Darczyńcy prywatni i biznes angażują się w pomoc jak nigdy. Gdy wojna się skończy, potrzeby wschodnich sąsiadów nie znikną ― będą jeszcze większe
Takiej solidarności polskie organizacje niosące pomoc humanitarną jeszcze nie widziały. Zapał udziela się nie tylko darczyńcom prywatnym, ale przede wszystkim przedsiębiorcom. Potrzeby są gigantyczne i wymagają wieloletnich partnerstw ― nawet jeśli wojna skończy się szybko.
– Mamy stałych partnerów biznesowych, którzy wspierają nasze działania od wielu lat - nie tylko w Polsce, ale również na misjach zagranicznych w Afryce i na Bliskim Wschodzie. Jednak takiej solidarności Polaków, jak w przypadku kryzysu ukraińskiego, jeszcze nie widzieliśmy w 30-letniej historii działalności Polskiej Akcji Humanitarnej - podkreśla Rafał Grzelewski, kierownik zespołu komunikacji i fundraisingu PAH.
Biznes bardzo potrzebny
Organizacja pozarządowa dostaje ogromne wsparcie. W ciągu ostatnich kilku dni na jej konta wpłynęło ponad 30 mln zł i kwota ta ciągle rośnie. To wciąż jednak kropla w morzu potrzeb. Przy takiej skali kryzysu humanitarnego jak w Ukrainie, potrzeby są znacznie większe. Aby PAH mogła nieść adekwatną pomoc, potrzebuje setek milionów złotych.
– Bardzo zależy nam na długotrwałych relacjach z biznesem, żebyśmy mogli zapewnić stałe źródło finansowania dla projektów pomocowych, kontynuowanych długo po zakończeniu wojny. Organizację można wspierać nie tylko finansowo, ale także udostępniając np. floty samochodowe, sprzęt komputerowy, czy służący łączności, dzięki czemu możemy lepiej koordynować nasze działania pomocowe - apeluje do przedsiębiorców przedstawiciel PAH.
Organizacja jest obecna w Ukrainie od 2014 r. Do niedawna działała operacyjnie przede wszystkim we wschodnich regionach tego kraju - także tych pod kontrolą rządu w Kijowie. Rafał Grzelewski informuje, że właśnie tam jego organizacja zderzyła się z najstarszym kryzysem humanitarnym na świecie nie pod względem długości trwania, lecz wieku mieszkańców. Wśród potrzebujących w tamtych były przede wszystkim osoby starsze ― w tym często niemobilne samotne kobiety ― które potrzebowały m.in. żywności i leków. Teraz wojna trwa w całym kraju, a potrzeby ludzkie dramatycznie rosną.

Zaangażowanie biznesu w pomoc Ukrainy docenia inna rozmówczyni “PB”.
– Biznes stanął na wysokości zadania. Obserwujemy duże zaangażowanie wśród firm, które działają w modelu B2B. Nie kierują przekazu do klienta końcowego, a więc widać, że zależy im na ratowaniu życia, a nie budowaniu marki - chwali Dobrosława Gogłoza, prezeska fundacji Pomagam.pl, do której należy platforma o takiej samej nazwie, służąca organizowaniu zbiórek finansowych.
Według naszej rozmówczyni, przy tak dynamicznie rozwijających się kryzysach jak ukraiński najłatwiej i najszybciej nieść pomoc finansową. Zachęca, aby przekazywać datki doświadczonym i zaufanym organizacjom. Przekonuje, że w ten sposób można zrobić dużo więcej niż działając na własną rękę.
– Pamiętajmy, że organizacja z odpowiednio dużym zapleczem finansowym kupuje hurtowe ilości potrzebnych towarów i może negocjować lepsze warunki cenowe. Pieniądze zebrane w ramach naszej akcji “Solidarni z Ukrainą” zorganizowanej przez naszą fundację trafią do fundacji Nasz Wybór, która działa na rzecz społeczności ukraińskiej od 2014 r. - zarówno na terenie Polski, jak i Ukrainy, gdzie wspiera lokalne inicjatywy pomocowe - wyjaśnia prezeska Pomagam.pl.
W wirtualnej skarbonce fundacji uzbierało się już blisko 10 mln zł. Pieniądze pochodzą głównie od darczyńców indywidualnych, ale także coraz częściej pojawiają się datki od przedsiębiorców. Wpłaty dokonało kilkadziesiąt firm, w niektórych przypadkach sięgają one nawet 100 tys. zł.
― Zaangażowanie biznesu w niesienie pomocy jest szczególnie ważne, dlatego uprościliśmy proces weryfikacji podmiotów, aby zechcieć firmy do zbierania datków na rzecz innych organizacji niż ta, którą wspieramy my ― uzasadnia Dobrosława Gogłoza.
Na platformie crowdfundingowej zrzutka.pl internauci w 6 dni zebrali ponad 12 mln zł, zakładając 2,5 tys. zrzutek. Pieniądze są przekazywane 21 wybranym organizacjom. Tomasz Chołast, członek zarządu Zrzutka.pl, cytowany w komunikacie przypomina, że wsparcie w tym przypadku “to nie sprint, a maraton, oby nie na dystansie ultra”.
Społeczeństwo zaangażowane
Uchodźcom wojennym pomagają również Kowalscy. Jak dotąd na wolontariat do PAH zgłosiło się ponad 500 osób i liczba ta cały czas rośnie.
― Szukamy ludzi zwłaszcza z rejonów przygranicznych. Potrzebujemy wsparcia przy dystrybucji m.in. żywności, artykułów higienicznych, leków. Uchodźcom przekazujemy nie tylko najpotrzebniejsze rzeczy, ale też karty podarunkowe, aby sami mogli kupić najpotrzebniejsze rzeczy ― mówi Rafał Grzelewski.
PAH pomaga przede wszystkim mieszkańcom Ukrainy, którzy przyjechali do Polski, ale też tym uciekającym na zachód swojego kraju. Naszą granicę przekroczyło do tej pory ponad 600 tys. osób. Gdy na wschodzie Ukrainy zrobi się na tyle bezpiecznie, żeby można było nieść tam efektywnie pomoc, organizacja reaktywuje tam aktywność.
Wielu Polaków chce dać schronienie osobom uciekającym przed wojną. Rafał Grzelewski wskazuje, że wkrótce ruszy platforma SOSUA.pl, która to ułatwi. Obecnie zachęca do śledzenia specjalnie utworzonych grup w mediach społecznościowych, gdzie publikowane są apele o pomoc. Odradza natomiast zbiórki rzeczowe ad hoc oraz podróże do miejscowości graniczących z Ukrainą - tłumy utrudniają niesienie pomocy przez profesjonalne organizacje.
– W geście solidarności wspierajmy finansowo renomowane organizacje, a rzeczowo - zbiórki organizowane przez sprawdzone podmioty, które dają gwarancję, że na pomoc rzeczową na pewno jest konkretne zapotrzebowanie ― apeluje przedstawiciel PAH.
O to samo apeluje Dobrosława Gogłoza z Pomagam.pl. Uważa, że zbiórki rzeczowe mają sens, gdy robią je dystrybutorzy lub producenci, a gdy osoby indywidualne ― stają się problematyczne pod kątem logistycznym. Zachęca darczyńców do pomocy finansowej, która jest prostsza, co nie oznacza, że gorsza.