Wkrótce przetarg ostatniej szansy na bank, który upadł
Bank Zygmunta Solorza-Żaka podwyższył kapitał, ale wciąż stara się namówić pokrzywdzonych do większej redukcji długów bankruta.
Walne zgromadzenie akcjonariuszy Invest-Banku, kontrolowanego przez spółki związane z Zygmuntem Solorzem-Żakiem, podjęło wczoraj decyzję o podwyższeniu kapitału.
— Treść uchwał była zgodna z projektami — informuje Barbara Zdanowicz, rzeczniczka Invest-Banku.
Przypomnijmy, że zgodnie z ogłoszeniem opublikowanym przez zarząd spółki w Monitorze Sądowym i Gospodarczym, walne miało zdecydować o podniesieniu kapitału banku aż o 200 mln zł, czyli ponad 76 proc. Według wcześniejszych informacji „Pulsu Biznesu”, akcje miały zostać objęte przez spółki Solorza-Żaka. Tak też się stanie.
„Podwyższenie kapitału zakładowego (…) oznaczać będzie, że grupa podmiotów związana z Zygmuntem Solorzem-Żakiem zwiększy swój udział w głosach na walnym zgromadzeniu do ponad 75 proc.” — napisał nam Invest-Bank.
Jednocześnie do mniej niż 20 proc. spadnie udział w kapitałach Invest-Banku głośnego bankruta — Banku Staropolskiego. Udział wynikający z dawnych ścisłych związków między obydwoma bankami, choć niewielki, ma jednak dla Zygmunta Solorza-Żaka kluczowe znaczenie. Będzie mógł go odzyskać, jeśli wykupi upadły Staropolski od syndyka. Właśnie temu ma służyć wczorajsze podwyższenie kapitału.
Ile dla wierzycieli
Invest-Bank podaje oficjalnie, że pieniądze, które wpłyną do spółki z tytułu emisji nowych akcji, zostaną wydane na rozwój. Główną pozycją po stronie wydatków ma być zakup Staropolskiego. Jaką kwotę przeznaczy na ten cel bank Solorza-Żaka? Tego właśnie jeszcze nie wiadomo.
Nabywca zbankrutowanej instytucji będzie musiał wziąć na siebie spłatę jej zobowiązań. Wierzycielami są poszkodowani, którzy wiele lat temu zaufali Bankowi Staropolskiemu i stracili oszczędności w chwili jego bankructwa. Ustaliliśmy, że Invest-Bank dogadał się na razie z częścią poszkodowanych klientów. Z informacji, które posiada syndyk, wynika, że dotychczas udało się uzgodnić redukcję długów o 31 mln zł. Suma niezaspokojonych zobowiązań wynosiła przedtem 156 mln zł. Wcześniej była dużo wyższa, ale ogromne kwoty wypłacił kilka lat temu poszkodowanym Bankowy Fundusz Gwarancyjny (BFG).
Wynegocjowana redukcja to duży skuces. Może jednak okazać się, że nie wystarczy, żeby Invest-Bank zdecydował się na zakup Staropolskiego od syndyka. Wszystko zależy od tego, czy długi do zapłaty znajdą pokrycie w wartości upadłego banku. Dotychczasowe wyceny, przygotowywane na użytek poprzednich nieudanych przetargów, opiewały na ponad 90 mln zł. To o ponad 30 mln zł mniej niż trzeba by oddać wierzycielom.
Ostatnia szansa
Jan Kanecki, syndyk Staropolskiego, nie bierze udziału w negocjacjach między Invest-Bankiem a wierzycielami.
— Pomagam tylko logistycznie. Na większe zaangażowanie nie mogę sobie pozwolić, bo już raz spotkałem się z zarzutem, że nakłaniam poszkodowanych do niekorzystnego rozporządzenia majątkiem — mówi Jan Kanecki.
Syndyk przyznaje, że dla klientów, których oszczędności sprzeniewierzył Staropolski, to ostatnia szansa na odzyskanie chociaż części straconych depozytów. Pieniądze trafią do nich tylko wówczas, gdy Staropolski zostanie kupiony w całości przez inny bank. Termin składania ofert w przetargu upływa niebawem. Według Jana Kaneckiego, na następny rada wierzycieli nie wyrazi zgody. Gdyby doszło do wyprzedaży majątku bankruta po kawałku, wpływy w całości przejąłby BFG, który wcześniej zapłacił za upadły bank słony rachunek.