Produkowane przez spółkę Novo Nordisk leki na odchudzanie, takie jak Ozempic, Wegovy czy Saxenda, sprzedają się jak ciepłe bułeczki. Zaliczane do klasy GLP-1 i wprowadzone na rynek jako preparaty wspomagające walkę z cukrzycą typu 2 stosowane są przez Amerykanów walczących z otyłością. Powodują nie tylko szybsze spalanie tkanki tłuszczowej, ale również ograniczają apetyt. Jak wynika z raportu Trillian Health, w latach 2020-2022 sprzedaż wzrosła o 300 proc., przez co pojawiły się problemy z dostępnością medykamentów.
- Analogi GLP-1 przyniosły przełom w leczeniu cukrzycy typu 2. Zmniejszają apetyt, masę ciała oraz ryzyko zdarzeń sercowo-naczyniowych. Biorą je nie tylko – zgodnie z zarejestrowanymi wskazaniami - osoby z niedostatecznie kontrolowaną cukrzycą lub otyłością [jak w przypadku Wegovy - red.], ale też zdrowi ludzie, którzy po prostu chcą schudnąć. Wiele osób kwalifikuje się do takiej terapii, prowadzone są też badania kliniczne nad kolejnymi wskazaniami, więc populacja pacjentów powinna się zwiększać. Widoczne są ograniczenia w mocach wytwórczych tych leków, ich produkcja nie nadąża za dynamicznie rosnącym popytem - mówi Beata Szparaga-Waśniewska, analityczka BM mBanku.
Całą sprawę z uwagą obserwują przedstawiciele największych spółek nie tylko z branży medycznej, ale także spożywczej, lotniczej, technologicznej czy kosmetycznej. Zmiana codziennych nawyków konsumentów, spowodowana ograniczeniem apetytu i stopniową utratą wagi, dotknie wielu biznesów. Część z nich szykuje się na ciężkie lata, rozważa zmianę strategii, a pozostałe zacierają ręce na myśl o potencjalnych zyskach i oszczędnościach. Rewolucję może powstrzymać prawne ograniczenie dostępności leków.
Na pierwszy ogień
Jako pierwszy potencjalnymi skutkami popularności leków na odchudzanie zainteresował się Walmart. Pochodząca ze stanu Arkansas spółka prowadząca sieć kilkunastu tysięcy sklepów spożywczo-przemysłowych zbadała, jak zmieniają się nawyki zakupowe osób, które przyjmują Ozempic, Wegovy czy Saxendę. Z pierwszych ustaleń analizy wynikło, że skład przeciętnego koszyka osoby, które zaczęła brać leki na odchudzanie, wyraźnie się zmienił: mniej jest w nim żywności, zarówno pod względem liczby artykułów, jak i sumy kalorii.
Sieć ma pełen dostęp do danych zakupowych swoich klientów, a jako że sama posiada w sprzedaży leki na odchudzanie, to jest w stanie dokładnie stwierdzić, co kupowano przed i po rozpoczęciu terapii. Nie powinna więc dziwić paniczna reakcja rynku – w ciągu jednej sesji od publikacji wyników badania Walmartu, kursy PepsiCo oraz Coca-Coli osunęły się około 5 proc. Bardziej ucierpiała ta pierwsza firma, ponieważ nie tylko produkuje napoje gazowane, ale ma także ekspozycję na branżę przekąsek, przez marki Lays, Cheetos czy Doritos. Jej zarząd, aby odzyskać zaufanie inwestorów, zaktualizował prognozę sprzedaży. Podniósł o 1 pkt proc przewidywania dla wzrostu zysku na akcję w przyszłym roku podatkowym, do 13 proc. r/r. Hugh Johnston, dyrektor finansowy PepsiCo, przekonywał w wywiadzie dla Bloomberg TV, że nie widzi jakiegokolwiek wpływu popularności leków na odchudzanie na wyniki.
Taniały również akcje McDonald’s, Domino’s Pizza oraz Yum Brands, właściciela marek KFC, Pizza Hut czy Taco Bell. Inwestorzy w branży spożywczej są szczególnie wyczuleni na skutki popularności leków na odchudzanie po wypowiedziach prezesa Kellanovy, producenta chipsów Pringles, który potwierdził, że spółka bada już wpływ stosowania leków na odchudzanie na nawyki żywieniowe konsumentów.
Mimo że na Wall Street niektóre instytucje próbowały bagatelizować problem – Pictet Asset Management w liście do klientów przypomniał, że przecież są w fast foodach sałatki, a na działach ze słodyczami bezcukrowe przekąski - większość firm inwestycyjnych potwierdziła pesymizm rynku. Morgan Stanley przedstawił nawet badanie, zgodnie z którym osoby odchudzające się lekami spożywają mniej cukru i tłuszczu. Wskazał też głównych przegranych – restauracje fast food, producentów napojów i pakowanego jedzenia.
Zarówno inwestorzy, jak i analitycy wytypowali też już firmy spoza branży spożywczej, które mogą pośrednio tracić lub zyskiwać na skutecznym działaniu terapii odchudzającej z wykorzystaniem leków od Novo Nordisk. Wskazania są czasem zaskakujące.
Jednym z ciekawszych wymienianych zagrań giełdowych jest inwestycja w spółki z branży lotniczej. Wydatki na paliwo to średnio 25 proc. kosztów linii lotniczych. Wiele z nich obsesyjnie ogranicza każdy kilogram: rezygnuje z papierowych gazet, korzysta z lżejszych naczyń. Jak wynika z obliczeń Jefferies Financial, jeżeli każdy z pasażerów United Airlines schudłby o 4,5 kg, spółka w tym roku oszczędziłaby 80 mln USD i aż 104,5 mln litrów paliwa lotniczego.
Dużo mówi się też o branży fitness. W końcu od samych tabletek schudnąć się nie da, aktywność fizyczna jest coraz bardziej popularna, a zdrowy tryb życia modny. Jednym ze wskazywanych zwycięzców jest spółka Peloton, ulubieniec amerykańskich finansistów, który produkuje domowy sprzęt do ćwiczeń. Beneficjentem mogą być też spółki odzieżowe, zajmujące się produkcją ubrań sportowych.
Tu się wszystko rozgrywa
Dziwić może fakt, jak mało powiedziano o branży medycznej, w końcu to ona powinna święcić największe triumfy, gdy leki świetnie się sprzedają. Sprawa jest jednak dość prosta, gdyż wszystkie trzy leki: Ozempic, Wegovy i Saxendę produkuje Novo Nordisk . Spółka niedawno stała się największym notowanym podmiotem w Europie, jej kurs w tym roku podniósł się już o 36 proc, a większość analityków przewiduje dalszy wzrost.
Jest oczywiście jeszcze kilka podmiotów, które również zamierzają zaistnieć w walce z otyłością. Akcje amerykańskiej firmy Eli Lilly podrożały w tym roku o 57 proc., a spółka czeka na zielone światło od regulatorów, aby rozpocząć sprzedaż Mounjaro, leku na cukrzycę, jako preparatu do odchudzania. Za to Zealand Pharma i Boehringer Ingelheim ogłosiły, że ich prace nad eksperymentalną lekiem na otyłość wkroczyły w ostatnią fazę.
Tyle w tym roku do indeksu S&P 500 tracą spółki z sektora ochrony zdrowia, wynika z obliczeń Bloomberg Intelligence.
Poza tym jednak dużej konkurencji nie ma. Podobna sytuacja ma miejsce, jeśli chodzi o dystrybutorów wspomnianych leków. W niszy dominuje firma Catalent, która liczy na rychły wzrost podaży, ponieważ dotychczasowa byłą niewystarczająca i dość mocno ograniczała zyski. Jak donosi Reuters, wkrótce produkcja będzie na tyle duża, że konieczne będzie zatrudnienie nowego dystrybutora. Novo Nordisk ma rozpocząć współpracę z Thermo Fisher Scientific.
Jeżeli więc plany zostana zrealizowane, a rynek zaleje nowa fala leków, które będą rzeczywiście działać na otyłość i cukrzycę, skutki odczują firmy z innych segmentów branży medycznej. Pozytywnie powinny zmienić się wyniki firm, które zajmują się ochroną zdrowia – prywatne kliniki, które oferują pakiety medyczne firmom i osobom indywidualnym. Im mniejsza liczba badań, hospitalizacji i zabiegów, tym mniejsze koszty.
Nie jest możliwe, aby w Polsce ktoś wyprodukował substytut analogów GLP1/GIP ze względu na ochronę patentową, która np. w przypadku Ozempicu wygasa w latach 2031-32.
W kontekście otyłości, stracą firmy wytwarzające środki pomagające w walce ze schorzeniami związanymi z nadmiarem tkanki tłuszczowej. O potencjalnym spadku sprzedaży poinformował już ResMed, którego urządzenia zapobiegają bezdechom sennym. Inwestorzy obawiają się też o popyt na wszelkiego rodzaju terapie chorób serca czy stabilizatory ortopedyczne.
Również ze strachem na sytuację patrzą producenci aparatury wykorzystywanej przez osoby chore na cukrzycę, takiej jak pompy insulinowe.
- Jeżeli analogi GLP-1/GIP będą powszechnie używane, pacjenci dużo później będą wchodzić w fazę leczenia, gdy insulina jest potrzebna. Spadnie popyt na insulinę i urządzenia do pomiaru poziomu glukozy we krwi, co już widać po kursie spółek takich, jak Dexcom czy Insulet, które mocno się w tym roku przeceniły - tłumaczy Beata Szparaga-Waśniewska.
Pochodząca z Sydney firma Capital Group Investment Management terapiami odchudzającymi zainteresowała się kilka lat temu. W ramach funduszu New Perspective zainwestowała m.in. w Novo Nordisk (w 2003 r.) oraz Elli Lilly (w 2021 r.). Strategia, która z początku nie przynosiła rezultatów, zaczęła się opłacać - tegoroczne wyniki wehikułu są lepsze od 94 proc. globalnych konkurentów, a jego aktywa podskoczyły do 889 mln USD.
Życie zweryfikuje
Każda ze wspomnianych teorii - zarówno optymistycznych, jak i pesymistycznych - może się nie sprawdzić, gdyż trend związany z odchudzaniem za pomocą leków jest stosunkowo młody, a niewiadomych wiele. Giganci z branży spożywczej, wokół których jest teraz najwięcej szumu, mogą obronić się zdywersyfikowaną ofertą produktową, jeśli rzeczywiście dojdzie do odejścia klientów od chipsów, batoników czy napojów gazowanych.
- Pepsi czy Coca-Cola mają kuloodporne modele biznesowe i istotną przewagę konkurencyjną w branży spożywczej. Mogą stopniowo dostosowywać się do szerszej zmiany trendów konsumenckich i mają ku temu wszelkie narzędzia - przede wszystkim potężne zasoby gotówki. Są w stanie także tworzyć nowe produkty i popierać je odpowiednimi kampaniami marketingowymi, bazując na globalnej marce. Wolniejsze tempo ekspansji jest możliwe, ale głównie ze względu na skalę biznesu - mówi Eryk Szmyd, analityk XTB.
Pod wątpliwość można podać też trwałość popytu na leki na odchudzanie. Może on wygasnąć naturalnie z czasem lub zniknąć w obliczu dotkliwych skutków ubocznych. Dotychczasowa historia preparatów, takich jak Ozempic, jest bardzo krótka, a już pojawiają się niepokojące doniesienia na temat jego wpływu na zdrowie. Organizacja JAMA w badaniach ustaliła, że leki na otyłość od Novo Nordiska wielokrotnie zwiększają występowanie obrzęku trzustki czy niedrożności jelit.
- Naturalnie trzeba brać pod uwagę wpływ szerokiej dostępności leków na otyłość na poszczególne spółki, natomiast prawdziwe wnioski będzie można wyciągnąć dopiero za kilka lat. Co więcej, nie mamy jeszcze informacji o skutkach długoterminowego i ciągłego korzystania z leków GLP-1, a więc nie sposób stwierdzić, jak wpływają na zdrowie. Już dziś wiemy, że przewlekłe korzystanie z tej kategorii leków negatywnie wpływa na trzustkę oraz obniża nie tylko masę tkanki tłuszczowej, ale również masę mięśniową - mówi Michał Ficenes, zarządzający Ipopema TFI.
Nie chodzi tylko o to, że z uwagi na potencjalne skutki pacjenci przestaną używać leków na odchudzanie. Wkroczyć może regulator, który w USA rozważa cofnięcie refundacji dla osób powyżej 65 roku życia. Wspomniana utrata masy mięśniowej jest szczególnie groźna dla osób starszych, ponieważ osłabia ich równowagę, a upadki i wiążące się z nimi złamania to jedna z głównych przyczyn zgonów seniorów.
O zdrowie obywateli postanowił zawalczyć Rishi Sunak, premier Wielkiej Brytanii. Skupi się jednak nie na otyłości, ale uzależnieniach. Jak wynika z oficjalnych informacji, zamierza stworzyć “niepalące pokolenie”. Zaproponował zmiany prawne, po których osoby urodzone po 1 stycznia 2009 r. nie będą mogły w Anglii legalnie zakupić papierosów i innych wyrobów tytoniowych.