Wyniki ankiety są zbieżne z prognozami, przedstawionymi niedawno przez Pawła Borysa, szefa PFR, odpowiedzialnego za PPK.
- Średni wynik 40-50 proc na pierwszym etapie byłby bardzo dobry. Wszędzie upowszechnienie tego typu programu zajmuje lata, a co dopiero w Polsce po historii OFE - mówił Paweł Borys.
Jego zdaniem, w małych i średnich firmach, które podpisywać umowy będą w drugim etapie, partycypacja będzie niższa, wyższa natomiast w administracji (do PPK przystąpi na końcu).
- Całość może uda się 40-50 proc. na początku. I jeżeli system się zakorzeni, ludzie zobaczą środki z OFE na prywatnych IKE, nie będzie prób zmian w PPK, to po 4-6 latach partycypacja powinna wynieść 50-60 proc. - dodał Paweł Borys.
W opracowaniu Instytutu Emerytalnego wykorzystano dane, udostępnione przez kilkadziesiąt podmiotów z 4 tys., które podpisały umowy o PPK.
"Badana grupa obejmuje znacząco więcej niż 1,5 proc. populacji wszystkich pracodawców, którzy utworzyli już PPK. Można więc ze wszelkimi zastrzeżeniami mówić o pewnej reprezentatywności. Należy jednak zastrzec, że przedstawione w opracowaniu wyniki są wyłącznie badaniem na określonej grupie, nie zaś statystyką całego rynku PPK" - napisano w raporcie.
Średnia partycypacja w tych podmiotach wyniosła 40 proc.,, z dominantą w przedziale 30-50 proc.
W skrajnych przypadkach partycypacja wyniosła 6 i 95 proc.
"Szacowany rzeczywisty poziom partycypacji w PPK warto zestawić z założeniami przyjętymi przez projektodawców systemu PPK, którzy jeszcze pod koniec sierpnia 2018 roku, składając do Sejmu projekt ustawy o pracowniczych planach kapitałowych, szacowali poziom partycypacji w PPK na 75 proc. (druk sejmowy 2811, strona 214 oraz 217). Jak widać okazują się one kompletnie nierealne, dlatego też w kolejnych miesiącach agendy rządowe sukcesywnie obniżały te prognozy" - podano.
Jak zaznaczono, poziom partycypacji w PPK w przypadku zleceniobiorców jest z reguły znacząco niższy niż w przypadkach zatrudnienia na umowę o pracę.