przyniósł 31 proc. straty.

Pszeniczna szansa

Warszawska giełda pozwala uzyskać ekspozycję na rynek pszenicy poprzez cztery certyfikaty strukturyzowane wyemitowane przez Raiffeisen Centrobank. Trzy z nich to certyfikaty Turbo pozwalające zarabiać na spadku cen zboża. Najlepszy z nich osiągnął 42-procentową stopę zwrotu w ostatnich 12-miesiącach. Najgorszy — 32 proc. Czwarty dostępny instrument to tzw. tracker nastawiony na wzrost cen pszenicy. W ostatnim roku przyniósł 31 proc. straty.