Maj nie był złym miesiącem dla „byków”

Piotr KuczyńskiPiotr Kuczyński
opublikowano: 2021-06-01 08:59

Dzisiaj, jak zwykle we wtorek, krótko o tym, co działo się na rynkach na przełomie tygodnia, a pod tekstem link do tygodniowego komentarza na iWealth.

To był nie tylko przełom tygodni, ale i miesięcy. Jak zwykle komentatorzy prześcigają się w podsumowaniach miesiąca, czego ja nie lubię, ale wspomnę jedynie, że maj chyba nie zasłużył tym razem na zastosowanie powiedzenia „sell in May and go away”.  Przy czym jak często przypominam to powiedzenie mówi o sprzedawaniu w maju, a nie o tym, że w maj będzie miesiącem korekty.

W USA na Wall Street NASDAQ w maju stracił nieco ponad jeden procent, ale od połowy miesiąca dzielnie straty odrabiał, a S&P 500 praktycznie się nie zmienił. Wszystko zapowiada kontynuację zwyżek, ale dużo zależy od tego, czy ludzie z Fed nie zaczną straszyć rynku mówieniem o podjęciu dyskusji mającej na celu ustalenie zasad i czasu redukcji poluzowania ilościowego (na razie bez mowy o podwyżkach stóp).

Niewątpliwie był to miesiąc stabilizacji na rynku obligacji USA, których rentowności rysują ciągle flagę często zapowiadającą dalsze zwyżki. Spokój na rynku obligacji i majowe osłabienie dolara bardzo pomogło złotu, które zyskało blisko osiem procent. Ostrzegam jednak, że jeśli rentowności ruszą na północ to złoto zacznie tanieć. W zasadzie nie „jeśli”, a „kiedy”, bo to, że ruszą jest według mnie oczywiste.

Na razie jednak rynek nie reaguje na złe informacje pokazujących narastającą presję inflacyjną. Wszystkie subindeksy w indeksach z regionalnych oddziałów Fed (Filadelfia, Chicago, Nowy Jork) rosną do poziomów niewidzianych od dziesiątków lat a PCE (inflacja w wydatkach osobistych Amerykanów) wzrosła do poziomu 3,6% r/r, kiedy próg bólu Fed (według sondażu Reutersa) to okolice 2,8%.

Doskonale zachowywał się nadal rynek ropy, któremu czekanie na wynik szczytu OPEC+ (1.czerwca) i na wynik rozmów z Iranem nie zaszkodziły. Owszem, w środku miesiąca miała tam miejsce korekta, ale szybko się zakończyła. Wydaje się, że surowce czeka dalsza hossa, a chińskie pogróżki i próby zahamowania zwyżki cen mogą co najwyżej zmniejszyć ich tempo.

W Warszawie maj był miesiącem wręcz doskonałym. Można powiedzieć „wreszcie”, bo po czteromiesięcznej konsolidacji w trendzie bocznym WIG20 wreszcie wybił się z niego (co według mnie było nieuniknione) i dynamicznie ruszył na północ. Jeszcze lepiej zachowywały się małe spółki, na których od zeszłorocznego załamania trwa hossa – tam sWIG80 niedługo zaatakuje szczyt wszech czasów z 2007 roku. Uważam, że to nie koniec zwyżek na GPW.

Doskonale zachowywała się też nasza waluta. Złoty lekceważył „antyzłotowe” nastawienie NBP i mimo pojawiających się od czasu do czasu interwencji w maju znacznie się umocnił. Pomagał mu wzrost kursu EUR/USD oraz generalnie niezłe nastroje na rynkach. W sumie nic dziwnego, bo przecież wyniki naszej gospodarki są naprawdę znakomite.

GUS zweryfikował dane o PKB z pierwszego kwartału 2021 i dowiedzieliśmy się, że spadł on jedynie o 0,9% r/r (oczekiwano 1,2%) – to naprawdę najniższy możliwy wymiar pandemicznej kary. Oczywiście gwałtownie rosła produkcja przemysłowa i sprzedaż detaliczna, a informacje o ich wzroście w kwietniu o ponad czterdzieści procent rok do roku robiły nagłówki, ale należy te dane traktować z lekkim przymrużeniem oka, bo przecież pamiętamy, jaki lockdown zagościł w Polsce w kwietniu 2020 roku.

Link do komentarza tygodniowego:

https://iwealth.pl/wall-street-wpatrzona-w-cebulki-xxi-wieku/