Jeszcze w 2011 r. Dom Maklerski PKO BP był niewyróżniającym się zawodnikiem ze środka peletonu. W tym roku walczy już o miejsce na podium wśród brokerów o największych sesyjnych obrotach akcjami na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie (GPW). Kolejnym krokiem ma być ekspansja zagraniczna.
— Ze względu na siłę na rynku polskim oraz pozycję banku możemy aspirować do pozycji regionalnego lidera wśród domów maklerskich — mówi Grzegorz Zawada, dyrektor zarządzający DM PKO BP.
Zdalne członkostwo
By zostać regionalnym liderem, DM PKO BP chce pośredniczyć w transakcjach na giełdach w Wiedniu, Pradze i Budapeszcie. Szuka analityka, który zajmie się notowanymi tam bankami.
— W pierwszym półroczu 2014 r. postaramy się inicjować analizy kolejnych spółek z regionu — ujawnia Grzegorz Zawada.
To o tyle istotne, że współpraca analityków domu maklerskiegoz klientami instytucjonalnymi jest podstawą do składania zleceń za pośrednictwem konkretnego brokera. Pomysł na zbudowanie regionalnego domu maklerskiego nie jest nowy. Próbują go realizować m.in. austriackie Erste Securities i Raiffeisen oraz czeski Wood & Co. Ich łączny udział w sesyjnych obrotach akcjami na największej giełdzie regionu, czyli GPW, nie dorównuje jednak w tym roku obrotom DM PKO BP.
— Zbudowaliśmy bardzo dobrą pozycję na największym rynku regionu i do tego chcemy dołożyć w sposób efektywny kosztowo działania na innych giełdach. Podkreślam aspekt kosztowy, bo wielu próbowało budować regionalny dom maklerski, wydało pieniądze i niewiele osiągnęło. Ze względu na koszty nie zamierzamy na razie otwierać biur za granicą. Giełdy regionu jesteśmy w stanie obsługiwać z Warszawy — tłumaczy Grzegorz Zawada.
— Takie zdalne członkostwo ma plusy i minusy. Plusem jest strona kosztowa, ale ludzie na miejscu dodają jednak wartości — twierdzi Stanisław Waczkowski, wiceprezes Ipopema Securities.
W walce o Londyn
Ipopema to jedyny polski dom maklerski, który dotychczas zaistniał na giełdach regionu. Otworzył biuro w Budapeszcie i generuje tam 6,1 proc. obrotów akcjami, co daje mu pozycję średniaka. W Pradze, gdzie zaczął później i działa z biura na Węgrzech, jego znaczenie jest symboliczne.
— Baza lokalnych klientów na Węgrzech i w Czechach jest mniej rozwinięta niż w Polsce. Zdecydowaną większość obrotów generują inwestorzy zagraniczni. Walczy się o zlecenia z Londynu — informuje Stanisław Waczkowski. DM PKO BP zabiegi o względy londyńskiego City podjął już w maju 2012 r. Na stanowisku maklera zatrudnił wtedy Michała Sergejeva, Czecha pracującego wcześniej dla Wood & Co. W lipcu 2013 r. dołączył do niego Mark Cowley, Australijczyk pracujący poprzednio w rosyjskim Uralsib. Polskie fundusze inwestycyjne coraz częściej inwestują za granicą, zwłaszcza w środkowej Europie.
— Część krajowych inwestorów instytucjonalnych lubi współpracować z lokalnymi brokerami, bo nie chce mieć zbyt wielu umów z domami maklerskimi. Dla nas obecność polskich brokerów na giełdach regionu nie ma większego znaczenia, bo współpracujemy z domami maklerskimi z różnych regionów świata. Nie wykluczam jednak współpracy z polskimi brokerami, jeśli wyjdą na rynki Europy Środkowej i zaoferują lepsze warunki: niższe opłaty i lepsze analizy — mówi Błażej Bogdziewicz, wiceprezes Caspar TFI i współzarządzający subfunduszem Caspar Akcji Środkowej i Wschodniej Europy.