J&S uparcie idzie na giełdę

PJ
opublikowano: 2008-04-18 00:00

Teraz jesteśmy dyskryminowani przez instytucje państwowe, ale wejście na parkiet to zmieni — twierdzi J&S Energy.

Teraz jesteśmy dyskryminowani przez instytucje państwowe, ale wejście na parkiet to zmieni — twierdzi J&S Energy.

Mimo stałego odkładania debiutu giełdowego, paliwowa spółka J&S Energy podtrzymuje plany związane z wejściem na warszawską giełdę. Ma do tego dojść do końca roku. Spółka nadal nie chce informować ani o wielkości, ani o celu emisji, jej prezes Grzegorz Zambrzycki podkreśla natomiast, że nałożona ostatnio na spółkę kara przez Agencję Rezerw Materiałowych (ARM) planów tych nie zniweczy.

— Liczymy, że dzięki debiutowi na GPW w końcu będziemy traktowani uczciwie — mówi prezes.

Te słowa należy wiązać z niedawną decyzją ARM, która po raz drugi nałożyła na J&S Energy karę wysokości 461,7 mln zł za rzekome (lub prawdziwe) niewypełnienie obowiązku tworzenia rezerw paliwowych. Wczoraj spółka ponownie się odwołała.

— Decyzja ta jest bezpodstawna i bezprawna. Przy jej wydawaniu naruszono procedury. Oburzające jest, że ARM nie przyjęła wielu naszych wniosków dowodowych — twierdzi Grzegorz Zambrzycki.

W piśmie do premiera Tuska spółka alarmuje, że jest dyskryminowana przez instytucje państwowe i nękana przez instytucje kontrolne. Jednocześnie Mercuria Group, właściciel J&S, poinformowała, że jeszcze w lutym rozpoczęła procedurę w międzynarodowym sądzie arbitrażowym o zasądzenie odszkodowania od Polski za straty związane z nałożeniem kary. Przedstawiciele Mercurii nie chcieli jednak ujawnić, o jaką kwotę chodzi, ani co dokładnie było podstawą do oszacowania strat.

Materiałowa agencja tymczasem upiera się przy swoim. Jej przedstawiciele mieli wczoraj jedną odpowiedź na zarzuty J&S.

— To bzdury — uciął Piotr Kruk, rzecznik agencji.