Komentarz Jacka Zalewskiego: Większość jest już zdecydowana

Jacek Zalewski
opublikowano: 2010-07-01 07:09

Druga i ostatnia debata telewizyjna Bronisława Komorowskiego i Jarosława Kaczyńskiego wniosła do kampanii trochę więcej zadziorności, ale nie wywołała w wyborczych nastrojach żadnego tąpnięcia. Elektoraty obu kandydatów z 20 czerwca postawią 4 lipca swoje krzyżyki w tych samych kratkach, niewiadomą jest tylko zachowanie wyborców kandydatów którzy odpadli.

Wszystkie symulacje wskazują, że z przepływów głosów znacznie większą korzyść odniesie kandydat PO, ale może ona zostać osłabiona mniejszą frekwencją.

W urzędach gmin trwa niespotykany ruch i pobieranie zaświadczeń uprawniających do urlopowego głosowania. To zjawisko bardzo budujące, chociaż ma specyficzny kontekst. Otóż ludzie chcą głosować daleko poza domem nie dla górnolotnego zrealizowania swego konstytucyjnego prawa wyborczego i zarazem spełnienia obywatelskiego obowiązku. Wszystkie pobierane zaświadczenia z góry przeznaczone są wsparciu konkretnego kandydata! Motywacja jest bardzo prosta — zmobilizuję się na urlopie dla Bronka/Jarka, aby tylko tamten (tu zestaw epitetów) nie wygrał. Z takim właśnie przesłaniem jeden z moich znajomych poświęca dzień z wczasów w Chorwacji — do komisji wyborczej w Splicie będzie jechał aż pięć godzin.

Na finiszu kampanii wyciągane są najróżniejsze argumenty, bez względu na ich prawdziwość. Poglądowym przykładem może być propagandowe zawłaszczanie obniżenia stawek PIT i wprowadzenia tylko dwóch przedziałów. Ustawę uchwaliła 16 listopada 2006 r. koalicja pod wodzą premiera Jarosława Kaczyńskiego, ale do autorstwa bardzo chętnie przyznaje się także Platforma Obywatelska, która jako opozycja również za nią głosowała. Niespodziewanie dał głos jeszcze jeden ojciec sukcesu, mianowicie… Kazimierz Marcinkiewicz. Rzeczywiście, 26 czerwca 2006 r., czyli tuż przed utratą stanowiska premiera, zdążył wnieść do Sejmu rządowy projekt nowelizacji PIT z obniżką stawek. Dzisiaj trzymając stronę kandydata PO, zarzuca prezesowi PiS kłamstwa. Jednak w tej akurat sprawie prawdziwymi decydentami byli bracia Kaczyńscy, bez ich akceptacji z likwidacji najwyższego przedziału PIT nic by nie wyszło.