Koniec Bezpiecznego kredytu 2 proc. jest nieunikniony

Anna GołasaAnna Gołasa
opublikowano: 2023-11-27 20:00

Politycy prześcigają się w pomysłach na zastąpienie rządowego programu wsparcia. Deweloperzy mają jednak wątpliwości, czy tanie kredyty to dobry sposób na uzdrowienie sytuacji w mieszkaniówce.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jakie pomysły na zastąpienie programu Bezpieczny kredyt 2 proc. mają politycy
  • jakie są ich zastrzeżenia wobec dotychczasowego programu wsparcia dla mieszkalnictwa
  • co o propozycjach ugrupowań politycznych sądzą deweloperzy
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Do 16 listopada banki podpisały ponad 37 tys. umów w programie Bezpieczny kredyt 2 proc. Ich łączna wartość to 15 mld zł, a więc pięć razy więcej niż zaplanowano na 2023 r. – wynika z ostatnich danych Ministerstwa Rozwoju i Technologii.

Wszystko wskazuje na to, że budżet programu na lata 2023-24 r. wyczerpie się już za dwa miesiące. I tu pojawia się pytanie, co nowy rząd zrobi z tanimi kredytami. Choć postulaty partii, które weszły do Sejmu, są różne, ich wspólnym mianownikiem jest niechęć do dwuprocentowych pożyczek. Politycy opowiedzieli o tym podczas debaty, zorganizowanej przez Polski Związek Firm Deweloperskich i Platformę Mieszkaniowo-Budowlaną Pracodawców RP.

- Nie jesteśmy zwolennikami Bezpiecznego kredytu 2 proc., którego skutkiem jest wzrost cen mieszkań. To nie program spowodował przyspieszenie inwestycji deweloperskich. Mieliśmy po prostu do czynienia z odbiciem po okresie, w którym mieszkania nie powstawały, bo była pandemia i rynek był zamrożony – mówi Anna Maria Żukowska z Nowej Lewicy.

Sprzeciw dla dwóch procent

Zwraca jednocześnie uwagę, że młode osoby, chcące się usamodzielnić, nie mają często zdolności kredytowej, wymaganej przy Bezpiecznym kredycie 2 proc. To powoduje, że trafiają na rynek najmu, na którym stawki są horrendalne.

- Pochłaniają nawet 70 proc. przychodów młodych ludzi. Priorytetem przyszłego rządu powinno być zwiększenie zasobów mieszkań na wynajem, oferowanych przez państwo. Nie powinno być tak, że można wynajmować tylko od prywatnych inwestorów. Dysponując towarem deficytowym mogliby oni napędzać wzrost cen. Nie mamy absolutnie nic przeciwko własności, ale chcemy dać szansę tym, których na nią nie stać – mówi Anna Maria Żukowska.

Z pomysłu na wprowadzenie kredytu 0 proc. nie rezygnuje Koalicja Obywatelska.

- Najpierw musimy rozpoznać stan finansów publicznych. Proponujemy kredyt 0 proc., jednak nie jest to element umowy koalicyjnej, więc nowa rada ministrów będzie o tym dyskutować – mówi Paweł Bliźniuk z Koalicji Obywatelskiej.

Zdaniem Jacka Tomczaka z Polskiego Stronnictwa Ludowego, optymalnym rozwiązaniem byłoby wsparcie potencjalnych nabywców mieszkań w zakresie wkładu własnego i zaoferowanie im kredytu 1,5 proc. Ugrupowanie proponowało to w ramach programu Własny kąt.

- Trzeba podkreślić, że wspieranie rynku mieszkaniowego jest dla państwa dobrym biznesem. Przykładowo, program Mieszkanie dla młodych wpłynął na wzrost PKB, nakręcił produkcję mebli, okien, a państwo zarabiało dzięki podatkom – mówi Jacek Tomczak.

Bezpiecznego kredytu 2 proc. broni natomiast Waldemar Buda z Prawa i Sprawiedliwości, były już minister rozwoju. Autor tego rozwiązania.

- Ten program nie wpłynął na wzrost cen nieruchomości, umożliwił natomiast zakup mieszkań wielu osobom. Bezpieczny kredyt 2 proc. powinien być kontynuowany nie tylko w najbliższym czasie, ale przez lata – uważa Waldemar Buda.

Nie tędy droga

O ocenę proponowanych programów kredytowych poprosiliśmy deweloperów.

- Uważamy, że inicjatywy typu Bezpieczny kredyt 2 proc., czy choćby proponowany kredyt 0 proc., to sztucznie wykreowane dopalacze, za które niepotrzebnie płaci całe społeczeństwo. Natomiast ceny nieruchomości nieprzerwanie rosną. Wszelkie programy wspierające sferę popytową są tylko doraźnym sposobem na zaleczenie problemów, z jakimi mierzy się mieszkalnictwo w Polsce. Tymczasem głównym powodem braku mieszkań w przystępnych cenach jest dziś brak gruntów pod budowę oraz znaczne wydłużenie czasu planowania i pozyskiwania pozwoleń na budowę. W naszej opinii przyszły rząd powinien skoncentrować swoją uwagę na stronie podażowej, aby działania deweloperów mogły przebiegać sprawniej. Chodzi o uwolnienie gruntów i zwiększenie dostępności działek, szczególnie w dużych aglomeracjach, przyspieszenie procedur administracyjnych, czy choćby poprawienie infrastruktury w obrębie dostępnych gruntów – mówi Andrzej Gutowski, wiceprezes Ronsona.

Małgorzata Ostrowska, dyrektorka pionu marketingu i sprzedaży w J.W. Construction przyznaje, że jest za wsparciem, zwłaszcza młodych ludzi, w zakupie pierwszego mieszkania.

- Zwłaszcza, że w ostatnich latach posiadanie “własnego M” było - w warunkach bardzo niekorzystnego kredytowania i galopującej inflacji - poza zasięgiem wielu mieszkańców naszego kraju. Programy finansowania są potrzebne, warto jednak by projektować je w perspektywie długofalowej, a nie jako działanie doraźne. Według nas, równolegle trzeba pracować nad tym, by ograniczać lukę podażową, walczyć z niedoborem mieszkań. Należy uwolnić grunty, usprawnić procedury związane z uruchomieniem inwestycji, tak by nie wpływało to na drastycznie rosnące koszty realizacji tych inwestycji i w efekcie, ceny nieruchomości - mówi Małgorzata Ostrowska.