Jak wykorzystać myślenie projektowe w przywództwie

Mirosław KonkelMirosław Konkel
opublikowano: 2023-09-07 20:00

Zastosuj design thinking w karierze menedżerskiej i zobacz różnicę w zarządzaniu i współpracy.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • na czym polega design thinking i z jakich etapów się składa
  • jak przenieść myślenie projektowe do biznesu i zarządzania
  • dlaczego metoda działa w różnych dziedzinach życia
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Wędrowiec konał z głodu, gdy przybył do miasta. Zapukał do pierwszego napotkanego domu, ale gospodarz odmówił mu jedzenia. To samo powtórzyło się w drugim, trzecim, czwartym... Wszyscy mieszkańcy twierdzili, że są biedni i nie mają nic do zaoferowania przybyszowi. Po każdej rozmowie robiło mu się coraz bardziej smutno. Nie mógł zrozumieć, dlaczego wszyscy są tak biedni.

Podróżnik zdecydował, że sam ugotuje zupę. Poszukał kawałka kamienia, rozpalił ogień i umieścił w garze kamień. „Gotujesz zupę z kamienia?” — zdziwił się przechodzień. „Tak, ale byłaby lepsza, gdyby dodać odrobinę wody” — odpowiedział wędrowiec. Po minucie ktoś przyniósł ze swojego domu dzban wody i wlał ją do gara. „A czy zupa z kamienia jest smaczna?” — zapytał inny mieszkaniec. „Jest, ale byłaby lepsza, gdyby dodać marchewki” — rzekł podróżnik. Mieszkaniec przyniósł ze swojego ogrodu kilka marchewek i włożył je do gara.

Wkrótce wędrowca otoczyła spora grupa obserwatorów. Wszyscy byli ciekawi, jak smakuje zupa z kamienia. „Przyniosę jeszcze trochę warzyw” — zaproponował jeden z gapiów. „A ja nieco przypraw” — powiedział drugi. „Śmietana również się przyda?” — zagadnęła jakaś kobieta.

Do garnka trafiały kolejne składniki: cebula, ziemniaki, pietruszka, seler, przyprawy, śmietana i nawet kawałek mięsa. Wędrowiec ugotował pyszną zupę, którą podzielił się z zebraną gromadką. Ludzie byli zachwyceni.

Dla lepszego życia

Misja design thinking polega na przekuwaniu obserwacji w pomysły, a pomysłów w rozwiązania, które czynią życie lepszym,

Tim Brown
współzarządzający IDEO

„Po raz pierwszy od dawna mieliśmy okazję zjeść tak pyszny posiłek. Jesteś doskonałym kucharzem, dziękujemy ci z całego serca” — mówili jeden przez drugiego. „Nie ma za co. Jestem szczęśliwy, że mogłem wam pomóc” — odparł przybysz. Na pamiątkę zostawił mieszkańcom swój kamień i ruszył w dalszą drogę.

Odpowiednikiem takiego cudownego kamienia w pracy zawodowej, budowaniu zespołu i przywództwie może być design thinking — rozwiązywanie problemów i osiąganie celów z pomocą innych ludzi.

W butach pracownika

Metodę kojarzy się najczęściej z rozwijaniem innowacyjnych produktów i usług przez zespoły projektowe i start-upy. Podejście to jednak sprawdza się w każdej dziedzinie życia, także w karierze menedżerskiej.

Proces design thinkingu składa się z pięciu etapów: empatyzowania, definiowania wyzwania, tworzenie rozwiązania, prototypowania testowania oraz wdrażania. Omówmy te fazy, nawiązując do opowiastki o wędrowcu.

Pierwszy etap — empatyzowanie — to utożsamienie się z tymi, którym mamy coś do zaoferowania. Dla wędrowca byli to biedni i wygłodniali mieszkańcy miasta. Mógł uznać ich za niegościnnych i bezdusznych skąpców i postawić na nich krzyżyk. Chodząc od drzwi do drzwi i spotykając się z odmowami, coraz lepiej rozumiał jednak ich trudne położenie. Umiał wejść w ich buty.

Podobnie w biznesie najlepszym sposobem na identyfikację z klientem, użytkownikiem, podwładnym lub kimkolwiek innym są bezpośrednie interakcje z tą osobą w jej naturalnym środowisku. Bez wywiadów i obserwacji niewiele możemy powiedzieć o człowieku. Prof. Andrzej Blikle, specjalista ds. przywództwa, opowiadał kiedyś o jednym z pracowników swojego legendarnego zakładu cukierniczego, który w pewnym momencie zaczął przychodzić do pracy pijany. Po kilku rozmowach dyscyplinujących, które nie przyniosły skutku, kadra kierownicza chciała go zwolnić. Wtedy wstawili się za nim koledzy, którzy lepiej niż szefowie znali jego osobistą sytuację. Fachowiec dostał drugą szansę. A czy ją wykorzystał? O tym za chwilę.

Drugim etapem jest definiowanie wyzwania — to moment pogłębionej analizy odkrytych problemów i potrzeb oraz ich źródeł. Wędrowiec odkrył przyczynę biedy i głodu w mieście — jego mieszkańcy zamknęli się w swoich domach i w sobie. Oddzielnie żadna osoba i żadna rodzina nie była w stanie sobie poradzić, ale działając razem, już tak. Wyzwanie ujawniło się samo: trzeba zachęcić ludzi do międzysąsiedzkiego dzielenia się i współpracy. Co zaś się tyczy pracownika firmy Andrzeja Bliklego — wyzwaniem okazało się zapewnienie mu towarzystwa w czasie wolnym. Mężczyzna przyjechał za pracą do Warszawy. Cała jego rodzina została na wsi. Do kieliszka zaglądał z powodu samotności.

Weź udział w konferencji “Komunikacja menedżerska”, 28 września 2023, Warszawa >>

Burza mózgów

Trzecim etapem design thinkingu jest tworzenie rozwiązania. W wypadku wędrowca była to decyzja, że sam ugotuje zupę. Oczywiście miał nadzieję, że gdy tylko wyciągnie swój gar i kamień, wzbudzi ciekawość mieszkańców, co zmobilizuje ich do działania. Tak też się stało. Równie dobrze potoczyły się sprawy naszego fachowca z Warszawy — gdy koledzy otoczyli go troską i ofiarowali mu swój czas, poczuł się zobowiązany do zrobienia czegoś z sobą.

Czwarty etap — prototypowania i testowania — wyglądał w naszej opowiastce tak, że do przybysza dołączały kolejne osoby, zamieniając się z obserwatorów w ludzi czynu. Przynosiły ze swoich domów składniki do zupy i dawały pomysły, jak ulepszyć jej smak. Równie dużym zaangażowaniem wykazała się cukiernicza brać, która wyciągnęła rękę do kolegi. Podczas burzy mózgów panowie wpadali na coraz lepsze pomysły dotyczące tego, jak odciągać jego uwagę od alkoholu.

75proc.

O tyle ograniczyły i zmodyfikowały początkowe projekty duże amerykańskie firmy korzystające z myślenia projektowego, co zapewniło każdej 872 tys. USD oszczędności i zwiększenie zysków o około 1,1 mln USD w przypadku wielkich przedsięwzięć — szacuje Forrester.

Tak dochodzimy do piątego, ostatniego etapu design thinkingu, czyli wdrożenia. Zupa, którą wędrowiec ugotował razem z przechodniami i gapiami, wszystkim smakowała, czyli okazała się bardzo udanym prototypem. Teraz z jednorazowego sukcesu trzeba było zrobić normalny sposób działania. Przybysz zostawił mieszkańcom kamień i ruszył w dalszą drogę. Ten kamień miał im przypominać, że jeśli otworzą się na innych i będą współpracować, pokonają biedę, głód i wszystkie inne problemy.

A jak skończyła się historia pracownika przedsiębiorstwa prof. Bliklego? Zerwał z piciem, świecił przykładem zdyscyplinowania i jeszcze przez wiele lat był jednym z najbardziej cenionych fachowców w firmie.