Autorzy najnowszego raportu Personnel Service „Barometr Polskiego Rynku Pracy” zwracają uwagę, że 28 proc. pracowników opowiada się za skróceniem czasu pracy. Wśród pracodawców entuzjazm w tej sprawie jest znacznie mniejszy. Tylko co dziesiąty planuje wdrożyć taki system.
– Optymalnym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie siedmiodniowego tygodnia pracy dla firm, natomiast dla pracowników – czterodniowego. To oznacza, że nie istniałby weekend w takim klasycznym rozumieniu jak teraz. Każdy miałby trzy dni wolnego w innym momencie, bo zatrudnieni pracowaliby na zmiany, np. od poniedziałku do czwartku i następnie od czwartku do niedzieli. Gospodarka działałaby non stop. Dzięki temu rosłyby zyski przedsiębiorstw. Ponadto rozszerzenie ich działania do siedmiu dni w tygodniu przyczyniłoby się do powstania nowych miejsc pracy i w jakimś stopniu zniwelowałoby problem zastępowania ludzkiej pracy przez sztuczną inteligencję – mówi Krzysztof Inglot, założyciel Personnel Service i ekspert rynku pracy.
Anna Duraj, mecenas w kancelarii Armińska radcowie prawni, uważa, że wprowadzenie czterodniowego tygodnia pracy w Polsce jest kwestią czasu.
– Kodeks pracy już umożliwia takie rozwiązanie, natomiast zapowiadana nowelizacja ustawy spowoduje, że to, co obecnie dostępne jest dla wybranych, stanie się normą dla wszystkich – podkreśla Anna Duraj.
Przypomina, że projekt zmian Kodeksu pracy i tzw. ustaw branżowych w celu wdrożenia 35-godzinnego tygodnia pracy z 2022 r., złożony przez posłów partii Razem i klub parlamentarny Lewicy, był odpowiedzią na możliwość uregulowania tych kwestii. Kilka dni temu Robert Biedroń z Nowej Lewicy zapowiedział powrót do tego tematu i złożenie w ciągu najbliższych kilku tygodni nowego projektu zmian do Kodeksu pracy. Podkreślił, że krótszy tydzień pracy nie będzie się wiązał z obniżaniem pracownikom wynagrodzenia.
Weź udział w konferencji “Recruitment Days 2024”, 24-25 kwietnia, Warszawa >>
Więcej czasu na rozwijanie pasji
Anna Duraj zauważa, że w Szwecji podobne rozwiązania są stosowane już od niemal dekady.
– Motywują podwładnych do bardziej efektywnej pracy i prawidłowego ustawiania priorytetów. To przekłada się na możliwość spędzania czasu z rodziną i rozwijania pasji w większym stopniu niż wcześniej. Przedstawiciele jednego z oddziałów Toyoty w Szwecji zamienili ośmiogodzinne zmiany na sześciogodzinne. Ponadto wprowadzili w firmie drugą zmianę. To umożliwiło obsługę klientów przez dwanaście godzin w ciągu dnia. Ponadto wzrosły zyski salonu sprzedaży aut i autoryzowanego warsztatu, a także satysfakcja wśród pracowników. Bardziej angażowali się oni w wykonywanie obowiązków służbowych – zaznacza radca prawny.
Podkreśla, że tego typu rozwiązania zmniejszają rotację na stanowiskach pracy, co powoduje, że szefowie ponoszą niższe koszty związane z powtarzającymi się rekrutacjami. Natomiast podwładni są zadowoleni z etatowej pracy, nie chcą jej zmieniać. Zwraca uwagę, że do podobnych konkluzji doszli Francuzi i Niemcy, u których obowiązuje 35-godzinny tydzień pracy.
– Zgodnie z obowiązującymi przepisami Kodeksu pracy – co do zasady – osoba zatrudniona na podstawie umowy o pracę na pełen etat wykonuje obowiązki służbowe przez osiem godzin na dobę i średnio przez 40 godzin w skali pięciodniowego tygodnia pracy, uwzględniając okres rozliczeniowy wynoszący nie dłużej niż cztery miesiące – przypomina mecenas z kancelarii Armińska radcowie prawni.
Przyznaje, że u niektórych pracodawców może obowiązywać odmienny rozkład czasu pracy.
– Choć czterodniowy tydzień pracy nie jest standardowym rozwiązaniem, to jednak dopuszczalnym. Art. 129 Kodeksu pracy daje możliwość zbudowania go w taki sposób, aby dostosować jego harmonogram do potrzeb pracodawcy i podwładnego przy uwzględnieniu branży, w której działają. Co istotne, obowiązujące przepisy umożliwiają skrócenie czasu wykonywanych obowiązków zawodowych zarówno w wymiarze tygodniowym, jak i miesięcznym - przy zachowaniu wynagrodzenia na niezmienionym poziomie – tłumaczy Anna Duraj.
Obecne rozwiązania Kodeksu pracy
Mecenas podaje kilka opcji wprowadzenia czterodniowego tygodnia wykonywania obowiązków, bazując na obecnie obowiązujących regulacjach Kodeksu pracy.
– Na pisemny wniosek pracownika szef może zezwolić mu na wykonywanie obowiązków służbowych w wymiarze krótszym niż pięć dni w ciągu tygodnia. Jednocześnie wydłuża świadczenie pracy w ciągu doby maksymalnie do 12 godzin w okresie rozliczeniowym, który nie przekracza jednego miesiąca. W tym systemie podwładny świadczy pracę przez cztery dni w tygodniu, po 10 godzin – wyjaśnia Anna Duraj.
Inna opcja to zadaniowy system czasu pracy. Na czym polega?
– Pracodawca i pracownik wspólnie ustalają czas niezbędny do wykonania powierzonych zadań. Natomiast możliwość decydowania przez podwładnego, w jakiej kolejności będzie to robił i w jakim czasie, wpływa pozytywnie na jego motywację i efektywność – tłumaczy mecenas.
Jej zdaniem najbardziej propracowniczy system to indywidualny rozkład czasu pracy. Pracodawca może ustalić go również na pisemny wniosek podwładnego. Chodzi o dostosowanie godzin lub dni na świadczenie pracy w taki sposób, aby odpowiadało to potrzebom zatrudnionego.
– Aby sprostać oczekiwaniom rynku pracy, zapowiadana nowelizacja ustawy powinna umożliwić nie tylko pracę w wymiarze mniejszym niż pięć dni w tygodniu, lecz również skrócenie jej w ciągu dnia do mniej niż ośmiu godzin. Warto zastanowić się też nad większą elastycznością dotyczącą okresów rozliczeniowych – uważa Anna Duraj.
Eksperci rynku pracy zwracają uwagę na obawy pracodawców związane ze skróceniem tygodniowego wymiaru czasu pracy. Wśród nich wymieniają dodatkowe koszty dotyczące zwiększenia zatrudnienia i problemy z dostępnością wykwalifikowanej kadry, m.in. w takich branżach jak ochrona zdrowia. Zwracają uwagę także na frustrację i stres pracowników w związku z koniecznością zrealizowania obowiązków w krótszym czasie. Specjaliści nie mają jednak wątpliwości, że trend krótszego tygodnia pracy będzie się rozwijał.