Po tym jak w połowie stycznia agencja S&P zrezygnowała z wysłania wcześniejszego ostrzeżenia, jakim byłaby zmiana perspektywy na negatywną i od razu obniżyła swoją ratingową ocenę, można było przypuszczać, że Moody’s pójdzie po najmniejszej linii oporu i zrobi to samo. Tym bardziej, że relatywnie do pozostałych agencji na literowej skali wykorzystywanej przez Moody’s Polska była i jest oceniania najwyżej. Poza decyzją o zmianie samej perspektywy, był jeszcze jeden element, który zaskoczył mnie pozytywnie. To uzasadnienie przyjętego przez agencję stanowiska.

W porównaniu ze styczniową analizą przeprowadzoną przez S&P, ocena sytuacji w Polsce w wykonaniu Moody’s wydaje się bardziej wyważona i merytoryczna. Tym razem skupiono uwagę na kwestiach fiskalnych, czyli wydatkach związanych z programem 500+ oraz kosztach proponowanych zmian dotyczących wieku emerytalnego i możliwych problemach ze sfinansowaniem powstałych niedoborów w budżecie państwa. Trudno się spierać z faktami i matematyką. Wzrost deficytu finansów publicznych w kolejnych latach może mieć miejsce, jeśli nie uda się uszczelnić systemu podatkowego i pozyskać zakładanych środków z nowo nakładanych danin publicznych. To ma prawo niepokoić agencje ratingowe i inwestorów.
Natomiast w uzasadnieniu styczniowej decyzji agencji S&P przeważały argumenty polityczno –instytucjonalne, które zdominowały kwestie fiskalne. Poza kwestią związaną z kryzysem wokół Trybunału Konstytucyjnego, który został zauważony również przez agencję Moody’s, w styczniu skupiono się na zmianach w mediach publicznych, w funkcjonowaniu służby publicznej, na obawach o niezależność NBP, potencjalnym konflikcie z innymi krajami UE w kwestii kryzysu imigracyjnego oraz na niechęci nowej władzy do inwestorów zagranicznych. Pojawiło się nawet zdanie o możliwych konsekwencjach sporów w łonie samej partii rządzącej. Te wszystkie , mocno polityczne, sprawy nie zostały podniesione przez agencję Moody’s.
Oczywiście, poza obawami dotyczącymi możliwego wzrostu deficytu budżetowego, na piątkową zmianę perspektywy dla polskiego długu ze stabilnej na negatywną wpływ też miało, zdaniem analityków Moody’s, pogorszenie się klimatu inwestycyjnego. Ta kategoria jest już nieco bardziej kontrowersyjna ponieważ jest mniej obiektywna niż wyliczanie różnicy w wydatkach i dochodach Skarbu Państwa. Podniesiony w uzasadnieniu argument o wzroście nieprzewidywalności decyzji politycznych i legislacyjnych, który widać np. w częstych zmianach stanowiska dotyczącego rozwiązania problemu „frankowego”, rzeczywiście może zniechęcać inwestorów do podejmowania ryzyka, ponieważ trudno jest oszacować realną wartość np. sektora bankowego.
Jednak, czy przedłużający się kryzys wokół Trybunału Konstytucyjnego, rzeczywiście może mieć przełożenie na decyzje inwestorów, jak sugeruje agencja Moody’s? Moim zdaniem to trochę zbyt daleko posunięta interpretacja bezspornego faktu jakim był dość znaczący odpływ kapitału portfelowego w dwóch pierwszych miesiącach tego roku. Nie łączyłbym tych dwóch spraw, wiedząc, że za decyzjami zagranicznych inwestorów mogły stać zupełnie inne przesłanki, jak np. obniżenie ratingu przez S&P, czy generalnie wyraźna awersja do ryzyka, z jaką mieliśmy do czynienia na początku roku. Poza tym, inwestorzy portfelowi, różnią się od inwestorów bezpośrednich decydujących się na długoterminowe prowadzenie, a nie jedynie krótkoterminowe finansowanie, biznesu. Tych ostatnich, znacznie bardziej powinna interesować sprawność krajowych sądów i praworządność. Skoro jednak niemiecki gigant motoryzacyjny, spółka Daimler, zdecydowała się ostatnio właśnie w Polsce wybudować kolejną fabrykę silników, to najwyraźniej kryzys „konstytucyjny” w naszym kraju nie spowodował na razie reakcji jakiej obawia się agencja Moody’s.
Biorąc pod uwagę słabość krajowego rynku kapitałowego oraz waluty w ostatnich tygodniach i niepewność inwestorów związaną z działaniami agencji ratingowych, można zakładać, że pierwsza reakcja na piątkowe obniżenie perspektywy, ale przy utrzymaniu ratingu, będzie pozytywna. Jednak w horyzoncie kolejnych tygodni trudno liczyć na diametralną zmianę postrzegania polskich aktywów przez zagranicę. Trzeba pamiętać, że negatywna perspektywa jest wyraźnym ostrzeżeniem, sugerującym raczej większe prawdopodobieństwo obniżenia ratingu w kolejnych miesiącach niż pozostawienia go bez zmian. Poza tym, „łagodne” potraktowanie naszego kraju przez agencję Moody’s, nie oznacza, że kolejna agencja, czyli Fitch podejmując swoją decyzję w połowie lipca będzie równie wstrzemięźliwa. Ponieważ, zarówno problemy fiskalne, jak i polityczne nie zostaną raczej wyeliminowane w najbliższych miesiącach, inwestorów nadal czekają nerwowe chwile.