Indyjski pociąg wytraci prędkość

Jagoda Fryc
opublikowano: 2014-07-15 00:00

Giełda w Bombaju zwyżkowała w tym roku o 20 proc. Po tak dynamicznym rajdzie inwestorzy w końcu powiedzą „sprawdzam” — ostrzegają specjaliści.

Ponad 1,2 mld mieszkańców, w których drzemie ogromny potencjał produkcji i konsumpcji, oraz 277 mld USD rezerw walutowych, dających spore możliwości finansowania projektów inwestycyjnych — to największe atuty Indii, które przez ostatnie 2 lata uginały się pod ciężarem spowolnienia w gospodarce. Dziś kraj ten o sobie przypomina, zwłaszcza inwestorom — główny indeks giełdy w Bombaju zwyżkował od początku roku o ponad 20 proc., co jest jednym z najlepszych wyników wśród wszystkich światowych parkietów. Powody do zadowolenia mają również polscy klienci TFI, którzyposiadają jednostki funduszy akcji indyjskich. Najlepszy z nich zarobił w przeliczeniu na złote 37 proc., a najsłabszy 7,2 proc. O takim zarobku mogą tylko pomarzyć inwestujący na GPW — w tym czasie fundusze akcji polskich straciły średnio prawie 3 proc.

None
None

— Duże zwyżki w Indiach wynikają z ogólnej poprawy sytuacji na rynkach wschodzących oraz z korzystnego, z perspektywy inwestorów, rezultatu wyborów powszechnych. To właśnie po nich nastąpił rajd na giełdzie w Bombaju — tłumaczy Marek Buczak, dyrektor ds. rynków zagranicznych Quercus TFI.

Majowe wybory wyłoniły nowy rząd z premierem Narendrą Modim na czele, dając tym samym nadzieję na szybkie wprowadzenie reform, szczególnie w sferze infrastruktury, które mają pobudzić całą gospodarkę i zniwelować problemy, jakie doprowadziły do spadku tempa wzrostu PKB. Jeszcze kilka lat temu gospodarka indyjska rosła 9-10 proc. rocznie. Prognozy Międzynarodowego Funduszu Walutowego na lata 2013-17 zakładają, że średnioroczny wzrost PKB w Indiach wyniesie 5-6 proc.

— W ostatnich miesiącach zmniejszyła się skala zagrożenia wybuchem kryzysu walutowego ze względu na obniżenie deficytu obrotów bieżących z ponad 5 proc. w połowie ubiegłego roku, do niecałych 2 proc. PKB obecnie. Było to w dużej mierze rezultatem restrykcji w imporcie złota, ale deprecjacja waluty również dołożyła się do tej poprawy — tłumaczy Jarosław Niedzielewski z Investors TFI.

Nie dziwi więc, że giełdowi gracze wpadli w szał zakupów. Specjaliści ostrzegają jednak przed zbytnim entuzjazmem. Indyjski pociąg nabrał tak dużej prędkości, że jest już za późno, by do niego wskoczyć.

— Spółki indyjskie notowane są obecnie z 50-procentową premią wobec emerging markets, przy średniej historycznej w wysokości 40 proc. Niesie to ryzyko korekty. Nie oczekuję więc, że Indie będą w kolejnych okresach lepsze od pozostałych rynków. Preferowałbym bardziej inwestycje w Chinach i Rosji, mimo ryzyka dla tych krajów — tłumaczy Marek Buczak.

Indyjskie spółki nie zawiodły na razie inwestorów, bo wykazują średnio zyski o kilkanaście procent wyższe niż w roku ubiegłym, ale oczekiwania poprawy wyników w kolejnych kwartałach są jeszcze większe. Jarosław Niedzielewski zwraca jednak uwagę, że choć Indie należą do najciekawszych i najbardziej perspektywicznych rynków wschodzących, to jednak na samych nadziejach politycznych i oczekiwaniach wyjścia z gospodarczej stagnacji rynek akcji długo nie pociągnie.

— Dużo zależy od uwarunkowań zewnętrznych, np. importu z USA, Europy czy Chin, a także cen ropy naftowej, którą Indie muszą importować w znaczących ilościach. Kolejną falę zwyżki powinny wspierać już konkretne propozycje nowego rządu, w tym istotne zmiany w budżecie oraz dane, pokazujące poprawę w konsumpcji, eksporcie i przemyśle — dodaje Jarosław Niedzielewski.