KGHM poda do prokuratury byłych szefów swojej spółki w Kongu

opublikowano: 2004-10-13 14:26

Doniesienie do prokuratury o działaniu na szkodę spółki przez byłych szefów firmy KGHM Congo s.p.r.l. w Kongu, należącej do KGHM Polska Miedź SA, złoży w najbliższych dniach zarząd miedziowego koncernu - poinformował PAP dyrektor departamentu prawnego w KGHM Andrzej Krauze.

Podczas środowej konferencji prasowej w Lubinie (Dolnośląskie) wyjaśniono okoliczności, w jakich zmieniono zarząd KGHM Congo s.p.r.l. - spółki-córki, powołanej do realizacji afrykańskiego projektu KGHM. Do zmian w jej władzach doszło na początku października, po tym jak odkryto nieprawidłowości w działalności tego podmiotu. Byli szefowie spółki w Kongu próbowali przeszkodzić w odwołaniu ich ze stanowiska. Według członków misji, która wyjechała do Konga, aby skontrolować podległą spółkę, wezwano przeciw nim policję.

Prezes Polskiej Miedzi Wiktor Błądek powiedział, że Marcin Hajdukiewicz, pełniący jednoosobowo rolę zarządu spółki Congo, oraz jego współpracownik Leszek Szumilas (dyrektor ds. technicznych Congo s.p.r.l.) nie realizowali polityki zarządu KGHM. Istnieje też podejrzenie, że działali na szkodę spółki.

Oddelegowani do Konga w celu sprawdzenia tych informacji pracownicy biura zarządu KGHM, wśród których byli obecni na środowej konferencji prasowej dyrektor departamentu gospodarki zasobami i ochrony powietrza w KGHM Andrzej Banaszak oraz Andrzej Krauze, powiedzieli, że spotkali się z oporem ze strony kontrolowanych władz kongijskiej spółki.

"W Kongo, jak dotąd, zmieniono trzy zarządy, ale zawsze przebiegało to normalnie. Tym razem spotkała nas totalna wojna dezinformacyjna" - podkreślił Andrzej Banaszak. I wyliczał: "Utrudniano nam kontrolę, nie udostępniano dokumentów niezbędnych do jej przeprowadzenia, w końcu zorganizowano demonstrację przeciw nam, a nawet doszło do gróźb i obelg oraz ściągnięcia przeciw nam uzbrojonych policjantów".

Według członków misji, na miejscu brakowało należącego do spółki sprzętu, zamiast tego istniały "dziwne umowy" na jego wykorzystanie.

"Jeżeli mam informację, że jedno z naszych urządzeń można wynająć za 800 USD dziennie, a następnie widzę umowę o wynajęciu go za 3 tys. USD za cały miesiąc, to mogę podejrzewać, że jest to niekorzystne dla spółki" - powiedział Banaszak.

"Pan Hajdukiewicz miał inną koncepcję rozwoju tej firmy. My jesteśmy spółką surowcową, a on dążył np. do zbudowania stacji paliwowej i hotelu. Nie realizował poleceń i uchwał KGHM. W związku z wątpliwościami m.in. co do prawidłowości wykorzystania sprzętu KGHM teraz skrupulatnie sprawdzimy każdą fakturę" - zapowiedział Błądek.

Przyznał, że na razie uniemożliwia to brak dostępu do całej dokumentacji związanej z działalnością Congo s.p.r.l., bowiem większość dokumentacji znajduje się w sejfie w siedzibie afrykańskiej spółki, a byli szefowie nie oddali klucza do niego. "Jeśli będzie trzeba, każę rozpruć sejf" - podkreślił prezes Polskiej Miedzi.

Na konferencji poinformowano, że nowym prezesem KGHM Congo s.p.r.l. został Witold Podchul.

KGHM realizuje projekt powrotu do Konga. Polega on na budowie instalacji hydrometalurgicznej i wznowieniu tam eksploatacji oraz przerobu rudy już wydobytej, ale zalegającej na hałdach.

KGHM Polska Miedź SA rozpoczął inwestycję w Afryce w 1997 roku. Wątpliwości budził np. fakt, że zarząd Polskiej Miedzi zakupił złoże Kimpe nie od państwowego koncernu Gecamines, ale od spółki Colmet International z siedzibą na Wyspach Dziewiczych. Ze względu na niekorzystne warunki kontrakt był renegocjowany. Byłym władzom Polskiej Miedzi zarzucano również, że inwestycja przyniosła straty, ponieważ nie było wystarczających możliwości przerobu wydobywanej rudy na miejscu, wobec czego zalegała ona na hałdach. Inwestycję badała Prokuratura Okręgowa w Katowicach, która w 2002 roku zakończyła sprawę prawomocną decyzją o umorzeniu śledztwa w tej sprawie.

msj/ plo/ bsb/