W odpowiedzi na kryzys na rynku nieruchomości niemiecki kanclerz Olaf Scholz podjął nowe inicjatywy, mające na celu złagodzenie tej sytuacji w największej gospodarce Europy. Jednak spotkanie kanclerza z liderami branży nieruchomości i regionalnymi przywódcami przyniosło mieszane rezultaty, przy czym niektórzy uczestnicy uważali, że zaproponowane środki wsparcia są niewystarczające.
Niemiecki przemysł budowlany, który od dawna stanowił podstawę gospodarki, generując znaczną część produkcji i miejsc pracy, boryka się z problemem. Niskie stopy procentowe przez lata przyciągały ogromne środki finansowe do rynku nieruchomości, który uważano za stabilny i bezpieczny. Jednak gwałtowny wzrost stóp procentowych doprowadził do trudności w tej branży, prowadząc do niewypłacalności deweloperów, zamrożenia transakcji i spadku cen. Po raz pierwszy od dekady liczba pracowników w budownictwie zaczęła maleć.
Niemcy stawiają sobie ambitny cel budowy 400 tys. mieszkań rocznie, ale napotykają na trudności w jego osiągnięciu. Spadki w przypadku domów jednorodzinnych i dwurodzinnych były jeszcze większe, wynoszące odpowiednio 38 proc. i 53 proc.