Litewska firma nieprędko rozkręci kolejne wiatraki w Polsce

Kamila WajszczukKamila Wajszczuk
opublikowano: 2025-09-29 17:00

Dziurą deweloperską nazywa sytuację w lądowej energetyce wiatrowej szef litewskiego Ignitisu w Polsce. Mimo wszystko firma pracuje nad zwiększeniem w przyszłości mocy w tej technologii. Chce także być mocniej obecna na rynku sprzedaży energii.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Litewski Ignitis ma dziś w Polsce elektrownie wiatrowe o łącznej mocy 281 MW i fotowoltaiczne o mocy 24 MW. Jak tłumaczy Maciej Kowalski, prezes spółek Ignitis Renewables Polska i Ignitis Polska, to efekt zakończonego niedawno cyklu inwestycyjnego. Odpowiedzialna za OZE spółka wciąż myśli o rozbudowie portfela, jednak obecnie nie ma projektów tego rodzaju, które mogłyby być gotowe w krótkim czasie.

– Teraz jesteśmy w dziurze deweloperskiej, podobnie jak cała Polska. To skutek zmian przepisów dotyczących odległości turbin wiatrowych od zabudowań, a więc problem sięgający korzeniami 2016 r. – mówi Maciej Kowalski.

Chodzi o tzw. ustawę odległościową wprowadzoną przez rząd Zjednoczonej Prawicy w 2016 r. Pierwotnie minimalną odległość elektrowni wiatrowych od zabudowań określono na dziesięciokrotność wysokości wiatraka. W 2023 r. ustalono ją na 700 m. W tym roku rząd podjął próbę zmniejszenia jej do 500 m, jednak nowelizację ustawy zawetował prezydent Karol Nawrocki.

Nowy wiatr za kilka lat

Ignitis Renewables Polska pracuje dziś nad przygotowaniem projektów z obszaru energetyki wiatrowej samodzielnie i z partnerami.

– Rozważamy też przejęcia projektów wiatrowych. Jednak na rynku do kupienia zwykle są projekty na wczesnym etapie rozwoju – mówi prezes polskiego Ignitisu.

Uważa, że w Polsce jest ciągle potencjał do rozwoju lądowych farm wiatrowych.

– Bez względu na to, czy minimalna odległość będzie wynosić 500 czy 700 m, to jakiś potencjał na rynku się uwalnia. Mamy więc szansę na drugą falę budowy farm wiatrowych na początku lat trzydziestych – mówi Maciej Kowalski.

Podkreśla, że istniejące na rynku projekty często wymagają zmian, aby można było na farmach instalować nowoczesne turbiny o mocy większej niż wcześniej, czyli około 6-7 MW. Dlatego ich przygotowanie do budowy może trwać kilka lat.

Dodaje, że firma nie planuje już nowych farm fotowoltaicznych. Chce natomiast budować magazyny przy farmach wiatrowych. Strategia grupy przewiduje osiągnięcie 4-5 GW mocy zainstalowanej OZE w 2030 r. na wszystkich rynkach, gdzie grupa jest obecna. Szacuje, że około 1 GW z tej wielkości może przypaść na Polskę.

– Jak duży będzie ostatecznie udział Polski zależy w dużej mierze od tego, co się będzie działo na naszym rynku – mówi Maciej Kowalski.

Ambicje sprzedażowe

Ignitis jest w Polsce obecny także w obszarze handlu – sprzedaje energię i gaz przedsiębiorstwom. Nie planuje wejścia w segment gospodarstw domowych.

– Rynek odbiorców indywidualnych jest w Polsce mocno przeregulowany, poddany wpływom politycznym, ciągle pojawiają się tam interwencje – mówi Maciej Kowalski

Spółka chce natomiast zwiększyć obecność na rynku sprzedaży energii oraz gazu przedsiębiorstwom i stara się pozyskać odbiorców z nowych segmentów. Dlatego powiększyła zespół sprzedażowy.

– Poszerzamy ofertę, żeby dotrzeć zarówno do najmniejszych przedsiębiorstw, jak i tych dużych, któer robią zamówienia publiczne na zakup energii. Efekty zobaczymy pewnie w przyszłym roku. Oczekujemy, że przychody wzrosną kilkakrotnie, ale na to oczywiście potrzeba czasu – mówi prezes.

W 2024 r. przychody odpowiedzialnej za handel spółki Ignitis Polska wyniosły 694 mln zł. Rok wcześniej było to 676,2 mln zł.

Firma rozwija też działalność jeśli chodzi o umowy PPA – długoterminowe kontrakty na sprzedaż energii z konkretnego źródła odnawialnego dla jednego odbiorcy.

– Ten segment rynku ostatnio trochę osłabł, ale wciąż jest rozwojowy. W przyszłości to właśnie umowy PPA mogą stanowić gwarancje finansowania OZE, podobnie jak dziś kontrakty zawarte w wyniku państwowych aukcji – mówi Maciej Kowalski.

Okiem eksperta
Szansa na szybszy koniec luki
Piotr Czopek
wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej

Na pewno obserwujemy lukę inwestycyjną w lądowej energetyce wiatrowej, o której mówi prezes Ignitis w Polsce. To rzeczywiście skutek przepisów ustawy odległościowej z 2016 r. Natomiast jest szansa, że kolejna fala budowy lądowych farm wiatrowych nastąpi wcześniej niż w latach trzydziestych.

Wszystko będzie zależało od tego, jak potoczy się zmiana przepisów dotyczących procesu przygotowania projektu wiatrowego. Dzisiaj zajmuje to między pięć a siedem lat, tymczasem zgodnie z unijną dyrektywą RED III wydanie wszelkich decyzji administracyjnych potrzebnych do rozpoczęcia budowy powinno zająć maksymalnie dwa lata.

Polska powinna dostosować prawo do tej dyrektywy. Część przepisów, które miały na celu jej wdrożenie, znalazła się w nowelizacji ustawy odległościowej zawetowanej przez prezydenta. Powstaje więc pytanie, w jaki sposób Ministerstwo Klimatu i Środowiska odpowie na to weto i przygotuje kolejne projekty przepisów.