Kurs akcji Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW) wzrósł w dwie sesje o ponad 10 proc., po tym jak ustanowił historyczny dołek na poziomie 30,53 zł. Analitycy studzą jednak nadzieje na dalsze zwyżki. Wszystko przez niestabilne fundamenty. — Rok 2014 jest już praktycznie stracony pod względem wyników. Szans na istotną poprawę w 2015 r. raczej nie dostrzegam, choć równocześnie nie uważam też, by miało dojść do kolejnych trwałych obniżek cen węgla — mówi Maciej Bobrowski, dyrektor wydziału analiz i informacji Domu Maklerskiego BDM.



— Rynek węgla koksowego zaczyna przechodzić pewne oczyszczenie. Na świeciezamyka się nierentowne kopalnie, ale w cenach węgla tego jeszcze nie widać. W 2015 r. ceny węgla pewnie będą wyższe, ale ciężko im będzie osiągnąć taki poziom, by cash flow operacyjny pokrył wydatki inwestycyjne JSW. By tak się stało, węgiel musiałby kosztować zamiast obecnych 120, około 150 USD za tonę — tłumaczy Marcin Gątarz, analityk Unicredit CAIB Poland.
Podobnego zdania jest Artur Iwański, dyrektor biura analiz rynkowych Domu Maklerskiego PKO BP, który w zależności od kursu dolara cenę sprzedaży pozwalającą bilansować biznes JSW szacuje na 150-160 USD. Przypomina przy tym, że JSW już teraz sprzedaje węgiel po 139 USD za tonę, a nie za benchmarkowe 120 USD.
— Jeżeli w obecnej, trudnej sytuacji rynkowej JSW przeprowadzi proces restrukturyzacji, a ceny węgla koksowego wzrosną, to jest nadzieja na poprawę wyników — zaznacza Ryszard Rusak, dyrektor inwestycyjny ds. akcji w Union Investment TFI.
Podobieństwa i różnice
Wysoka wycena przy wejściu na giełdę, ambitne plany inwestycyjne, a potem pogorszenie otoczenia, coraz słabsze wyniki i nabrzmiewający problem zadłużenia, pod którego ciężarem trzeba się było w końcu ugiąć — to droga, którą przeszła inna spółka górnicza z GPW — New World Resources. Czy taki scenariusz grozi też JSW?
— Nie jest tak, że po wejściu na giełdę obie te spółki straciły zdolność kontroli kosztów i rozpoczęły zbyt duże programy inwestycyjne. To, co je łączy, to spadek cen węgla po debiucie giełdowym. Historia NWR powinna być więc przestrogą dla JSW. Rodzima spółka jest jednak w lepszej sytuacji, bo posiada większy udział zasobów węgla koksowego, co pozwala jej sprzedawać węgiel nawet na egzotyczne rynki. Nieźle trzyma się też pod względem wolumenów produkcji — mówi Marcin Gątarz.
Specjalista tej kwestii zgadza się z przedstawicielami związków zawodowych, którzy szansy na poprawę sytuacji spółki upatrują w zwiększeniu wydobycia.
— Duży udział w kosztach spółki mają stałe koszty osobowe. Każda wyprodukowana tona mniej to dla JSW wyższa strata. Spółka bardzo rzadko miała jednak problemy z popytem na swój węgiel, więc wzrost wolumenów produkcji niesie niewielkie ryzyko problemów ze sprzedażą. Zwiększenie produkcji spowodowałoby zaś rozwodnienie kosztów stałych — wyjaśnia Marcin Gątarz.
— JSW nie podzieli losu NWR z jednej przyczyny. Jej akcjonariuszem jest skarb państwa — twierdzi Artur Iwański. Ma to jednak również złe strony, jak np. przejęcie od chwiejącej się Kompanii Węglowej (KW) kopalni Knurów-Szczygłowice.
— Finansowa poduszka bezpieczeństwa, którą chwaliła się JSW, została de facto wykorzystana przez Ministerstwo Gospodarki. Pieniądze zostały przetransferowane do KW, która miała problemy z wygospodarowaniem pieniędzy na wypłatę wynagrodzeń dla swoich pracowników — podsumowuje tę operację Maciej Bobrowski.
Obywatelski zysk wyparował
Czas boleśnie zweryfikował zapowiedzi prezesa JSW Jarosława Zagórowskiego sprzed trzech lat, kiedy akcje firmy sprzedawano w ofercie publicznej także w ramach programu Akcjonariatu Obywatelskiego.
— Rynek, na którym działamy, znajduje się w bardzo dobrej sytuacji, a jego perspektywy są nadal obiecujące — mówi wtedy prezes JSW.
Akcje JSW zadebiutowały na giełdzie w lipcu 2011 r. Kilkuzłotowy zysk zdążyli na nich zrealizować tylko nieliczni spośród 168 tys. inwestorów indywidualnych, którzy płacili za akcję po 136 zł. Już na początku sierpnia 2011 r. wycena papierów spadła do niespełna 102 zł. Dziś nie sięga nawet jednej trzeciej tej kwoty. Podobnie stało się z dywidendą. W 2012 r. spółka wypłaciła 5,38 zł za akcję, rok później 2,52 zł. W 2014 nic, bo ledwie trzy lata obecności spółki na giełdzie wystarczyły, by zyski wyparowały. To również stoi w sprzeczności z deklaracjami prezesa z czasu oferty.
— Chcemy budować akcjonariat obywatelski i lojalność naszych akcjonariuszy poprzez dywidendę. Chcemy tak traktować ten biznes, dość wysoko rentowny, by korzystać z tego, co daje nam rynek i wiązać naszych akcjonariuszy poprzez wzrost wartości akcji — mówił 3 lata temu Jarosław Zagórowski.
— Wszystkie wypowiedzi szefów spółek wchodzących na giełdę utrzymane są w ciepłym klimacie, koncentrują się na zaletach, a nie wadach. Od debiutu JSW nie minęło wiele czasu, ale spadek cen węgla koksowego do takich poziomów jak obecnie jest zaskakujący. 3 lata temu trudno by było znaleźć kogoś, kto by się podpisał pod prognozą takiego spadku cen, a w prospekcie wszystkie czynniki ryzyka były opisane — broni prezesa Marcin Gątarz. Ci, którzy go przeczytali, wiedzieli, że zaledwie w 2005 r. ceny węgla koksowego nie sięgały nawet 110 USD, czyli były niżej niż obecnie. Tymczasem niewiele przed ofertą publiczną JSW sięgnęły 330 USD.
— Historycznie to był bardzo dobry moment na sprzedaż akcji i skarb państwa zrobił świetny interes — zaznacza Ryszard Rusak.