Głównym motorem wzrostu była wyższa niż przewidywana spłacalność portfeli – Kruk otrzymał 14 proc. spłat więcej niż oczekiwał, a spłaty łącznie wyniosły na wszystkich rynkach 854 mln zł, czyli o 18 proc. więcej niż przed rokiem. To pozwoliło na osiągnięcie 604 mln zł EBITDA gotówkowej.
- Jesteśmy już firmą europejską. Obecnie 60 proc. inwestycji i 60 proc. spłat dotyczy rynków poza Polską. Niedługo do Włoch, Hiszpanii oraz Rumunii dołączy Francja – mówi Piotr Krupa, prezes Kruka.
- Pierwszy kwartał jest pozytywnym zaskoczeniem. Pokazał, że są lepsze spłaty, niższe koszty, inne transfery, większe emisje niż zaplanowaliśmy w budżecie. Te czynniki zagrały w kierunku wyższego zysku netto w pierwszym kwartale, co w praktyce oznacza, że perspektywy wzrostu zysku w 2024 r. są lepsze niż planowaliśmy. Również kwiecień wyglądał dobrze – dodaje Michał Zasępa, członek zarządu Kruka.
- Zarząd Kruka zwykle jest dość powściągliwy na początku roku i także w tym roku tonował nastroje. Nie wiadomo było, jak będzie wyglądała konkurencja – czy główni gracze, w tym Intrum, wrócą na rynek, czy jeszcze nie. Okazuje się, że środowisko operacyjne jest bardzo dobre – spłaty są ponad plan. Kruk rozpoznaje dodatkowe wyniki z rewaulacji – mówi Michał Konarski, analityk BM mBanku.
Inwestycje spadły
W tych warunkach inwestycje w portfele jednak spadły o 36 proc. do 335 mln zł. Zarząd spółki tłumaczy, że to efekt ograniczonej podaży oraz ostrożnego podejścia. Zdaniem menedżerów firma jest już zadłużona średnio, a nie nisko, po dużych inwestycjach w portfele w zeszłym roku, gdy przekroczyły 3 mld zł. Dług netto do EBITDA osiągnął poziom 2,3x.
- Może trochę in minus zaskoczyły w I kwartale wydatki na nowe portfele, ale zapowiedzi są bardziej optymistyczne niż w IV kwartale, gdy zarząd sygnalizował 2,5 mld zł, a obecnie mówi się o 2,5-3 mld zł. Stąd ciężko szukać jakichś chmur na horyzoncie. Na rynkach strefy euro obciążenie dla klientów jest większe, bo stopy poszły do góry, a nie ma takiej sytuacji, jak w Polsce, gdzie co chwilę mamy wybory i nikt nie myśli o cięciu wydatków socjalnych, które często trafiają do klientów Kruka – mówi Michał Konarski.
Koszty wzrosły o 16 proc. w ujęciu rocznym, głównie za sprawą wzrostu kosztów pracowniczych o 7 proc. oraz kosztów operacyjnych o 39 proc. Ogólnie jednak ROE udało się utrzymać na poziomie 26 proc.
- Można się spodziewać, że w kolejnych kwartałach będą pozytywne aktualizacje w wycen portfeli w Polsce i w Rumunii. Jest istotny wzrost kosztów, ale niższy niż planowaliśmy. Część to trwałe oszczędności. W perspektywie pięciu lat zysk netto powinien dalej rosnąć przy założeniu, że podtrzymamy inwestycje na poziomie 2,5-3 mld zł w kolejnych latach – mówi Michał Zasępa.
Kierunek Francja
Na polskim rynku Kruk odnotował wzrost spłat z 322 mln zł przed rokiem do 348 mln zł w I kwartale i 36 proc. rentowności. Zarząd obserwuje sporą podaż portfeli i już w tym roku zainwestował 130 mln zł. Najbardziej rentownym biznesem pozostaje Rumunia, gdzie rentowność Kruka sięga 44 proc. W tym kraju spłaty akurat spadały do 160 mln zł ze względu na rozłożenie krzywej spłat. We Włoszech spłaty wzrosły ze 142 do 196 mln zł, zainwestowano w nowe portfele 134 mln zł i zarząd spodziewa się dobrego roku. W Hiszpanii odnotowano największy wzrost portfela ze 109 do 160 mln zł, a spłaty wzrosły z 69 do 126 mln zł. Jednocześnie Kruk wygasza działalność w Czechach i na Słowacji, ze względu na niedużą wielkość tych rynków.
- Prowadzimy portfel testowy we Francji, mamy pozytywne doświadczenia, ale na razie uczymy się rynku. Chcemy kupić jeszcze jakiś portfel we Francji, ale wyniki testów podsumujemy w II półroczu. Ten rynek nie był tak rozwinięty jak w Polsce, Rumunii czy Hiszpanii, ale to się powoli zmienia. Banki zwiększają skłonność do sprzedaży portfeli ze względu na zmiany ustawodawcze – mówi Michał Zasępa.
- Kruk na tyle dynamicznie się rozwija, że jest zmuszony szukać nowych rynków do inwestycji. Jeśli chodzi o nakłady, to już w Hiszpanii, Rumunii, Polsce czy we Włoszech udziały rynkowe są dwucyfrowe. To sprawia, że ciężko już je zwiększać, bo trzeba by akceptować wyższe ryzyko i przepłacać za portfele. Dlatego z optymizmem przyjęliśmy decyzję o wejściu do Francji, choć początki Kruka we Włoszech czy w Hiszpanii były trudne. Jest to konieczne, jeżeli firma chce w długiej perspektywie wydawać ponad 3 mld zł na portfele – mówi Michał Konarski.
Czas sprzyja Krukowi, gdyż część firm windykacyjnych przeinwestowała i duże zadłużenie nie pozwala im na kupowanie portfeli.
- Widzimy mniejszą konkurencję, co pozwala nam uzyskiwać lepsze ceny za portfele. Jednocześnie nie widać problemu z finansowaniem – inwestorzy odróżniają już nas i Intrum, więc możemy je pozyskiwać je taniej. Na razie jednak nie będziemy robili emisji obligacji, gdyż czekamy na decyzje banków w sprawie finansowania – mówi Michał Zasępa.
- Wydaje mi się, że kolejnym krokiem będzie stworzenie we Francji swojej struktury lub przejęcie lokalnego konkurenta, a być może teraz jest idealny moment, bo część windykatorów na rynku ma znaczące problemy – mówi Michał Konarski.
W piątek, 10 maja, walne zgromadzenie Kruka zdecyduje o wysokości dywidendy. Zarząd zaproponował 18 zł na akcję.