Powszechnie spekuluje się, że pod koniec minionego tygodnia na rynku walutowym aktywne były japońskie władze. Starały się stabilizować notowania jena, który ponownie zaczął poddawać się presji silnego dolara.
Już wcześniej potwierdzenie znalazły przypuszczenia, że w czwartek Tokio broniło jena przeznaczając na ten cel 3,5 bln jenów. Tajemnicą poliszynela było, że dzień później również doszło do takiej interwencji. Dane Banku Japonii i brokerów sugerują, że w piątek rząd rzucił na rynek 2,4 bln jenów (około 13,5 mld USD), co pozwoliło utrzymać spekulantów w defensywie.
Władze Japonii trzymają się taktyki utrzymywania traderów w niepewności, odmawiając natychmiastowego komentowania, czy rząd interweniował na rynku. Ten ruch pokazuje, że spekulanci muszą zachować czujność nawet po tym, jak Tokio kupowało jena.
Na przełomie kwietnia i maja japoński rząd, który odpowiedzialny jest za kształtowanie notowań jena (w innych krajach spoczywa to na brakach banków centralnych) wydał rekordową kwotę 9,8 bln jenów, aby wesprzeć jena, który spadł do najniższego poziomu w stosunku do dolara od 34 lat.
Eksperci podkreślają, że dla inwestorów okres poprzedzający 31 lipca będzie bardzo nerwowy, ponieważ zarówno Bank Japonii, jak i Rezerwa Federalna ogłoszą decyzje polityczne, które mogą znacząco wpłynąć na trajektorię waluty. Potencjalna podwyżka stóp przez BOJ i znaczne cięcia w zakupach obligacji, w połączeniu z sygnałami obniżek stóp przez Fed, mogą zapewnić dalsze wsparcie dla jena.