Po połączeniu z Compaqiem HP utrzyma jednak produkcję komputerów osobistych w Polsce, a być może nawet ją rozszerzy — wynika z nieoficjalnych informacji.
Niespodziewanie HP zamierza utrzymać produkcję komputerów Compaqa w Szczecinie — dowiedzieliśmy się nieoficjalnie. Możliwe, że oprócz tanich pecetów z taśmy montażowej szczecińskiej fabryki zejdą też w przyszłości droższe serwery. Na razie jednak nie podjęto takiej decyzji.
— Decyzja o utrzymaniu produkcji pecetów w Szczecinie podyktowana jest tym, że wyprodukowany w Polsce sprzęt jest preferowany w zamówieniach publicznych — mówi nasz informator.
Dziś HP i Compaq przedstawią zarys strategii połączonych firm w Polsce. Nowe HP nie będzie produkować już własnych komputerów osobistych oraz notebooków. W tych segmentach rynku sprzęt „większego brata” zastąpią komputery Compaqa, natomiast w segmencie zaawansowanych rozwiązań ma dominować marka HP. Wiadomo też, że HP nie zrezygnuje z walki o rynek pecetów w Polsce. W I kwartale 2002 r. obie firmy sprzedały około 14 tys. komputerów osobistych, co oznacza, że wyprzedziły wszystkich polskich producentów. Zdaniem konkurentów, wcześniej czy później Amerykanie zrezygnują jednak z walki o ten rynek.
— Po fuzji HP nie będzie w stanie utrzymać takiego udziału w rynku pecetów, jaki miał wspólnie z Compaqiem przed połączeniem. Kto na tym zyska? Prawdopodobnie mali składacze — mówi jeden z dystrybutorów.
Utrzymanie produkcji w szczecińskiej fabryce będzie jednak znakiem, że HP nie zamierza łatwo oddać pola. W Szczecinie Compaq zamierzał w tym roku złożyć 60 tys. komputerów z przeznaczeniem na krajowy rynek. Prawdopodobnie utrzyma te plany.
Najbardziej interesująca jest jednak sprawa kosztów fuzji i jej wpływu na wyniki HP. O ile na świecie firma ta znacznie ustępuje IBM, o tyle w Polsce jest zdecydowanym liderem. HP wspólnie z Compaqiem mają około 18 proc. rynku IT pod względem przychodów. Trudno oczekiwać — przynajmniej w krótkim terminie — że po fuzji uda się osiągnąć wzrost na tym polu. W 2001 r. zsumowane przychody spółek sięgnęły 0,5 mld USD (2 mld zł). Większość kosztów fuzji powinna jednak zostać pokryta z budżetu centralnego, co oznacza, że nie będą one miały wpływu na wyniki polskiego oddziału.
Wiadomo też, że w skali globalnej korporacja zamierza zwolnić 10 proc. pracowników. W Polsce spółki zatrudniają na etatach ponad 650 osób. Trzeba jednak zaznaczyć, że cięcia na świecie będą dotyczyć głównie działów produkcji. Struktury znajdujące się blisko klienta nie powinny znacząco ucierpieć.