Jaki szef, taki podwładny

Mirosław KonkelMirosław Konkel
opublikowano: 2021-04-22 20:00

Aż 60 proc. Kowalskich tylko markuje pracę. Zanim zaczniemy ich krytykować, zastanówmy się nad miernością ludzi, którzy nami kierują.

Z tego tekstu dowiesz się:

  • dlaczego autokratyzm w zarządzaniu czasem jest potrzebny,
  • jak lider powinien traktować roszczeniowe osoby,
  • co motywuje pracownika lepiej niż pieniądze.

W czerwcu 1950 r. „Trybuna Ludu” zamieściła donos: „Na budowie Sejmu pracuje ob. Paprocki Ryszard. Pracuje to może źle powiedziane, bo ob. Paprocki jest przykładem bumelanta, który stroni od roboty, jak może. A przecież ob. Paprocki jako technik transportu i warsztatu powinien dawać przykład całej załodze. Przykład to ob. Paprocki daje, ale przykład, jak pić wódkę, włóczyć się bez celu po budowie albo godzinami przesiadywać w kuchni czy gdzie indziej, gdzie pracują kobiety”.

Minęło ponad 70 lat i ustrój gospodarczy dawno zmienił się na taki, który rzekomo promuje profesjonalizm, produktywność i zaangażowanie, mimo to ob. Paprocki Ryszard wydaje się nam dziwnie współczesny – jego podejście do pracy dostrzegamy u większości z nas. Potwierdzają to nagłówki w rodzaju: „w Polsce aż 60 proc. osób tylko udaje, że pracuje”.

Co, u diabła, jest z nami nie tak? Zaraz, zaraz – zanim złożymy samokrytykę na socjalistyczną modłę, przypomnijmy sobie przysłowie o rybie, która psuje się od głowy. Jeśli wczytać się w raporty badawcze, odkryjemy, że jednym z najczęstszych powodów markowania roboty, bumelanctwa jest jakość przywództwa. Innymi słowy, jakie zarządzanie, taka praca i morale zatrudnionych.

Demoralizacja:
Demoralizacja:
Jeżeli szef nie świeci przykładem, pracownicy stracą wiarę w swoją dobrą pracę – mówi Adam Bodziak, właściciel i zarządzający agencją Green Light Public Relations.
TOMASZ PIKULA

Jakich potrzebujemy liderów, byśmy stali się bardziej zmotywowani, przejęci swoimi obowiązkami i pełni entuzjazmu?

Od dyktatury do demokracji

Zacznijmy od tego, który styl zarządzania wydobywa z ludzi to, co najlepsze: autorytaryzm, demokracja, a może liberalizm? Stop. Złe postawienie sprawy. To tak, jakby się zastanawiać, który lek jest skuteczny: tritace, aviomarin czy viagra. Pierwszy zwalcza nadciśnienie, drugi chorobę lokomocyjną, trzeci zaburzenia erekcji. Wytrawny menedżer, niczym dobry farmaceuta lub lekarz, ma pod ręką wiele różnych środków. Na Kowalskiego zadziała metodą autokratyczną, dla Nowaka będzie demokratą – zawsze postąpi adekwatnie do sytuacji, kondycji firmy i dojrzałości poszczególnych osób. Stylu liberalnego raczej nie zastosuje, bo jest to zachęcanie mistrzów beztroski, pokroju ob. Paprockiego, do wchodzenia przełożonym na głowę.

– Dziś nastała moda na znoszenie hierarchii. I dobrze. Nie zapominajmy jednak o tym, że do partnerstwa, równości, niezależności trzeba dorosnąć. Dopóki ludzie się tego uczą, dopóty nie należy wypuszczać z ręki steru – przekonuje Michał Gembal, dyrektor marketingu spółki Arcus.

Podobnie myślą Wojciech Haman i Jerzy Gut, psycholodzy i autorzy książki „Szef to zawód”. Ich zdaniem czasem można, a nawet trzeba zarządzać żelazną ręką – choćby wtedy, gdy bankructwo firmy jest blisko. Bez pewnej dozy stanowczości, dyscypliny trudno uratować tonący okręt biznesu. Oczywiście, za surowość płaci się nieraz wysoką cenę: podkomendni przestają cię lubić, stajesz się obiektem krytyki, ataków. Ale cóż... bycie liderem to nie konkurs popularności.

– Z drugiej strony kiepski to boss, który jest dyktatorem tylko dlatego, że uwielbia demonstrować swoją dominację. Władza i rozbuchane ego to strasznie niebezpieczne połączenie. Niszczy morale zarówno poszczególnych jednostek, jak i całych zespołów, działów, przedsiębiorstw – zwraca uwagę Michał Gembal.

Nic dziwnego, że autorski duet Gut – Herman za jedną z najważniejszych kompetencji przywódczych uważa elastyczność. Jej przeciwieństwem jest nerwica – stan, w którym pryncypał czuje, że nie ma wyboru i musi postąpić tylko w jeden sposób, np. zmieszać z błotem nieogarniętego pracownika bądź – przeciwnie – rozpieszczać go i głaskać po głowie, choćby codziennie wynosił on pęk długopisów z biura. Jako antidotum na menedżerską nerwicę eksperci zalecają projektowanie, trenowanie i stosowanie nowych scenariuszy. To sposób na przekroczenie swoich stereotypowych zachowań i ról.

Pieniądze a motywacja

A teraz słów kilka o motywacji finansowej.

– Szefowie słusznie zastanawiają się nad tym, jak kształtować politykę płacową, aby przyciągnąć, zatrzymać i zmotywować najlepszych. Czy jednak nie przywiązują do pieniędzy zbyt dużej wagi? Lojalności, szacunku czy zaufania nie da się kupić – zaznacza Michał Gembal.

Nauka stawia sprawę jasno: pieniądze motywują tylko do określonej kwoty – mianowicie takiej, która pozwala na godne życie, czyli bez zmartwień o rachunki, czynsz, raty kredytu hipotecznego.

Po zaspokojeniu podstawowych potrzeb wzrost dochodów nie podnosi naszego dobrostanu, poczucia szczęścia, tym samym przestaje być napędem do jeszcze większego wysiłku czy lepszej obsługi klientów – wyjaśnia Adam Bodziak, właściciel i zarządzający agencją Green Light Public Relations.

Warto o tym pamiętać, gdy współczesny odpowiednik ob. Paprockiego co rusz żąda od nas podwyżki. Nie spodziewajmy się, że jeżeli znów ją dostanie, w końcu będzie zadowolony. Bynajmniej, za kwartał znów wystąpi z wnioskiem o wyższą pensję.

– Uleganie szantażowi płacowemu to zły pomysł. Roszczeniowej postawie z reguły towarzyszy nadmierna pewność siebie przechodząca w arogancję i tupet. Osoby skromne zarabiają gorzej, mimo że często mają większy udział w osiągnięciach firmy. Po prostu zaniżają swój wkład lub nie umieją upomnieć się o swoje – wskazuje Adam Bodziak.

Spójrzmy prawdzie w oczy: na gwiazdorów nie ma co liczyć, choćby byli ponadprzeciętnie zdolni. „Jeśli przyszli głównie po ogromne wypłaty, to z łatwością pójdą później tam, gdzie zaoferują im jeszcze więcej“ – piszę Stefan Stern i Cary Cooper w bestsellerowym poradniku „Mity zarządzania”. I dodają z naciskiem: „Wasza firma będzie radzić sobie znacznie lepiej z ludźmi, którzy naprawdę chcą w niej pracować, którzy otrzymują słuszne, lecz nie wygórowane pensje oraz dla których to praca, a nie wypłata liczy się najbardziej”.

– Czasem słyszę o firmach, które na tle swojej branży płacą przeciętnie, a mimo to wysokiej klasy fachowcy walą do nich drzwiami i oknami. Gdy próbuję dociec, dlaczego tak się dzieję, nieodmiennie odkrywam, że magnesem dla najlepszych są przyjazne środowisko pracy, nietuzinkowe projekty i możliwość rozwoju zawodowego – mówi Adam Bodziak.

Jak gołąb z YouTube’a?

Na YouTube B.F. Skinner, profesor psychologii z USA, pokazuje, jak z pomocą ziarna zachęca gołębia do wykonania pełnego obrotu. Wygląda na to, że badacz jest w stanie skłonić swojego skrzydlatego przyjaciela do niemal każdej akrobacji. Film sugeruje, że w identyczny sposób można oddziaływać na pracowników: wystarczy odpowiednia nagroda – awans, podwyżka, premia, a zrobią wszystko, czego się od nich zażąda. Nic bardziej mylnego. Badania podważają skuteczność metody na dziobiącego ptaka. Z powodów finansowych zachęt przeciętny człowiek – ot, taki ob. Paprocki Ryszard – nie przestanie się obijać, flirtować z koleżankami z biura i pić wódki w godzinach pracy. Tym bardziej wybitni specjaliści potrzebują zupełnie innego ziarna.