Lasy Państwowe (LP) zaproponowały wyłączenie z użytkowania gospodarczego ponad 564 tys. ha lasów. Pozyskiwanie drewna na tych terenach będzie całkowicie wstrzymane. Plany obejmą blisko 101 tys. ha lasów w rejonie Białegostoku, a także lasy na terenie nadleśnictw m.in. w Szczecinku (57 tys. ha), Olsztynie (53 tys. ha) i Zielonej Górze (33 tys. ha). Zdaniem LP przełoży się to na zmniejszenie pozyskania drewna o 3 mln m sześc. w 2026 r.
W praktyce oznacza to, że w latach 2025-26 na rynku będzie aż o 5 mln m sześc. drewna mniej, bo zgodnie z wcześniejszymi informacjami w 2025 r. podaż drewna ma być niższa o 2 mln m. sześc.
Chcą wiedzieć
To jednak nie wszystko — dodatkowo ponad 640 tys. ha lasów ma być poddane modyfikacjom. W praktyce oznacza to, że drzewostan będzie pozyskiwany w sposób „mający na uwadze m.in. zmiany klimatu i oczekiwania społeczne” — poinformowały LP w komunikacie. Propozycja LP może więc wyłączyć z użytkowania łącznie ponad 1,2 mln ha, czyli 17 proc. gruntów leśnych zarządzanych przez to przedsiębiorstwo.
Przedstawiciele branży drzewnej są zaskoczeni tymi planami.
— Nie otrzymaliśmy wcześniej żadnych informacji na ten temat. Podane przez LP liczby w praktyce niewiele mówią, budzą jedynie niepokój — mówi Piotr Poziomski, prezes Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego (PIGPD).
Jego zdaniem nie wiadomo, jak te plany wpłyną na podaż surowca drzewnego. Kluczowa jest odpowiedź na pytanie, w jakim konkretnie czasie dojdzie do jej zmniejszenia.
— Wystąpimy do LP z prośbą o doprecyzowanie zapowiedzi. Przemysł drzewny, a także społeczeństwo mają prawo wiedzieć, kto na tym zyska, a kto straci. Musimy wiedzieć, w jakim kierunku idą zmiany, żeby się do nich dostosowywać — mówi Piotr Poziomski.
Oberwą mali i duzi
Zdaniem Rafała Szeflera, eksperta branży drzewnej, dla tego sektora i meblarzy plany LP to dramat.
— Jeśli zostaną zrealizowane, to w ciągu najbliższych dwóch lat będziemy mieli o jedną czwartą mniej surowca niż dotychczas. Dla wielu firm będzie to katastrofa — ostrzega ekspert.
W jego opinii uderzy to zarówno w małe tartaki, które zajmują się obróbką drewna, jak też duże firmy. Jest to o tyle niebezpieczne, że branża drzewna już jest pogrążona w kryzysie. Z ostatniego raportu Banku Pekao wynika, że spadek rentowności nastąpił już niemal we wszystkich segmentach sektora. W pierwszych pięciu miesiącach tego roku żaden nie zwiększył też eksportu.
— Plany LP to czysty populizm. Jeśli wejdą w życie, upadnie jedna trzecia firm z branży meblarskiej. Powinno się dążyć do ochrony lasów, ale nie w takim tempie i takim kosztem — podkreśla Rafał Szefler.
Bój o drewno
Przedstawiciele drzewnego sektora obawiają się wzrostu cen i problemów z dostępem do surowca.
— Pierwsze efekty już widać. W związku z zapowiedziami LP zapanował chaos informacyjny, a przedsiębiorcy zaczynają zabijać się o drewno. Muszą kupować je coraz drożej, obawiając się o dostęp do surowca. Tak to działa, gdy drastycznie się coś ogranicza i zapowiada, że to jeszcze nie koniec — podkreśla Piotr Poziomski.
Branża z niepokojem obserwuje również intensyfikację zakupów surowca na eksport, głównie na Zachód oraz do Skandynawii.
— Trudno jednak stwierdzić, czy jest to kierunek docelowy, czy tylko pośredni — mówi Piotr Poziomski.
Moratorium to początek
Przypomnijmy, zgodnie z umową koalicyjną 20 proc. lasów w Polsce miało być wyłączone z pozyskania drewna. Prace w zakresie powiększenia obszarów ochronnych prowadzone są także w UE. W ostatnich latach LP wskazywały, że spełnienie europejskich norm oznaczałaby wyłączenie 3 mln ha.
W styczniu decyzją kierownictwa resortu klimatu i środowiska wprowadzono moratorium w sprawie wstrzymania lub ograniczenia wycinki drzew. Odnosiło się ono do 10 obszarów: Bieszczad, Puszczy Boreckiej, Puszczy Świętokrzyskiej, Puszczy Augustowskiej, Puszczy Knyszyńskiej, Puszczy Karpackiej, Puszczy Rominckiej, Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego, a także okolic Iwonicza-Zdroju i Wrocławia. Pierwotnie miało obowiązywać przez pół roku, ale w połowie czerwca zostało przedłużone.