Zanim zrezygnujesz z roboty, która nie daje ci przyjemności, spróbuj nabrać w niej biegłości
Tydzień temu pisaliśmy w „Pulsie Biznesu” o trudnych powrotach z urlopów. Podpowiadaliśmy, jak ponownie wejść w obowiązki zawodowe, złapać zwyczajny rytm i tempo. Jedna z tez artykułu brzmiała: rób to, co kochasz, a twoje wakacje będą trwały zawsze. Tak zachęcaliśmy czytelników do poszukiwania zajęcia zgodnego z ich predyspozycjami i pasjami. Razem z Julią Izmałkową, popularyzatorką psychologii biznesu i badaczką, radziliśmy, by przypomnieć sobie, o co tak naprawdę chodzi nam w życiu. Jeśli firma kojarzy się nam głównie ze stresem, kieratem, a wdrażanie się do pracy to trauma, może warto skorygować swój kurs — sugerowaliśmy. Kiedy to zrobić, jeśli nie teraz, gdy przedsiębiorstwa mają problem z obsadzeniem wakatów i popierają kandydatów gotowych się przekwalifikować?
Jesteśmy przekonani, że lepiej zmienić zawód, a nawet branżę, niż pogrążać się w pesymizmie, zniechęceniu, marazmie. Takie miało być przesłanie tekstu „Ten dzień nie musi być piekłem”. Został on jednak odebrany jak motywacyjna mowa niskich lotów — zawierająca luki, nadmiernie upraszczająca rzeczywistość i prowadząca na manowce.
Pielęgnuj prywatne pasje
Bartłomiej Brach, antropolog organizacji i ekspert od tworzenia marek, uważa, że słowa „rób to, co kochasz” są złą radą. Powtarzają ją celebryci, samozwańczy coachowie i firmy w ogłoszeniach rekrutacyjnych. Dlatego nie zastanawiamy się nad ich sensownością. Niemniej pasja nie wystarczy, by się rozwijać i zostać profesjonalistą. A w pewnych sytuacjach ten wewnętrzny ogień pracowników wyniszcza. Wskazują na to m.in. badania dr Geneviève Lavigne z Uniwersytetu McGill w Montrealu, według którego ludzie z pasją gorzej znoszą problemy w pracy. Kiepski szef lub zła kondycja finansowa firmy odcina ich od ważnego źródła satysfakcji, co zwiększa ryzyko wypalenia zawodowego — czego nie doświadczają osoby, dla których praca jest po prostu pracą.
— Tylko praca cię kręci? Uważaj. Potrzebujesz także innych źródeł rozwoju i satysfakcji. Prywatne relacje, jakieś hobby po godzinach są jak bufor — kiedy w pracy nie idzie, zawsze pozostaje sfera życia, w której można sobie powetować emocjonalne straty. Kochasz swoją robotę? Pięknie. Ale nie powinna to być twoja jedyna pasja — przekonuje Bartłomiej Brach.
Przywołuje także badania dr Paula O’Keefe’ego z Uniwersytetu Yale-NUS, które dowodzą wyższości pasji „wypracowanej” nad „odkrytą w sobie”, czyli wrodzoną, kojarzoną z naturalnymi predyspozycjami.
— Co do pasji odkrytej w sobie — uważamy, że mamy ją od zawsze i że to główny, właściwie jedyny nasz wielki talent, a skoro tak, powinniśmy się go kurczowo trzymać. Natomiast pasja wypracowana jest następstwem podejmowanych wyzwań i zdobywanych doświadczeń. Bierze się z próbowania, eksperymentowania, otwartości na nowe, poszerzania zakresu swoich kompetencji — tłumaczy Bartłomiej Brach.
Daj sobie szansę
Ludziom z odkrytą w sobie pasją pewne rzeczy przychodzą łatwo. Zbyt łatwo. Gdy pojawiają się zadania, które niekoniecznie sprawiają im przyjemność, szybko się zniechęcają i rezygnują.
— Sentencja „rób to, co kochasz” jest przepisem na sukces dla nielicznych, a receptą na porażkę dla całej reszty — może skutkować frustracją, trudnością z podjęciem walki o poprawę swojej sytuacji i wreszcie przyznaniem się przed samym sobą, że czas odejść — uważa Bartłomiej Brach.
Co poradziliby nam Paul O’Keefe i Geneviève Lavigne? Zdaniem antropologa, powiedzieliby, że powinniśmy spróbować pokochać to, co robimy — są prace, które nie od razu nam pasują, ale zaczynamy je cenić w miarę jak stajemy się w nich coraz lepsi.
Podpis: Mirosław Konkel