
Do lutego 2022, czyli początku inwazji Kremla na Ukrainę, elektrownia w Enerhodarze była połączona z czterema głównymi liniami energetycznymi o mocy 750 kilowoltów. Do dyspozycji kierownictwa obiektu pozostawało też sześć linii zapasowych o mocy 330 kilowoltów. Od 1 marca 2023 roku, gdy uszkodzona została ostatnia dostępna linia zapasowa, elektrownia korzystała wyłącznie z jednej linii głównej, dostarczającej energię potrzebną do chłodzenia reaktora i innych podstawowych funkcji związanych z bezpieczeństwem jądrowym. 1 lipca przywrócono zasilanie zapasowe - czytamy w komunikacie opublikowanym na stronie internetowej MAEA.
To pozytywna wiadomość, ale ogólna sytuacja bezpieczeństwa wokół elektrowni pozostaje bardzo niestabilna - przyznał dyrektor generalny MAEA Rafael Grossi.
Ryzyko zdalnej detonacji
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski ostrzegł niedawno w wywiadzie dla mediów hiszpańskich, że Rosjanie mogą doprowadzić do niebezpiecznego incydentu w Zaporoskiej Elektrowni Atomowej, by zamrozić działania wojenne. Według Zełenskiego jednym ze scenariuszy rozpatrywanych przez wroga jest dokonanie zdalnej detonacji w siłowni w momencie, gdy znajdzie się już ona w rękach ukraińskich. Prezydent zaapelował o kontrolę obiektu ze strony MAEA.
Okupacja obiektu od początku wojny
Zaporoska Elektrownia Atomowa, największa siłownia jądrowa w Europie, jest okupowana od początku marca ubiegłego roku. Na jej terenie stacjonują żołnierze agresora, są tam też obecni pracownicy rosyjskiego państwowego koncernu Rosatom. W ostatnich miesiącach wojska najeźdźcy wielokrotnie ostrzeliwały teren elektrowni, stwarzając w ten sposób - w ocenie władz w Kijowie - zagrożenie radiacyjne o trudnych do przewidzenia konsekwencjach.